Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9418

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mały sklep osiedlowy. Dzień jak co dzień. Środek zmiany, klientów niewiele, jak to zwykle bywa w niedzielę. Do sklepu wchodzi mężczyzna, mniej więcej w wieku mojego ojca, schludnie ubrany.

Już w trakcie wydawania reszty zaczęły się kłopoty. Zwykle wydaje resztę do ręki klienta. Tak też zrobiłam tym razem, jednak nie dane było mi zabrać dłoni, która została ściśnięta i podniesiona do ust klienta. Nie zdążyłam nawet zareagować, kiedy facet zaczął świdrować mnie wzrokiem, mówiąc jednocześnie niewybredne komplementy na mój temat.

Opanowana wyrwałam rękę, mając nadzieję, że otrzeźwi to klienta. Niestety. W chwili, gdy pozbywałam się jego płynów ustrojowych z wierzchu dłoni, oparł się o ladę wygłosił monolog, na temat tego, jak piękny jest Paryż jesienią i napomknął, że z przyjemnością mnie tam zabierze, jeśli mam na to ochotę. Wzięłam trzy głębokie wdechy i zdecydowanie odmówiłam. Niezrażony klient, widocznie już lekko zrezygnowany, spojrzał na mnie i powiedział:
-A pokażesz mi chociaż majtki?
Ja, w szoku, myśląc, że się przesłyszałam, proszę o powtórzenie pytania.
-Pytam, czy pokażesz mi majtki?
Na tym moja cierpliwość się wyczerpała...
-Proszę pana, chyba pomylił pan profesję! Jest pan w sklepie, nie w burdelu. A ja jestem ekspedientką, a nie dziwką!
Domyślam się tylko, jaki musiał być mój wyraz twarzy, a gestykulacja żywa, bo klient wyszedł z kwaśną miną.

Kilka godzin później, na przeprosiny, dostałam od niego dużą bombonierkę...

mały sklep osiedlowy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 384 (580)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…