Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#9160

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Swego czasu miałam mieć operację wszczepienia implantu ucha środkowego w Kajetanach. A wiadomo, jak to w takich miejscach, na zabiegi czeka się długo. Wyznaczyli nam termin na początek września, przyjeźdzamy, rejestrujemy się i siedzimy w poczekalni w oczekiwaniu na rozmowę z jakąś tam panią doktor. Byliśmy umówieni na 15, a tymczasem była już 17, a my wciąż czekaliśmy. Gdy w końcu dostaliśmy się do gabinetu, pani doktor:
- Proszę państwa, ale zabieg został odwołany, bo pan profesor musiał wyjechać.
- A od jak dawna pani o tym wie?
- Od jakiejś pół godziny.
- To nie mogła nam pani tego powiedzieć wcześniej?
- Nie, bo państwo musieli poczekać na swoją kolei.
Ja nie wiedziałam, o co chodzi, ale intuicyjnie wyczuwałam, że coś jest nie tak. Gdy w końcu zapytałam mamę, co się dzieje, ona mi ze słodkim uśmiechem:
- Nie ma operacji.
Myślałam, że szlag mnie trafi. Tyle czasu czekałam i tak po prostu nie ma?! Nie dałam sobie niczego wytłumaczyć, dosłownie wpadłam w jakiś amok i powtarzałam tylko teksty o ich niekompetencji. W końcu z sąsiedniego gabinetu wyszedł inny lekarz i zajrzał do nas, bo chociaż nie bluzgałam na nich, to cicha też nie byłam. Widąć, w jakim jestem stanie - byłam dosłownie rozstrzęsiona i zapłakana, powiedział, że zabieg będzie o tej samej porze, tylko że za tydzień.
Chociaż ta lekarka gadała nam długo, że musimy iść z powrotem na koniec kolejki oczekującej. Czyli kolejne miesiące czekania. Ale pan doktor uciął to gadanie.
Od drugiego tygodnia września jestem właścicielką implantu ucha środkowego. W końcu.

Kajetany.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 74 (188)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…