Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

8400111

Zamieszcza historie od: 2 grudnia 2014 - 23:39
Ostatnio: 12 października 2015 - 17:00
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2186
  • Komentarzy: 151
  • Punktów za komentarze: 1666
 
zarchiwizowany

#67036

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio zauważyłam na Facebooku fan page, w którym wstawiane są zdjęcia produktów niezgodnych z opisem. Idea super, jednak niektóre komentarze dowodzą temu, że naiwniaków na których oszuści zarabiają jest wielu. Wytłumaczę to na podstawie mojej historii.

Mieszkałam w małej mieścinie, sklepów było kilka, w każdym z nich ten sam towar - chińszczyzna po zawyżonej cenie. Zbliżały się osiemnaste urodziny mojego kuzyna, a ja kompletnie nie miałam co na siebie włożyć. Byłam młoda, na imprezy nie chodziłam i szafę miałam wyposażoną raczej w skromne, sportowe ubrania.

Chociaż miałam możliwość jechać do większego miasta oddalonego o 50 km, postanowiłam, że zamówię jakąś sukienkę przez internet. Szukałam długo i w końcu znalazłam kilka ciekawych pozycji. Sprawdziłam wymiary, wybrałam jedną i zamówiłam. (Tutaj staję się wróżbitą Maciejem i wyprzedzam komentujących - to nie było japan style, nic z tych rzeczy, nie kosztowało też 20 zł.)

Sukienka przyszła na tak, jednak wyglądała zupełnie inaczej niż na zdjęciu. Wymiary były ok, ale wzór spódniczki, wycięcie na plecach i materiał inne niż na zdjęciach i w opisie. Zupełnie mi się to nie podobało. W dodatku nie mogłam doprasować niektórych zagnieceń. Byłam młodą osóbką i sprawę o zwrot pieniędzy załatwiałam z pomocą mamy, jednak nie o to tutaj chodzi.

Najgorsza okazała się reakcja znajomych, ciotek i kuzynostwa. Oni nie widzieli wielkiej różnicy pomiędzy sukienką ze zdjęcia a tym co przyszło. Jak już ktoś coś zauważył to twierdził, ze nie powinnam mocno przeżywać, bo mogło przyjść coś w rozmiarze XL lub XXS.
W skrócie: oszukali cię, ale tylko trochę więc wyluzuj.

Wracając do strony, którą dziś przestudiowałam wnioskuję, że oszuści mają raj, jeżeli chodzi o klientów. Połowa osób zażąda zwrotu pieniędzy, druga połowa już nigdy więcej się nie odezwie i interes się kręci.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (208)
zarchiwizowany

#66424

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się historia z czasów gimnazjalnych, kiedy mięso było moim wrogiem. Jadłam tylko piersi z kurczaka i trochę wołowiny pod warunkiem, że sama je przyrządziłam.

Okres Wielkanocy. Na święta wpada ciocia i wujek z pysznym daniem z królika. Ciocia przysięga mi na wszystko, że chudszego mięsa nigdy nie jadła i że jak zjem to polubię. Ja króliki uwielbiałam, ponieważ jednego wychowałam do starości i często zajmowałam się królikami znajomych (ciocia o tym wiedziała), ale nigdy nie pomyślałam, żeby jakiegoś kiedyś zjeść, więc oznajmiłam, że mięsa z królika nie tknę. Niestety do cioci i wujka to nie dotarło.

Obiad. Mama wysłała mnie do pobliskiego sklepu po ogórki. Wracam, wujek radośnie krzyczy, że on mi już nałożył. Ziemniaki całe zalane sosem z kawałkami króliczego mięsa. Powiedziałam, że nie chcę to zaczęły się teksty, żebym nie przesadzała, że to tylko raz, że na spróbowanie, a na końcu wzbudzanie poczucia winy, bo ciocia tyle się napracowała, a ja tego nie doceniam. Piekielna była też moja mama, która stwierdziła, że gościom się nie odmawia. Mięsa nie ruszyłam, w efekcie wszyscy się obrazili.
Sytuacja powtórzyła się przy kolacji, kiedy wujek w nachalny sposób usiłował nałożyć mi królika na talerz. Mama znowu głośno komentowała, że mam nie przesadzać, a ciocia ponownie przeżywała, że tyle się napracowała, a ja nie zjem. Znowu się wszyscy obrazili.

Mogę im tylko podziękować za to, że dzięki nim wiem jaka mam NIE być dla swoich dzieci (o ile będę je mieć).

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (304)

1