Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ArkadiuSS1985

Zamieszcza historie od: 4 lipca 2011 - 12:21
Ostatnio: 22 marca 2013 - 8:21
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2350
  • Komentarzy: 24
  • Punktów za komentarze: 109
 
zarchiwizowany

#18644

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nawiązując do opowieści kasiak91 o autobusach...

Dwa lub trzy lata temu, ostatni weekend przed Świętami Bożego Narodzenia. Wyjazd: dworzec PKS we Wrocławiu, kierunek Radom, Tomaszów Lubelski. Przedostatni kurs o 21.45 bodajże - podjeżdza autobus, ogromny tłum próbuje się dostać. Niestety nie dałem rady, ja i sporo innych ludzi zostaliśmy na dworcu.
Na szczęście ostatni kurs miał być godzinę później, więc czekamy. Tym razem podjeżdzają dwa autobusy (uff), ale bardzo szybko zapełnione, więc miałem okazję doświadczyć jazdy 4 godzin w środku nocy. Stojąc. To był pierwszy i ostatni raz, gdy udało mi się zasnąć na stojąco :)

A gdzie piekielność?
1. Ostatni będą pierwszymi - powiadają... pierwsze 50 osób, które weszło do autokaru - siedzi na miejscach, kolejne 20 stoi pomiędzy siedzeniami z bagażami pomiędzy nogami, i na końcu facet (ok 30 lat) rozkłada sobie specjalny fotel dla przewodników i całą drogę jedzie wygodnie i z uśmiechem komentuje widoki, jaka droga, i narzeka czemu PKS tak mało autobusów wysyła, że ludzie stać muszą (wciąż siedząc). Zabić takiego(bardziej z zazdrości chyba) to mało...
2. Na którymś z przystanków "światłość nastała" - tuż przede mną zwolniło się miejsce. Ale pomyślałem "młody jestem, postoję, starsze osoby bardziej potrzebują". Zanim wykonałem jakikolwiek ruch - już z głebi autobusu rozpychając się łokciami leci jakaś babcina nie zważając na torby pod jej nogami i depcząc wszystko i wszystkich. Dostałem tylko z łokcia w brzuch i zostałem podeptany. Babcia podsiadła Panią, która jeszcze z rzędu nie zdąrzyła wyjść.
Ból na szczęście szybko minął, choć gdybym spróbował usiąść na tym miejscu - pewnie obudziłbym się na ostatnim przystanku z guzem na głowie.

PKS

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (138)
zarchiwizowany

#18124

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Choć nie mam takich doświadczeń jak niektórzy tutaj, to i tak podzielę się z Wami moim doświadczeniem z wynajmowaniem stancji/mieszkania.

Po licencjacie przprowadziłem się z moją lubą do Wrocławia. Znaleźliśmy stancje za niezłą cenę (którą nota bene właściciel podniósł po dwóch miesiącach mieszkania "bo gaz poszedł górę"), w cichej i spokojnej okolicy.

Wyglądało to tak - dom i podwórko, gdzie na podwórku w przybudówce trzy pokoje do wynajmu, w piwnicy też kilka pokoi (ogólnie to tam z 15 osób musiało mieszkać poza nami i rodziną właściciela), na górze właściciel z rodziną, a parter mieliśmy cały dla siebie (nie licząc wspólnego wejścia), czyli duży pokój, duuuża kuchnia i łazienka. Było ok, choć bez luksusów.

Gdzie tu piekielność? Ano mianowicie właściciel (nazwijmy go Boguś) zarabiający na studentach, mocno pilnował rachunków (słusznie). Jak jeszcze niektóre prośby Bogusia można było zrozumieć i przyznac mu rację (np. używanie czajnika na gaz, a nie na prąd), to w niektórych kwestiach przesadzał:
1. By przenieść jedzenie z kuchni do pokoju było kilka metrów do pokonania, co zajmowało kilka sekund, by wrócić do kuchni po reszte. Te kilka sekund wystarczało, aby Boguś w błyskawicznym tempie schodził na dół, wyłączał światło w kuchni i wracał na góre. Nie raz się dziwiłem "ki czort" że światło same gasło, bo nawet nie zdążyłem usłyszeć chodzącego Bogusia po schodach.
2. Boguś od czasu do czasu chodził po pokojach wszystkich mieszkanców i sprawdzał czy nie ma zbyt dużo eletronicznych sprzętów. Gdy kogoś nie było, to wyłączał komputer/TV z wtyczki (co bezpieczne dla sprzętu nie było).
3. Dobrze mi się zapamiętała prośba Bogusia o "gdy sikacie, to spuszczajcie wodę krótko, a nie jak po grubszej sprawie-bo szkoda wody". Niby logiczne, ale sposób przekazania....
Podobnie z kąpaniem się i prośbą by brać prysznic w wannie albo kąpać się razem bo "i tak przecież razem mieszkacie...".
4. Najgorsze było to, że mimo posiadania swojej łazienki na górze - Boguś zawsze "z grubszą sprawą" przychodził do naszej. Pewnie chodziło mu o oszczędzaniu środków czystości. Pal licho kase, ale my nie mogliśmy wejść do łazienki jeszcze godzine po nim z wiadomych względów.

Mimo to człowiek miał łeb, czasami fajnie się z nim rozmawiało, nawet raz dla sportu drewno mu porąbałem na opał :)

Mimo tego po kolejnych jego odwiedzinach w naszej łazience i podwyżce czynszu - postanowiliśmy poszukać czegoś bliżej centrum... CDN

Stancja

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (182)

1