Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#9780

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeglądając portal przypomniała mi się pewna historia, która zdarzyła się trzy, może cztery lata temu.
W upalne, wolne dni jestem miłośnikiem rekreacji, więc mniej-więcej w środku wakacji postanowiłem przejechać się na rowerze na najdalej wysunięty na zachód kopiec (punkt obserwacyjny) w Krakowie. Dojechałem tam gdzie chciałem, zostawiłem rower u podnóży kopca i zaczynam 5 minutową wspinaczkę na górę. Cieszyłem się, bo wiedziałem, że odpocznę sobie od zgiełku miasta i pooglądam widoki. Jednak gdy doszedłem na szczyt wcale nie okazało się być tak pięknie. Strasznie dużo ludzi kręciło się u góry, a wchodząc na kopiec nie zauważyłem tego (cóż, moja wina). Zszedłem na dół i pomyślałem, że poczekam te 15 minut aż się przeludni. Będąc na kopcu moją uwagę przykuło dwóch dzieciaków bawiących się piłką. Wracam na szczyt po 15 minutach. Ludzi mniej, ale słyszę jakąś awanturę. Patrzę, a tu te dzieciaki całe rozpłakane i wokół jakaś starowinka biega i się awanturuje. Chwilę się przysłuchałem i dowiedziałem się o co chodzi (cóż, nie miałem wyjścia, miejsca na górze kopca stosunkowo mało, a babcia krzyczy w niebogłosy). Otóż babcia zabrała dzieciakom piłkę (taką mini piłkę znanej firmy) i mówiła, że to tej. Dzieci szlochają, bo tłumaczą, że całe kieszonkowe na to wydały. A babcia nadal uparta, że to jej i koniec, i że żaden gówniarz nie będzie jej okradał. Żal mi się zrobiło tych dzieci i się zapytałem babci jak jest taka mądra, żeby powiedziała jaki jest kolor piłki, czy są jakieś znaki szczególne itp. Babcia oczywiście mówi, że nic nie będzie opisywać, bo to jej i koniec. W międzyczasie puściła taką wiązankę przekleństw, że mi się nawet niedobrze zrobiło (a tam, o zgrozo były mniejsze dzieci) . Chłopaki, którym babcia zabrała piłkę już błagają, żeby im oddała tą piłkę, ale babcia nadal twardo stoi przy swoim. W międzyczasie przyszedł na górę ojciec chłopców i się ich pyta co zrobili z piłką. Ktoś tam, wcześniej nie odzywający się wyjaśnił ojcowi tych dzieci całą sytuację, ten też trochę się zdenerwował i klepnął jednego z synów lekko po plecach, żeby się nie przejmowali ta głupią babą. W międzyczasie ja popytałem kilku ludzi co i jak i czy widzieli, że ta piłka jest tych chłopaków. Kilka osób potwierdziło, bo byli od samego początku i namówiłem ojca tych dzieci, żeby postraszył babcię policją, ale babcia się nie dała. Powiedziała, że zaraz przyjdzie tu dzielnicowy ( w środku lasu!) i że gość nie wyjdzie z pierdla do końca życia. Wszyscy w śmiech, ale gość znalazł zasięg i rzeczywiście zadzwonił po policję. W międzyczasie jakiś pożal się Boże 'obrońca uciśnionych', powiedział gościowi, że ta piłka była tej babci i jeśli rzeczywiście wezwał policję to on zezna, że ten gośc bił swoje dzieci (!) . Zagotowało się we mnie, i powiedziałem gościowi, co o o nim myślę (o tym obrońcy rzecz jasna). Nie używałem przy tym żadnych wulgarnych słów. Policja przyjechała, na miejscu ustalili co i jak i kazali babci oddać piłkę, ale ta nie oddała, policja zabrała piłkę siłą, a babcię sprowadziła do radiowozu. Pan obrońca też niczego nie wskórał, bo nikt nie potwierdził jego wersji. Okazało się później, że był to jakiś służbista z opieki społecznej. Piłkę odzyskano, sprawdzono po kolorach i innych znakach szczególnych czy dzieci mówią prawdę. Okazało się, że była to piłka z autografem znanego, zagranicznego piłkarza, która z tym podpisem była warta ponad 1000zł. Tylko po co wychodzić z taka piłka na dwór (po krakowsku na pole), skoro jest tyle warta i narażać ją na zniszczenia?

Jeden z kopców w Krakowie

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (247)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…