Historia o lekarzu.
Moja rodzicielka pracuje w administracji jednego z poznańskich szpitali. Ostatnio, w ramach restrukturyzacji, zlecono dyżurującym lekarzom podpisywanie pewnych papierów w sprawach pacjentów. Jakie to były papiery, nie orientuję się, poza tym nie mają znaczenia w tej historii.
W tej sprawie przybył do mamy bardzo zirytowany lekarz. Od samego progu zaczął tłumaczyć, co mu leży na wątrobie:
- Proszę pani, to rozporządzenie to jakiś absurd! To bezczelność! Ja sobie ŚPIĘ NA DYŻURZE, a tu pielęgniarka mnie budzi i każe coś podpisywać!
- Proszę pana, przykro mi, takie jest rozporządzenie.
- Ale nikt mi za te papiery nie płaci!
Tu moja mama rzuciła sarkastycznie:
- A płacimy panu za pracę na dyżurze, czy za spanie?!
Wtedy lekarz zorientował się, co powiedział i szybko opuścił pokój.
Moja rodzicielka pracuje w administracji jednego z poznańskich szpitali. Ostatnio, w ramach restrukturyzacji, zlecono dyżurującym lekarzom podpisywanie pewnych papierów w sprawach pacjentów. Jakie to były papiery, nie orientuję się, poza tym nie mają znaczenia w tej historii.
W tej sprawie przybył do mamy bardzo zirytowany lekarz. Od samego progu zaczął tłumaczyć, co mu leży na wątrobie:
- Proszę pani, to rozporządzenie to jakiś absurd! To bezczelność! Ja sobie ŚPIĘ NA DYŻURZE, a tu pielęgniarka mnie budzi i każe coś podpisywać!
- Proszę pana, przykro mi, takie jest rozporządzenie.
- Ale nikt mi za te papiery nie płaci!
Tu moja mama rzuciła sarkastycznie:
- A płacimy panu za pracę na dyżurze, czy za spanie?!
Wtedy lekarz zorientował się, co powiedział i szybko opuścił pokój.
Szpital, poprawiłam błąd
Ocena:
493
(587)
Komentarze