Jakiś czas temu byłam odwiedzić koleżankę na oddziale psychiatrycznym. Przebywali tam pacjenci z lżejszymi przypadkami schizofrenii i depresją, ogólnie bardzo przyjemni ludzie do pogadania, pośmiania się, sympatyczni i mili, zupełnie obalali swoim podejściem do drugiego człowieka popularny w Polsce stereotyp, który mówi, że osoba będąca na tym oddziale jest nienormalna, głupia i inne tego rodzaju bzdury. Akurat w tym czasie wszyscy czekali na poobiednią porcję lekarstw pod drzwiami dyżurki pielęgniarek. Ponieważ cała procedura się nieco przedłużała, pracownicy nie zdążyli na czas posegregować leków - całe towarzystwo stało pod drzwiami i przysłuchiwało się opowieściom jednego ze starszych pacjentów. Ów dziadek miał znakomite poczucie humoru więc każda z jego krótkich anegdot kończyła się serdecznym śmiechem i brawami zebranych. W pewnym momencie z dyżurki wyskoczyła zła, jak osa i zniecierpliwiona [P]ielęgniarka. Zgromiła pacjentów wściekłym wzrokiem i wrzasnęła:
[P]: Przestaną wreszcie państwo hałasować?! Nie możemy się z koleżanką w ogóle skupić! Zachowujecie się, jak dom wariatów!
W tym momencie na korytarzu zapanowała cisza, a po niej wybuch śmiechu pacjentów i gromkie brawa dla pani pielęgniarki. Czerwona, jak burak i nie mniej wkurzona wróciła bez słowa do dyżurki.
[P]: Przestaną wreszcie państwo hałasować?! Nie możemy się z koleżanką w ogóle skupić! Zachowujecie się, jak dom wariatów!
W tym momencie na korytarzu zapanowała cisza, a po niej wybuch śmiechu pacjentów i gromkie brawa dla pani pielęgniarki. Czerwona, jak burak i nie mniej wkurzona wróciła bez słowa do dyżurki.
oddział psychiatryczny ogólny
Ocena:
739
(857)
Komentarze