Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#9896

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia umcumcumc przypomniała mi moją wizytę nie w urzędzie państwowym a w energetyce. Musiałam załatwić jakieś formalności, więc najpierw dzwonię jakie dokumenty mam przygotować. Niezbyt miła pani poinformowała mnie co mam przynieść. Zjawiam się w wolnym dniu z kompletem dokumentów. Pani w BOK prosi o podanie kilowatogodzin z licznika. Mówię, że nie wiem i nie mam już dostępu do w/w i dlaczego pani, z którą rozmawiałam nie powiedziała mi o tym. Na to pani z BOK, że bez tego mi nie przyjmie. Uparłam się, więc odesłała mnie do magicznego działu rozliczeń. Wchodzę, widzę 10 kobitek 40-50 lat. Mówię "dzień dobry". Nic. Każda podniosła wzrok znad swojej kawy/gazety/drożdżówki/sernika. I nadal nic. Pytam "do której pani mogę podejść?". Pada złowieszcze "do mnie". Po drugim słowie wrzask 10 sztuk na raz co ja robię u nich, że mam iść do BOK. No to mówię, że stamtąd mnie przysłali tu. Okazało się, że za najdalszym biurkiem siedzi 30-letni rodzynek, który stwierdził, że to niemożliwe i panią z BOK pomyliłam z panem ochroniarzem. Powiedziałam mu co myślę o jego kiepskim żarcie i o traktowaniu petentów, że to absurd, że nie wiedzą sami gdzie się co załatwia w ich firmie. Panie kazały jeszcze raz iść do BOK podać kwotę a nie ilość KW i jak mnie tam nie obsłużą to mam się udać do kierowniczki na pokój nr 12. Po aprobacie pań z działu rozliczeń zostałam obsłużona bez problemu. Najbardziej mnie zdziwiło, że kazały nakablować na swoją koleżankę z pracy...

Enea

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (141)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…