Zamówiłam dwie pary butów na allegro, każda od innego sprzedawcy. Zapłaciłam 2 maja i czekam. I czekam. Wciąż cierpliwie czekam, w końcu niemożliwe żeby aż dwaj sprzedawcy wpadli na pomysł żeby mnie ociulać. W dodatku listonosz zawsze, jeżeli akurat nie było mnie w domu (a zwykle jestem) zostawiał paczki w osiedlowym spożywczaku, a tu dwa tygodnie i nic!
Zrezygnowana w końcu pomyślałam, że może awizo. Zaglądam do skrzynki i co widzę? Moje buty - a dokładnie dwie paczki w stanie tragicznym, które najwidoczniej zostały przepchane przez otwór szerokości 2 cm służący do wrzucania listów.
Kiedy już otrząsnęłam się z szoku, wpadłam w rozpacz, gdyż - będzie już z rok - zgubiłam kluczyk do skrzynki i do tej pory rachunki/listy udawało mi się wyciągać ręką. "Trudno" - myślę - "Jak wepchnął, to może uda się i wyciągnąć". Próżny jednak mój trud, nic nie zdziałałam, udało mi się jedynie wzbudzić zainteresowanie sąsiadów na klatce schodowej (trochę się szamotałam z tą skrzynką).
Postanowiłam zadzwonić do ojca (były wojskowy).
Ja: Halo, tato? (i tutaj tłumaczę o co mi chodzi)
Tata: Nóż weź! Nożem otwórz!
Ja: Ale...
Tata: No mówię ci!
Ponieważ jednak bieganie z 25cm nożem do chleba nie uśmiechało mi się, postanowiłam jeszcze trochę się pomęczyć i w ruch kolejno poszły nożyczki, agrafka, inne klucze... W końcu zobaczyłam że metalowe drzwiczki nieco się odchylają i zachęcona...
Niestety rozpie*dliłam. No ale przynajmniej miałam już full access do butów oraz ... listu poleconego z biblioteki który został nadany ponad miesiąc temu (gnojek chyba sam musiał pokwitować odbiór).
Zrezygnowana w końcu pomyślałam, że może awizo. Zaglądam do skrzynki i co widzę? Moje buty - a dokładnie dwie paczki w stanie tragicznym, które najwidoczniej zostały przepchane przez otwór szerokości 2 cm służący do wrzucania listów.
Kiedy już otrząsnęłam się z szoku, wpadłam w rozpacz, gdyż - będzie już z rok - zgubiłam kluczyk do skrzynki i do tej pory rachunki/listy udawało mi się wyciągać ręką. "Trudno" - myślę - "Jak wepchnął, to może uda się i wyciągnąć". Próżny jednak mój trud, nic nie zdziałałam, udało mi się jedynie wzbudzić zainteresowanie sąsiadów na klatce schodowej (trochę się szamotałam z tą skrzynką).
Postanowiłam zadzwonić do ojca (były wojskowy).
Ja: Halo, tato? (i tutaj tłumaczę o co mi chodzi)
Tata: Nóż weź! Nożem otwórz!
Ja: Ale...
Tata: No mówię ci!
Ponieważ jednak bieganie z 25cm nożem do chleba nie uśmiechało mi się, postanowiłam jeszcze trochę się pomęczyć i w ruch kolejno poszły nożyczki, agrafka, inne klucze... W końcu zobaczyłam że metalowe drzwiczki nieco się odchylają i zachęcona...
Niestety rozpie*dliłam. No ale przynajmniej miałam już full access do butów oraz ... listu poleconego z biblioteki który został nadany ponad miesiąc temu (gnojek chyba sam musiał pokwitować odbiór).
Poczta Polska
Ocena:
366
(578)
Komentarze