Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91088

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dodawałem jedną historię to w końcu dodam historię o piekielnej administratorce mieszkania.

Z różnych przyczyn moja mama nie opłacała czynszu na poprzednim mieszkaniu (żałuje, nie neguje swojej winy) w związku z czym dostaliśmy stamtąd kopa w odwłok lub jak to się ładnie mówi nakaz eksmisji. Otrzymaliśmy mieszkanie socjalne, ale najpierw zgodnie z procedurami musimy je obejrzeć, żeby móc zgłosić ewentualne zastrzeżenia i propozycję miasta przyjąć lub odrzucić.

Mieszkanie ładne, widać, że poprzedni lokatorzy o nie dbali (mieszkali tam od kilku dekad, zresztą jak wiele osób w tej okolicy a nawet jeden z członków kultowego polskiego zespołu, niedaleko jest plac ich imienia). Skoro ładne, ustawne, to bierzemy. Minusem były piece kaflowe, ale miasto prowadziło już wtedy akcję wymiany „kopciuchów” (spoiler alert: nadal mam kaflowe) „więc niedługo pewnie i nam wymienią”. Skoro bierzemy to pani administrator sobie to odnotowuje i „da nam znać, gdy Dział Techniczny zrobi przeglądy instalacji i będzie można podpisać umowę najmu”.

Był wtedy przełom czerwca i lipca. Cały lipiec i cały sierpień ponaglamy administratorkę co z tymi przeglądami, bo wypadałoby się przenieść a wcześniej podłączyć prąd, ogarnąć czy TV i Internet to kwestia zmiany adresu w systemie czy muszą od nowa ciągnąć kable na nowym mieszkaniu, załatwić transport mebli i innego dobytku… Cały ten czas albo pani administrator była w terenie albo była w budynku, ale poszła do innego pokoju i oddzwoni, gdy wróci albo była chora albo po prostu nie odbierała choć pani w recepcji (nie wiem, jak to nazwać, w tym pomieszczeniu składało się różne papiery, czekało na osobę, z którą się jest umówionym lub nie ażeby wpuściła dalej, tam też można było zadzwonić i być przełączonym do odpowiedniego człowieka) zarzekała się, że przed chwilą ją widziała. Gdy już łaskawie odbierała to za każdym razem słyszałem, że ona „śle monity do Technicznych i to wszystko co ona może i ona nie jest od poganiania Działu Technicznego”.

W końcu we wrześniu, a więc ponad 2 miesiące od zaakceptowania przez nas propozycji miasta dostaliśmy list z kancelarii prawnej obsługującej poprzedniego wynajmującego, że wiedzą, że dostaliśmy mieszkanie i, że je bierzemy i w związku z tym mamy się wyprowadzić do dnia tego a takiego, bo inaczej będzie komornik, eksmisja etc.

Zadzwoniłem do kancelarii rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Ja: Dzień dobry, nazywam się Kacek dzwonię w sprawie mieszkania tu a tu. Dostałem od was list, że mamy się wyprowadzić, bo komornik itd. Sęk w tym, że nie bardzo mamy, jak się wynieść, bo formalnie nie mamy żadnego tytułu do mieszkania, bo (tu streściłem jak się sytuacja ma i, że no chcemy się przenieść, ale nie ma jak)
Kancelaria: Dobrze. Próbował pan się dzisiaj do niej dodzwonić?
J: Tak. Dzisiaj znowu nie odbiera.
K: Dobrze, proszę mi podać jej nazwisko i numer i jeśli dzisiaj nadal nie będzie odbierać tak do 15 to proszę jeszcze raz do nas zadzwonić i my się tym zajmiemy.

Jak nietrudno się domyślić, nie odbierała więc zadzwoniłem do kancelarii. Następnego dnia, cud! Pani administrator sama zadzwoniła. Za tydzień Techniczni zrobią przeglądy i jeśli wszystko będzie ok to podpiszemy umowę. A tak w ogóle „To nie było miłe, że zgłosiłem to prawnikom. Ona nie jest od poganiania Działu Technicznego i robiła co mogła”. Gdy przeglądy były wykonane umówiła się ze mną i moimi rodzicami, żeby podpisać umowę najmu. Poszedłem tylko ja i mama, ponieważ ojciec nie chciał się przeprowadzić. Gdy administratorka zapytała o ojca powiedzieliśmy jej zgodnie z prawdą, że ojciec dalej nie chce się przeprowadzić, bo nie udało nam się go przekonać przez cały ten czas. Zszokowana odpowiedziała, że ona nie może z nami podpisać umowy ani wydać nam żadnych papierów, bo musimy całą trójką się podpisać. Nie wypierała się jednak tego, że od samego początku mówiła, że wystarczy do wszystkiego podpis jednej osoby z nas trojga. Poszła się skonsultować do Kierownik, ta rzekomo potwierdziła jej wersję. Umówiliśmy się na tydzień później z panią Kierownik by z nią uradzić co dalej z fantem zrobić.

