Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91016

przez (PW) ·
| Do ulubionych
TLDR; narzekanie na właścicieli psów.

Mam psa. Zanim do mnie trafił, przemyślałam to i przygotowałam się, upewniłam się że mnie na to stać i naprawdę tego chcę - innymi słowy podeszłam do tematu na serio, wiedząc że to odpowiedzialność, a nie zakup maskotki. Kiedy już szczeniak u mnie był, mieszkałam w bloku w nowszej dzielnicy (osiedle miało jakieś 5 lat) i nigdy nie spotkała mnie tam żadna przykra sytuacja dotycząca psa. Inni psiarze też wydawali się względnie ogarnięci, kupy były sprzątane itd.
Kilka miesięcy temu przeprowadziłam się do segmentu w starszej dzielnicy. Wokół głównie niska zabudowa, ale do blokowiska wcale nie tak daleko. I borze szumiący, to jest tak inna mentalność niż ta do której przywykłam...

1. 90% psów które mijamy na spacerach rzuca się do nas. Część już z wrzaskiem, część z odwiecznym tekstem właściciela "on się chce przywitać" (nie będę tłumaczyć dlaczego nie, to nie jest przywitanie - pewnie i tak większość tutaj ogarnia ten temat. jeśli nie to proszę o komentarz, spróbuję naprostować). Ja, dla poszanowania tej drugiej osoby i dla komfortu psa, zawsze przywołuję swojego futrzaka i ustawiam go przy nodze podczas mijanki, żeby potem zwolnić i pozwolić eksplorować dalej. Nie ma spaceru, żebym nie musiała prosić o skrócenie smyczy na końcu której dusi się pies czołgając w naszą stronę. Ludzie, serio? To jest normalne? Tak to powinno wyglądać? Czasami widzę też dramat polegający na ciągnięciu przez właściciela smyczy w górę podczas gdy pies (prawie zawsze jakiejś mniejszej rasy) dynda ledwo dotykając łapkami ziemi bo w rozumieniu tego człowieka to jedyny sposób powstrzymania tej wiewiórki przed zagryzieniem nas.

2. Wiele domów wolnostojących ma psy "stróżujące" na podwórku. Ogólnie nie jestem przeciwna trzymaniu psa na zewnątrz - są typy psów które się super w takim układzie odnajdują. Ale niemal wszyscy właściciele w takiej sytuacji kompletnie o te zwierzaki nie dbają. No bo jak pies żyje i ma gdzie się przejść to wszystko gra, nie? No nie.
Musiałam się nauczyć na pamięć, których podwórek nie mijać i kiedy przejść na drugą stronę chodnika bo albo bym dostała zawału od nagłego wyskakiwania zza winkla z jazgotem, albo coś by mnie w końcu zaatakowało wyrywając się na ulicę razem z ogrodzeniem (i nie ma znaczenia czy idę z psem czy sama). Wiecznie widzę niedomknięte furtki, siatki tak lekkie że kot by je rozwalił, dziurawe budy czy kilka psów na jednym podwórku które w ferworze jazgotu rzucają się też na siebie nawzajem bo takim stresem jest dla nich przechodzień.

Pies się "sam nie wychowa". Bez socjalizacji i jakichś podstaw można skończyć z wiecznie zestresowanym i wybuchowym zwierzakiem i zamiast fajnego towarzysza. Za kilka lat oboje będziecie się ze sobą męczyć. Nie każdy musi chodzić na treningi i układać życie wokół czworonoga, ale wielu ludzi zapomina, że w obecnych czasach posiadanie psa to nie obowiązek tylko wręcz luksus. Bo pies kosztuje czas i pieniądze. Nie masz tych zasobów to zainwestuj w maskotkę.

pies

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…