Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91054

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po ponad półrocznej batalii z bankiem i sprzedającą udało mi się odebrać klucze i wprowadzić do już mojego własnego mieszkania.

O (P)iekielnej (S)przedającej wspominałem już w historii #90871. Na pewno napiszę o niej coś dłuższego, ale póki co krótko o tym czym uraczyła mnie na sam koniec przygody z kupnem mieszkania.

Przyjechałem odebrać kluczę, wchodzę do środka, PS dopiero teraz pokazuje mi kilka mniejszych baboli, które nie były widoczne przy oglądaniu mieszkania, ale na to już macham ręką. Nie chcę więcej użerać się z tą wariatką, a i tak robię remont.

Umawialiśmy się, że zabiorą wszystkie meble poza AGD. Mimo to w salonie zostawili okropną, śmierdzącą kanapę w kolorze krwistej czerwieni z brązowymi elementami, które w zamyśle miały przypominać skórę. A no i podłokietnik był rozwalony.

"Stwierdziliśmy, że się panu przyda." No nie przyda. Dobra wynoś się już kobieto. Naprawdę, gdyby nie fakt, że PS była ewidentnie niestabilna psychicznie i przy mówieniu dosłownie toczyła pianę z ust to kazałbym jej to samemu znosić na plecach.

Nadszedł dzień przeprowadzki, wnoszenia kartonów i rozkręcenia paskudnej kanapy na części pierwsze. Pewnie wszyscy wiecie jak działają takie meble z funkcją spania. Szarpie się za sznurek i wyciąga się element materaca na kółkach, który na co dzień jest ukryty przed wzrokiem.

Szarpię za ten sznurek, element kanapy się wysuwa. Jest równie czerwony co reszta, tyle, że ozdobiony plamami po ekhm nasieniu.

Wynoszenie tego świństwa odbyło się rękawiczkach, a nawet po dezynfekcji wszyscy którzy przy tym pomagali czuli się brudni.

zakup mieszkania

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 68 (90)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…