Prowadzę sklep w którym sprzedaję zegarki. Pewnego dnia, kilka miesięcy temu kobieta kupiła u mnie zegarek męski (za około 150 zł). Kilka dni temu zawitała do mnie do sklepu i od wejścia z krzykiem:
K: Co za buble Pan sprzedaje, tyle piniendzy (sic!) to kosztowało!
J: Dzień dobry, proszę mi powiedzieć o co chodzi.
K: Kupiłam pół roku temu zegarek mężowi na rocznicę ślubu i nie działa już!
J: Ale co się...
K: Tyle piniendzy, tyle piniendzy kosztował.
J: Proszę panią, proszę spokojnie, być może to tylko bateria, jeśli tak to wymienimy i będzie po problemie.
Wziąłem zegarek do ręki, patrzę - działa, pytam więc klientkę jaki dokładnie problem.
K: Ja go kupiłam na rocznicę i leżał w półce, bo wtedy akurat piniondze miałam i chciałam go dać jutro mężowi, ale nie działa!
J: Proszę panią działa.
K: Ale mi go pan ustawiał, a teraz złą godzinę pokazuje!
Sprawdzam i rzeczywiście, zegarek spóźnia godzinę i skoro ustawiałem go to pewnie równo ze swoim zegarkiem. Co było najdziwniejsze spóźniał dokładnie godzinę, co do minuty. Już wiedziałem co się stało.
J: Proszę pani, a czy podczas zmiany czasu na letni przestawiała pani na tym zegarku godzinę do przodu?
K: (głosem jakby ją coś bolało) Nieee...
Po czym wzięła zegarek i wyszła ze sklepu. Rozumiem, że można się pomylić, ale po co od razu krzyki? ;)
K: Co za buble Pan sprzedaje, tyle piniendzy (sic!) to kosztowało!
J: Dzień dobry, proszę mi powiedzieć o co chodzi.
K: Kupiłam pół roku temu zegarek mężowi na rocznicę ślubu i nie działa już!
J: Ale co się...
K: Tyle piniendzy, tyle piniendzy kosztował.
J: Proszę panią, proszę spokojnie, być może to tylko bateria, jeśli tak to wymienimy i będzie po problemie.
Wziąłem zegarek do ręki, patrzę - działa, pytam więc klientkę jaki dokładnie problem.
K: Ja go kupiłam na rocznicę i leżał w półce, bo wtedy akurat piniondze miałam i chciałam go dać jutro mężowi, ale nie działa!
J: Proszę panią działa.
K: Ale mi go pan ustawiał, a teraz złą godzinę pokazuje!
Sprawdzam i rzeczywiście, zegarek spóźnia godzinę i skoro ustawiałem go to pewnie równo ze swoim zegarkiem. Co było najdziwniejsze spóźniał dokładnie godzinę, co do minuty. Już wiedziałem co się stało.
J: Proszę pani, a czy podczas zmiany czasu na letni przestawiała pani na tym zegarku godzinę do przodu?
K: (głosem jakby ją coś bolało) Nieee...
Po czym wzięła zegarek i wyszła ze sklepu. Rozumiem, że można się pomylić, ale po co od razu krzyki? ;)
Ocena:
673
(783)
Komentarze