Trafiło mi się combo...
Nie dość, że złapałam jakieś paskudne przeziębienie, to jeszcze znów jestem w stanie podobno błogosławionym... A więc ibuprofen zakazany, podobnie jak 90% specyfików.
Poszłam do lekarza, żeby mi coś zalecił. Pan doktor najpierw posłał mnie na test (chwali się, nie chciałabym sprzedać córeczce RSV), a potem powiedział, że istnieją leki bezpieczne dla ciężarnych i mam sobie "coś kupić i brać".
Osłuchał mnie z wielką łaską, dopiero po tym, jak się upomniałam. Zajrzenie do gardła, sprawdzenie węzłów chłonnych? Po co? Przecież, uwaga cytat: "Choćby nawet coś wyszło, to antybiotyk nie wchodzi w grę".
Leki dobierała mi farmaceutka w aptece, a ja się zastanawiam, po co w ogóle do tego lekarza poszłam?
Nie dość, że złapałam jakieś paskudne przeziębienie, to jeszcze znów jestem w stanie podobno błogosławionym... A więc ibuprofen zakazany, podobnie jak 90% specyfików.
Poszłam do lekarza, żeby mi coś zalecił. Pan doktor najpierw posłał mnie na test (chwali się, nie chciałabym sprzedać córeczce RSV), a potem powiedział, że istnieją leki bezpieczne dla ciężarnych i mam sobie "coś kupić i brać".
Osłuchał mnie z wielką łaską, dopiero po tym, jak się upomniałam. Zajrzenie do gardła, sprawdzenie węzłów chłonnych? Po co? Przecież, uwaga cytat: "Choćby nawet coś wyszło, to antybiotyk nie wchodzi w grę".
Leki dobierała mi farmaceutka w aptece, a ja się zastanawiam, po co w ogóle do tego lekarza poszłam?
Ocena:
150
(162)
Komentarze