Kolega miał psa. Dog niemiecki - wielkie bydlę, ponad 60 kg wagi i łeb jak u konia. Groszek mu było (dogu, nie koledze).
Groszek był bardzo ciekawskim i przyjaznym psem. Niestety ze względu na gabaryty zwierza nie każdy odwzajemniał jego przyjaźń w porę i salwował się ucieczką. Kto nie zdążył bywał oblizany, obśliniony i obwąchany wielkim jak kubek nosem. Czasem groszek szczeknął z radości po poznaniu nowej osoby i ta aż odruchowo przysiadała z wrażenia.
Groszek miał dla siebie całe tylne siedzenie w samochodzie i obowiązkowo otwarte oba okna. Lubił czuć wiatr we włosach ;-).
Pewnego razu, latem, w centrum miejscowości nadmorskiej, kolega zatrzymał się autem na światłach. Pies wystawił łeb przez okno i rozglądał się ciekawsko po okolicznych łąkach. Z drugiej strony zatrzymało się kilku małolatów na motorach i z minami poskramiaczy szos robili sobie przygazówki. Kolega popatrzył na jednego i popukał się palcem w czoło, tamten zamierzał się zbulwersować. Nie zdążył. Tuż obok jego głowy z okna wysunął się koński łeb Groszka, który szczeknął z radości.
Gościa z wrażenia położyło na bok z motorem i rozpoczął kilkuelementowe domino dwukołowców.
Światło się zmieniło, kolega pojechał, a tamci zostali z rozdziawionymi gębami. Groszek nieustannie wymachiwał ogonem - od tylnej szyby do przedniej niemalże...
Groszek był bardzo ciekawskim i przyjaznym psem. Niestety ze względu na gabaryty zwierza nie każdy odwzajemniał jego przyjaźń w porę i salwował się ucieczką. Kto nie zdążył bywał oblizany, obśliniony i obwąchany wielkim jak kubek nosem. Czasem groszek szczeknął z radości po poznaniu nowej osoby i ta aż odruchowo przysiadała z wrażenia.
Groszek miał dla siebie całe tylne siedzenie w samochodzie i obowiązkowo otwarte oba okna. Lubił czuć wiatr we włosach ;-).
Pewnego razu, latem, w centrum miejscowości nadmorskiej, kolega zatrzymał się autem na światłach. Pies wystawił łeb przez okno i rozglądał się ciekawsko po okolicznych łąkach. Z drugiej strony zatrzymało się kilku małolatów na motorach i z minami poskramiaczy szos robili sobie przygazówki. Kolega popatrzył na jednego i popukał się palcem w czoło, tamten zamierzał się zbulwersować. Nie zdążył. Tuż obok jego głowy z okna wysunął się koński łeb Groszka, który szczeknął z radości.
Gościa z wrażenia położyło na bok z motorem i rozpoczął kilkuelementowe domino dwukołowców.
Światło się zmieniło, kolega pojechał, a tamci zostali z rozdziawionymi gębami. Groszek nieustannie wymachiwał ogonem - od tylnej szyby do przedniej niemalże...
pies
Ocena:
151
(189)
Komentarze