Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9897

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historie "fryzjerskie" kasi przypomniały mi moje perypetie z przedstawicielami tego zawodu.

Około 6 lat temu miałam perypetie z fryzjerką zakończone ścięciem włosów niemal na jeża. Od tamtej pory nie odwiedzam fryzjerów, a włosy sięgają mi do połowy tyłka, więc nie mam problemów z ewentualnym samodzielnym przycinaniem końcówek.

Pewnego dnia postanowiłam towarzyszyć mamie w wyprawie do salonu. Mama miała swoją ulubioną i podobno bardzo fajną fryzjerkę.
Gdy weszłyśmy do salonu mama od razu usiadła do mycia włosów. Postanowiłam skorzystać z dużego lustra i rozczesać swoje własne włosy (z których jestem najzupełniej zadowolona). Jak tylko rozpuściłam je na całą długość w miłą i cichą fryzjerkę mojej mamy wstąpił diabeł.

Przyskoczyła do mnie, zaczęła mnie macać po włosach wykrzykując "Jak tak można się zapuścić! Skandal!". Kompletnie nie wiedziałyśmy z mamą o co jej chodzi. W końcu fryzjerka odezwała się z pretensją do mnie:
- Czemu nie ścinasz włosów. Nie wolno mieć takich długich! maksymalnie do ramion można mieć! Wyglądasz jak jakaś łachmaniara! Cóż za zaniedbanie!

Wytłumaczyłam jej spokojnie (na tyle na ile mogłam), że jestem w zupełności zadowolona z mojego wyglądu. Raczej jej to nie przekonało, bo przez całą naszą wizytę u niej zgrzytała zębami i patrzyła się na mnie jak na menela.

P.S. Nie wiedziałam, że w naszym kraju jest jakiś limit długości dla włosów :P

pewien warszawski zakład fryzjerski

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 566 (686)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…