Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9335

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakieś 2-3 lata temu poważnie pogorszył się mój stan zdrowia. Po bardzo wielu piekielnych historiach postawiono (w sumie przez przypadek) ostatecznie diagnozę - zakrzepica żył. Wylądowałem w szpitalu akademickim we Wrocławiu na oddziale angiologicznym, wywołując precedens "Jak to? 18 lat i zakrzepica? To niemożliwe", przez co moim przypadkiem zainteresował się sam ordynator.

Matula wykorzystując moment, poprosiła o wyjaśnienie mojej postury i apetytu (o których wspominałem w wcześniejszej historii z "Babcią"). No to dodatkowe badania, dodatkowe dni w szpitalu, ale wyniki nic nie wykazują. Nie pozostało nic innego i przydzielono mi lekarza dietetyka. Badanie proste, mam przez trzy dni jeść jak w domu i zapisywać co i o jakiej godzinie, pielęgniarki pozwoliły korzystać "na lewo" ze swojej mikrofalówki w ich pokoju socjalnych, mama nazwoziła pełno ulubionych smakołyków. A ja jak to ja, na raz zjadłem połowę i musiałem przez resztę "badania" oszczędzać.

Po trzech dniach notowania idę na zabiegowy. Tam ów lekarz i dwie praktykantki. Jedna wzięła moje notatki, liczy, liczy, zapytała o kilka szczegółów, znowu liczy. Minę miała niewyraźną, zawołała koleżankę, a ta tak samo, liczenie i pytania. Po chwili pierwsza wypaliła:
[P]raktykantka 1 - Pan tu jakieś głupoty napisał! Niemożliwe by pan to wszystko zjadł!
Zapewniłem o swojej niewinności i wtedy wtrącił się [L]ekarz
L - Co tu się dzieje?
P1 - Panie doktorze, on nakłamał w diecie, niech pan sam spojrzy!
Lekarz spojrzał w moje notatki, na mnie znów, w notatki. Nagle pyta
L - Dlaczego jest taka różnica między pierwszym a następnymi dniami?
[J]a - Po prawdzie panie doktorze, jak mi mama przywiozła jedzenie po tych szpitalnych obiadkach to pierwszego dnia połowę zjadłem i mi brakło...
L (do praktykantek) - Tyle godzin praktyk i takich rzeczy nie widzicie? Niech mi pan powie, a jakby był pan w domu to jakby wyglądały pana posiłki?
Opowiadam po kolei, doktor zapisuje, a praktykantki zaglądają mu przez ramię robiąc się coraz bardziej blade i z większymi oczami. Ja na ten widok panika ("zaraz powiedzą, że mam raka, AIDS albo inne paskudztwo").
L - Pali pan?
J - Paczka na około 2 dni (jedna praktykantka aż "usiadła" na szafce)
Ja już całkowita deprecha. Lekarz pomyślał chwile, wpisał coś w kartę na wyniki i kazał wracać na salę.
Przy obchodzie był mój lekarz prowadzący, więc pytam co napisał tamten. Pani doktor poszukała parsknęła śmiechem i wskazała mi w karcie, a tam jak byk dosłownie taki wpis:

"Nierealnie szybki metabolizm. Nie mam pojęcia co mu jest! Zróbcie mu badania genetyczne! Nie przysyłajcie mi już takich przy praktykantach! Ciężko przyswaja żelazo"

szpital

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 788 (858)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…