Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#9480

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moje boje z telekomami – ciąg dalszy.

Mieszkając w centrum miasta, w zabytkowej kamienicy, przez długie byłem skazany na TPSA. Aż nieoczekiwanie pojawiła się iskierka nadziei – możliwość podpisania umowy z innym operatorem pozostając na łączu tepsy. No cud, miód i orzeszki. Z łyżką dziegciu. Okazało się, że w mojej okolicy jedynym operatorem, który oferuje taką usługę jest niesławne Tele 2.

Chwila namysłu była dość długa, bo co rusz słyszało się o różnych niemiłych sytuacjach ze szwedzkim operatorem w roli głównej. Większość przypadków była związana w ten, czy inny sposób, z podpisywaniem umów, ze sprytnym „wymuszaniem” tychże. A to poprzez podszywanie się pod „telekomunikację”, a to przez kreatywne rozmowy telefoniczne z konsultantem, a to podrabianie podpisów. Smrodek niezły, więc moje obawy uzasadnione. Jednak z drugiej strony... No przecież chciałbym podpisać umowę, wyzwolić się spod opiekuńczych i oślizłych macek tepsy. Tak zrodziła się decyzja: niech mnie oszukają, niech zamotają, niech zrobią co chcą i umowę podpiszę.

Dzwonię więc do Tele 2, które podobno potrafiło podpisać umowę z samego kontaktu telefonicznego. Miła pani wysłuchała mnie, prawie jak barman psychoterapeuta, ucieszyła nawet. Oczywiście od razu pojawił się komplet pytań o dane osobowe, gdzieś tam się wszystko nagrywało. Pozostało jeszcze tylko sprawdzenie możliwości technicznych, co miało nastąpić za dni dwa.

Faktycznie po dwóch dniach konsultantka oddzwoniła z wiadomością, że wszystko jest w porządku, że linia spełnia warunki techniczne. Zapytała się też wprost o możliwość nagrywania rozmowy, tak samo jak i potwierdzenie chęci zawarcia umowy. Żadnych sztuczek, kantów, naciągania, czyli wszystkiego tego, z czego Tele 2 zasłynęła. Tak oto po kolejnych kilkunastu pytaniach i odpowiedziach, po kilkukrotnym i wyraźnym „tak” z mojej strony, umowa została zawarta. Swoją drogą prościej było poślubić drugą połowę, nawet wystarczyło jedno „tak”.

Ostatecznie umowa miał nadejść kurierem. W dwa tygodnie. Po trzech łapię kontakt z Tele 2. Podobno już, już jedzie, już kurier otrzymał, tylko w drzwiach stać i wypatrywać posłańca. Za opóźnienie serdecznie przepraszamy. Tak minęły kolejne dwa tygodnie. Podobno tym razem kurier zawalił. Jasne. Ale umowa już jedzie, tylko podpis i jestem klientem Tele 2. I tak przeleciały dwa miesiące.

Przestałem dzwonić, mocno zadziwiony. Konfuzja tym większa, że wciąż, przez cały ten okres oczekiwania, słyszało się o sztuczkach Tele 2, o parciu na podpisanie umów. A ja tu dobrowolnie oddaję się we władzę szwedzkiego szatana i nic?

Parę miesięcy później podobną ofertę przedstawiła Netia. Tak samo na łączu tepsy, tak samo numer zostaje i temu podobne. I po miesiącu (głównie z powodu TP SA) mogłem się cieszyć zmianą operatora. Trochę z duszą na ramieniu, bo w sumie podczas rozmów z Tele 2 kilka razy powiedziałem sakramentalne „tak” i co z tego że partnerka potem związku nie skonsumowała fizycznie. Ślub to ślub, a wtyczki i gniazdka to inna bajka. Obawiałem się, na szczęście, bezpodstawnie. I tak sobie myślę, że chyba się w tym całym Tele 2 przestraszyli, że to jakaś prowokacja, że może wariat. No bo jakże tak klienta nie upolować? Sam przychodzi? Nie, stanowczo coś podejrzanego.

Nieoczekiwany finał dopisało życie. W roku 2008 Tele 2 wycofało się, a zdobyty rynek kupiła Netia. Tak oto nieco okrężną drogą dopiąłem swego.

Tele2

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 65 (171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…