Dobra, może nie jakaś wielka piekielność, tylko drobna piekielnostka, ale jednak.
Tuż przed tym, jak udało mi się rzucić palenie, kupiłam sobie zapalniczkę. Nie, nie jakaś droga i wypasiona dobrej firmy, po prostu zwykła zapalniczka, za to z fajnym wzorkiem, po prostu ładna, no spodobała mi się. Została u mnie w torebce, zmieniając torebkę też ją zawsze przekładam do nowej, lubię ją, choć używam sporadycznie - czasem pożyczę na chwilę jakiemuś palaczowi, który akurat nie ma "ognia", raz zapalałam nią świeczki na torcie, raz znicz na cmentarzu i tyle.
Dzisiaj w pracy pożyczyłam ją na chwilę palącej koleżance, której właśnie "zdechła" jej zapalniczka. Wróciła z palarni, upomniałam się o moją własność.
- No ale po co ci, ty nie palisz?
- Lubię tę zapalniczkę.
- Nie używasz jej.
- Czasem używam. Poza tym jest moja i już mówiłam, że ją lubię.
- Ale ja nie mam, moja jest zepsuta!
- Za pół godziny kończymy pracę, kupisz w pierwszym-lepszym sklepie.
- Nie bądź skapiradło, co ci zależy?
- Właśnie cały czas ci tłumaczę, dlaczego mi zależy. Podoba mi się i lubię ją, tak po prostu.
Nie będę przytaczać całej rozmowy, bo takie przepychanki słowne trwały dłuższą chwilę, aż się zdenerwowałam i naprawdę ostrym tonem zażądałam zwrotu. Zapalniczkę odzyskałam, dowiadując się przy okazji, że jestem histeryczką, robiącą awanturę o byle drobiazg.
Chyba już nikomu jej nie pożyczę.
Tuż przed tym, jak udało mi się rzucić palenie, kupiłam sobie zapalniczkę. Nie, nie jakaś droga i wypasiona dobrej firmy, po prostu zwykła zapalniczka, za to z fajnym wzorkiem, po prostu ładna, no spodobała mi się. Została u mnie w torebce, zmieniając torebkę też ją zawsze przekładam do nowej, lubię ją, choć używam sporadycznie - czasem pożyczę na chwilę jakiemuś palaczowi, który akurat nie ma "ognia", raz zapalałam nią świeczki na torcie, raz znicz na cmentarzu i tyle.
Dzisiaj w pracy pożyczyłam ją na chwilę palącej koleżance, której właśnie "zdechła" jej zapalniczka. Wróciła z palarni, upomniałam się o moją własność.
- No ale po co ci, ty nie palisz?
- Lubię tę zapalniczkę.
- Nie używasz jej.
- Czasem używam. Poza tym jest moja i już mówiłam, że ją lubię.
- Ale ja nie mam, moja jest zepsuta!
- Za pół godziny kończymy pracę, kupisz w pierwszym-lepszym sklepie.
- Nie bądź skapiradło, co ci zależy?
- Właśnie cały czas ci tłumaczę, dlaczego mi zależy. Podoba mi się i lubię ją, tak po prostu.
Nie będę przytaczać całej rozmowy, bo takie przepychanki słowne trwały dłuższą chwilę, aż się zdenerwowałam i naprawdę ostrym tonem zażądałam zwrotu. Zapalniczkę odzyskałam, dowiadując się przy okazji, że jestem histeryczką, robiącą awanturę o byle drobiazg.
Chyba już nikomu jej nie pożyczę.
relacje _miedzyludzkie
Ocena:
187
(193)
Komentarze