Kurczę, za rzadko tu zaglądam, a mam kilka historii do opisania.
Jak wspominałem w poprzedniej historii pracuje w specyficznej i hermetycznej branży, z której dosyć ciężko wypaść jeżeli się sprawdziłeś. Pracuje także w tym samym miejscu, jednak ostatnie kilka dni. Nie chcieli mnie wcześniej puścić. Cóż zrobić. Jednak nie odbiegając od tematu, mam kilka historii do opisania właśnie o moim jeszcze obecnym pracodawcy.
W poprzedniej historii byłem bardzo blisko odejścia, jednak przy exodusie wykwalifikowane personelu szef przemyślał swoje zachowanie i zaczął trochę bardziej dbać o pracowników. Stałem się trochę beneficjentem tego exodusu i zostałem. Czas ten niestety nie trwał długo i stare nawyki wróciły. Jednak dryfujemy, wróćmy do sedna historii którą chce tu opisać.
Mój jeszcze obecny pracodawca ma kilku klientów "premium" przynoszących spore zyski. Z jednym z nich jest podpisana umowa na czas nieokreślony, na stałą obsługę zakładu.
Właśnie na tym zakładzie robiłem przegląd jednego systemu maszyn i stwierdziłem że po prostu nie pracują one prawidłowo, generalnie żeby nie wchodzić w szczegóły i pisząc jednak ogólnikowo maszyna ma być gotowa do pracy na 100% cały czas, mimo że generalnie jest nie użytkowana. Bez tego zestawu maszyn, przy szepnięciu słów komu trzeba, zakład można by było zamknąć do czasu naprawy usterki. Podczas przeglądu stwierdziłem że tylko 1 silnik pracuje prawidłowo, reszta działa po prostu na wolnych obrotach przy włączeniu testu nic się nie dzieje, przy ręcznym podnoszeniu mocy także nic. Jak tylko przekazałem raport wyżej i zaznaczyłem że trzeba zrobić dokładny serwis i diagnostykę ruszyła maszyna. Firma w której jeszcze pracuje ma w umowie tylko opiekę nad zakładem i ewentualne naprawy. Zazwyczaj odbywa się to tak że do tak skomplikowanych systemów przyjeżdża autoryzowany serwis na Polskę, ponieważ maszyna była produkcji Austriackiej. Serwis przyjechał, rozebrał, sprawdził i stwierdził że wszystko jest tak jak powinno być. Przychodzi do odpalenia i dalej to samo. Generalnie władze zakładu są gotowe wezwać nawet serwis producenta prosto z Austrii żeby jednak to działało, który za sam przyjazd zażądał 10 tysięcy Euro. Wtedy na białym koniu wjeżdżam ja.
Jestem osobą która po prostu jest ciekawa co z czym się je i tak było tym razem stwierdziłem niesprawność systemu i byłem przy autoryzowanym serwisie. Jak okazało się że nic nie wskórali sam zacząłem grzebać po Internecie i forach. Głównie rzecz jasna niemieckojęzycznych. Generalnie całą DTR-e urządzenia przeczytałem, całe niemieckie forum tłumaczyłem na angielski, a później na polski i chyba udało mi się znaleźć rozwiązanie.
Udałem się do szefa i wyłuszczam sprawę, że znalazłem w sieci identyczny problem i udało mi się znaleźć rozwiązanie i mogę pomóc. Jednak zaznaczam że jak się uda to super, jak nie to niech kontrahent wzywa serwis z Austrii. Klient został poinformowany że możemy spróbować to naprawić, szef rzucił kwotę z kosmosu, która została od razu przyjęta, ja natomiast dostałem zapewnienie że jeżeli uda mi się naprawić system nagroda mnie nie ominie.
Po dwóch dniach walki, udało mi się sprawę ogarnąć. Zostałem wysłany sam, bo dwóch pracowników to jednak za dużo. Szef wystawił fakturę za 25 tysięcy, gdzie kosztów było moje dwie dniówki i materiały 200-300 zł. Klient zadowolony bo zapłacił sporo mniej niż żądali Austriacy, szef zadowolony bo zarobił super pieniądze i jeszcze dobra opinia poszła o firmie. Ja najmniej zadowolony bo moja nagroda wyniosła 200 zł, musze nadmienić że przy ogromnych bólach i upominaniu się.
Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Producent sprzętu który udało mi się naprawić, docenił moje starania i zaprosił mnie na tygodniowe szkolenie, wraz z opłaconym noclegiem. Nawet dosyć mocno się postarałem żeby na certyfikacie potwierdzającym szkolenie było tylko imię i nazwisko, bez firmy mego jeszcze pracodawcy. Dzięki temu papierowi jestem jedną z 5 osób w Polsce które mają to szkolenie.
Od zakładu, w którym naprawiłem system dostałem także imienne podziękowania i suvenir, który przekroczył finansowo premię od szefa.
Właśnie w ten sposób traci się wykwalifikowany personel.
