Kto pracował w reklamacjach, ten się w cyrku nie śmieje...
Przychodzi małżeństwo z baterią umywalkową jedną z najdroższych w naszym sklepie.
Pani chce złożyć reklamację, że otrzymała baterię niekompletną - bez wężyków i zestawu montażowego. Standardowo proszę o paragon, i tutaj następuje zgrzyt - bateria została zakupiona końcem roku 2017, a więc trochę ponad sześć lat temu. Cena na paragonie wynosi 1/4 obecnej wartości, a więc była kupowana na wyprzedaży - pewnie jako sztuka z ekspozycji lub właśnie niekompletna.
Tłumaczę pani, że niestety nic nie mogę zrobić, ponieważ okres rękojmi minął, okres pięcioletniej gwarancji producenta też, oraz że bateria została kupiona po mocnej przecenie, a więc pewnie niekompletność wynika właśnie z tego. Do pani nic nie dociera, jej mąż milczy.
Prosi o kierownika - kiedy przychodzi, wymiana argumentów o skończonym terminie gwarancji itp. zaczyna się od nowa. Mąż milczy.
Grzecznie proponujemy zakup zestawu montażowego i wężyków (niewielka kwota). Pani zaczyna krzyczeć, że to nasza wina i ona nic kupować nie będzie.
Mąż się odzywa, ale po niemiecku, pani tłumaczy: "Mąż twierdzi, że nam tego nie chcecie dać, bo jesteśmy niemcami i nas nie lubicie."
Na co odzywa się klient stojący za nimi i słuchający od jakiegoś czasu rozmowy: "Oni tutaj nikogo nie lubią"
Po tych słowach państwo zabrali swoje rzeczy i odeszli odgrażając się jeszcze na odchodne...
Przychodzi małżeństwo z baterią umywalkową jedną z najdroższych w naszym sklepie.
Pani chce złożyć reklamację, że otrzymała baterię niekompletną - bez wężyków i zestawu montażowego. Standardowo proszę o paragon, i tutaj następuje zgrzyt - bateria została zakupiona końcem roku 2017, a więc trochę ponad sześć lat temu. Cena na paragonie wynosi 1/4 obecnej wartości, a więc była kupowana na wyprzedaży - pewnie jako sztuka z ekspozycji lub właśnie niekompletna.
Tłumaczę pani, że niestety nic nie mogę zrobić, ponieważ okres rękojmi minął, okres pięcioletniej gwarancji producenta też, oraz że bateria została kupiona po mocnej przecenie, a więc pewnie niekompletność wynika właśnie z tego. Do pani nic nie dociera, jej mąż milczy.
Prosi o kierownika - kiedy przychodzi, wymiana argumentów o skończonym terminie gwarancji itp. zaczyna się od nowa. Mąż milczy.
Grzecznie proponujemy zakup zestawu montażowego i wężyków (niewielka kwota). Pani zaczyna krzyczeć, że to nasza wina i ona nic kupować nie będzie.
Mąż się odzywa, ale po niemiecku, pani tłumaczy: "Mąż twierdzi, że nam tego nie chcecie dać, bo jesteśmy niemcami i nas nie lubicie."
Na co odzywa się klient stojący za nimi i słuchający od jakiegoś czasu rozmowy: "Oni tutaj nikogo nie lubią"
Po tych słowach państwo zabrali swoje rzeczy i odeszli odgrażając się jeszcze na odchodne...
sklep budowlany
Ocena:
132
(140)
Komentarze