Krótki zapis rozmowy:
Kierownik: I jak się państwu mieszka?
Ja: Tak samo jak przez ostatnie 25 lat, dalej na starym mieszkaniu.
K: Ale jak to? To państwo dalej się nie przeprowadziliście?
J: No nie, pani X tydzień temu powiedziała, że nie może podpisać umowy z nami dwojgiem bez ojca. Pytaliśmy czy może nam chociaż dać jakiś papier, że mamy tytuł prawny do mieszkania to prąd załatwimy i będzie argument w dyskusjach z ojcem, że już sprawa idzie dalej np. protokół zdawczo-odbiorczy czy coś.
K: No mogła. Czemu nie wydała?
J: Bo poszła do pani się skonsultować i rzekomo potwierdziła pani jej wersję. No chyba, że jest tu inna Kierownik?
K: Nie była u mnie. Tydzień temu byłam jeszcze na L4.

Na takie dictum nie miałem odpowiedzi. Pani Kierownik poszła do innego pokoju i przyniosła nam protokół zdawczo- odbiorczy i powiedziała, że umowę możemy podpisać we dwójkę a ojciec podpisze później. Kilka tygodni później, gdy wszystko było już załatwione i czekaliśmy na podłączenie TV i Internetu umówiłem się z panią Kierownik na rozmowę.
K: Słucham, w czym mogę pomóc? Rozumiem, że już tam państwo mieszkacie?
J: Tak, zwozimy ostatnie rzeczy. A chciałem z panią porozmawiać by zapytać, gdzie i jak mogę złożyć skargę na panią X?
K: Ale jak to skargę? Dlaczego?
J: Po pierwsze za to, że przez 2 miesiące nie zrobiła nic żebyśmy mogli się tam przenieść i albo nie było z nią kontaktu albo „ona nie jest od poganiania Działu Technicznego i może jedynie im wysłać monit”. Ja nie wiem, jak to wygląda u państwa, ale ja na miejscu Technicznych w końcu bym się tym zajął dla świętego spokoju, jeśli ktoś ciągle wysyła monity albo na miejscu Pani X zadzwoniłbym do kogoś wyżej w Dziale Technicznym albo poprosił panią o interwencję, skoro lokator czekający na mieszkanie mnie męczy. Pani X wzięła się do pracy dopiero gdy, mówiąc kolokwialnie, zaczęło jej się pod tyłkiem palić, bo sprawą zajęła się kancelaria prawna obsługująca XYZ. W dodatku od samego początku nas zapewniała, że ojciec może podpisać umowę później, a gdy przyszliśmy ją podpisać to nagle się okazało, że nie możemy, bo musimy być wszyscy co w końcu okazało się kłamstwem w żywe oczy tak samo jak to, że potwierdziła pani jej wersję a sama pani mówiła, że była pani na zwolnieniu. A przede wszystkim za to, że przez nią ponosimy niepotrzebne koszty, bo czynsz musieliśmy opłacać i do was i do XYZ, ponieważ nie mogliśmy się doprosić, żeby kominiarze sprawdzili i przeczyścili kominy więc dalej mieszkaliśmy na starym mieszkaniu, bo nie było, jak napalić w piecach.
K: Ale to nie jej wina. Mogliście państwo już we wrześniu tam zamieszkać!
J: Jak? Z dwójką starszych ludzi miałem zamieszkać w zimnym i ciemnym mieszkaniu, bo pani X się nie chciało wziąć do roboty?
K: Ja nie wiem co pan chce! Zresztą pani X już tu nie pracuje, odeszła z pracy więc nie ma na kogo się skarżyć.
Żałuję, że nie złożyłem skargi do Urzędu Miasta na to jak wyglądała cała ta procedura.

Ja rozumiem, że administrator nie jest od poganiania innego działu, ale jeśli faktycznie to Techniczni się obijali to, skoro petent mnie męczy tygodniami to próbowałbym działać innymi drogami, żeby się pozbyć problemu. Administratorka niby się zwolniła a po tygodniu jej nazwisko widniało na liście pracowników tego Biura Obsługi Mieszkańców, ale w innym dziale więc z tym odejściem to śmiem wątpić…

Administracja mieszkaniowa

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (133)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…