Nie długo kolejne historie:)
Jak wspominałem w poprzedniej historii pracuje w specyficznej i hermetycznej branży, z której dosyć ciężko wypaść jeżeli się sprawdziłeś. Pracuje także w tym samym miejscu, jednak ostatnie kilka dni. Nie chcieli mnie wcześniej puścić. Cóż zrobić. Jednak nie odbiegając od tematu, mam kilka historii do opisania właśnie o moim jeszcze obecnym pracodawcy.
W poprzedniej historii byłem bardzo blisko odejścia, jednak przy exodusie wykwalifikowane personelu szef przemyślał swoje zachowanie i zaczął trochę bardziej dbać o pracowników. Stałem się trochę beneficjentem tego exodusu i zostałem. Czas ten niestety nie trwał długo i stare nawyki wróciły. Jednak dryfujemy, wróćmy do sedna historii którą chce tu opisać.
Mój jeszcze obecny pracodawca ma kilku klientów "premium" przynoszących spore zyski. Z jednym z nich jest podpisana umowa na czas nieokreślony, na stałą obsługę zakładu.
Właśnie na tym zakładzie robiłem przegląd jednego systemu maszyn i stwierdziłem że po prostu nie pracują one prawidłowo, generalnie żeby nie wchodzić w szczegóły i pisząc jednak ogólnikowo maszyna ma być gotowa do pracy na 100% cały czas, mimo że generalnie jest nie użytkowana. Bez tego zestawu maszyn, przy szepnięciu słów komu trzeba, zakład można by było zamknąć do czasu naprawy usterki. Podczas przeglądu stwierdziłem że tylko 1 silnik pracuje prawidłowo, reszta działa po prostu na wolnych obrotach przy włączeniu testu nic się nie dzieje, przy ręcznym podnoszeniu mocy także nic. Jak tylko przekazałem raport wyżej i zaznaczyłem że trzeba zrobić dokładny serwis i diagnostykę ruszyła maszyna. Firma w której jeszcze pracuje ma w umowie tylko opiekę nad zakładem i ewentualne naprawy. Zazwyczaj odbywa się to tak że do tak skomplikowanych systemów przyjeżdża autoryzowany serwis na Polskę, ponieważ maszyna była produkcji Austriackiej. Serwis przyjechał, rozebrał, sprawdził i stwierdził że wszystko jest tak jak powinno być. Przychodzi do odpalenia i dalej to samo. Generalnie władze zakładu są gotowe wezwać nawet serwis producenta prosto z Austrii żeby jednak to działało, który za sam przyjazd zażądał 10 tysięcy Euro. Wtedy na białym koniu wjeżdżam ja.
Jestem osobą która po prostu jest ciekawa co z czym się je i tak było tym razem stwierdziłem niesprawność systemu i byłem przy autoryzowanym serwisie. Jak okazało się że nic nie wskórali sam zacząłem grzebać po Internecie i forach. Głównie rzecz jasna niemieckojęzycznych. Generalnie całą DTR-e urządzenia przeczytałem, całe niemieckie forum tłumaczyłem na angielski, a później na polski i chyba udało mi się znaleźć rozwiązanie.
Udałem się do szefa i wyłuszczam sprawę, że znalazłem w sieci identyczny problem i udało mi się znaleźć rozwiązanie i mogę pomóc. Jednak zaznaczam że jak się uda to super, jak nie to niech kontrahent wzywa serwis z Austrii. Klient został poinformowany że możemy spróbować to naprawić, szef rzucił kwotę z kosmosu, która została od razu przyjęta, ja natomiast dostałem zapewnienie że jeżeli uda mi się naprawić system nagroda mnie nie ominie.
Po dwóch dniach walki, udało mi się sprawę ogarnąć. Zostałem wysłany sam, bo dwóch pracowników to jednak za dużo. Szef wystawił fakturę za 25 tysięcy, gdzie kosztów było moje dwie dniówki i materiały 200-300 zł. Klient zadowolony bo zapłacił sporo mniej niż żądali Austriacy, szef zadowolony bo zarobił super pieniądze i jeszcze dobra opinia poszła o firmie. Ja najmniej zadowolony bo moja nagroda wyniosła 200 zł, musze nadmienić że przy ogromnych bólach i upominaniu się.
Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Producent sprzętu który udało mi się naprawić, docenił moje starania i zaprosił mnie na tygodniowe szkolenie, wraz z opłaconym noclegiem. Nawet dosyć mocno się postarałem żeby na certyfikacie potwierdzającym szkolenie było tylko imię i nazwisko, bez firmy mego jeszcze pracodawcy. Dzięki temu papierowi jestem jedną z 5 osób w Polsce które mają to szkolenie.
Od zakładu, w którym naprawiłem system dostałem także imienne podziękowania i suvenir, który przekroczył finansowo premię od szefa.
Właśnie w ten sposób traci się wykwalifikowany personel.
Nie długo kolejne historie:)
Ocena:
197
(207)
Komentarze