Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BlackCat

Zamieszcza historie od: 3 lipca 2011 - 12:27
Ostatnio: 6 lutego 2024 - 12:54
  • Historii na głównej: 3 z 14
  • Punktów za historie: 2423
  • Komentarzy: 328
  • Punktów za komentarze: 2572
 

#76898

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwaga na wyłudzaczy haseł.
Korzystam z poczty Gmaila, mam trzy konta: jedno służbowe i dwa prywatne. Jakiś czas temu przeglądałam służbowe konto, kiedy na dole okna zauważyłam żółty napis, głoszący, że moja poczta jest otwarta na jeszcze jednym urządzeniu, ale z Androidem. Nie posiadam żadnego urządzenia z Androidem. Pierwsze, co zrobiłam, to zmieniłam wszystkie hasła na bardzo skomplikowane.
Dziś, z adresu tarcza.ochronna@gmail.com, dostałam taką oto wiadomość:

"Uwaga *moje imię*! Twoje konto jest zagrożone!

Twoje konto jest zagrożone. Wykryliśmy próby włamania.
Twoje konto zostało dwukrotnie zgłoszone jako spamujące. Przy trzecim zgłoszeniu zostanie automatycznie zablokowane. Najczęściej niechciane maile rozsyłane są przez automatyczne roboty zwane botami. Dlatego każdy tego typu sygnał musimy sprawdzić.

Sposób weryfikacji.

Aby potwierdzić, że to konto nie należy do bota, prosimy odpowiedzieć na tego maila. Odpowiedź interpretowana jest przez automat autoryzacyjny po odczytaniu niniejszej wiadomości i MUSI ZAWIERAĆ WYŁĄCZNIE DWA SŁOWA:
- hasło używane podczas logowania do skrzynki pocztowej;
- Twoje imię.


Aby dowiedzieć się więcej na temat skrzynki odbiorczej Gmaila, odwiedź centrum pomocy lub obejrzyj film.
Zespół Gmaila
© 2015 Google Inc. 1600 Amphitheatre Parkway, Mountain View, CA 94043"

Wszystko jest ładnie okraszone odpowiednimi obrazkami i wygląda bardzo wiarygodnie.
Gdyby nie to, że życzą sobie przesłania nowego hasła...
Sprawę zgłosiłam do Gmaila, ale uważajcie.

internet hasło wyłudzacze

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 168 (206)
zarchiwizowany

#59311

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przez swój wygląd przyciągam najróżniejszej maści "nawracaczy". Dziś stoję sobie na Natolinie i konkuruję ze starszym panem z Passy (pozdrawiam) i dziewczyną w przebraniu papugi z Kakadu (również pozdrawiam). Podchodzi do mnie niepozorny jegomość i wali tekst w stylu "Czy chce pani porozmawiać o Bogu?". Ja już myślę "Nosz kurna, znów?!", ale przyklejam uśmiech firmowy numer pięć i... jedziemy
[P]: Czy wie pani, że może mieć pani życie wieczne? Ale już tu, na Ziemi! (ja już uśmieszek i mnie korci, żeby zaprezentować nienaturalnie długie uzębienie i odpowiedzieć "wiem, już mam, super sprawa!", ale się powstrzymuję i tylko patrzę)
[P]: Wie pani, może pani zostać NIEWOLNIKIEM Jezusa! Bóg może być pani właścicielem! (sic!) - spojrzałam na pana mniej więcej taką miną: o.O
[J]: Ale wie pan... To takie trochę... Przedmiotowe...
[P]: No trochę tak, ale niech pani się zastanowi. Ja wolę być niewolnikiem Boga, niż diabła. Wtedy jestem naprawdę wolny!
[J]: Może niech pan pójdzie do domu i pomyśli nad tym, co ma mówić, bo niewolnictwo odpycha, a poza tym niewolnictwo i wolność to oksymorony...
[P]: No tak, hehe. Ale naprawdę wolę być niewolnikiem Boga.
[J]: Ja wolę być niczyim niewolnikiem...
Dalej pan coś pierniczył o niewolnictwie i poszło tak:
[P]: ... Bo trzeba ludziom mówić, bo chrześcijaństwo to jedyna słuszna wiara!
[J]: (patrzę na pana jak na kosmitę) Panie, naprawdę, idź pan do domu i pomyśl nad tym, co pan mówisz, bo panu nie wychodzi. W każdej religii jest ten sam Bóg, tylko inaczej się nazywa. Nie ważnie, czy to Chrystus, czy Budda, czy Allah. To takie samo "stworzenie", a każda religia opiera się na tym samym, czyli kochajmy się i bądźmy dla siebie dobrzy...
[P]: No właśnie nie.
[J]: ?
[P]: Nawet dobrzy ludzie pójdą do piekła!
[J]: A wie pan, że piekło to pojęcie względne?
[P]: Nie! Do piekła trafiają ludzie niewierzący, upadłe anioły i złe duchy!
[J]: Piekło, proszę pana, to brak Boga.

Na to już riposty nie znalazł i sobie poszedł... A już się rozkręcałam

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (63)
zarchiwizowany

#59271

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pod koniec marca wracałam z planu; była jakaś 1-2 w nocy. Pojechałam na Ursynów do mojego chłopaka, bo miałam tam bliżej. Dochodząc już do "jego" bloku, na jednej ławce na osiedlu zobaczyłam leżącą dziewczynę. Wystraszyłam się, myślałam, że stało się jej coś poważnego. Podeszłam do niej, zapytałam, czy wszystko w porządku. Ledwo kontaktowała, dodatkowo zwymiotowała na siebie. Na oko była ledwo po dwudziestce; nie czułam od niej alkoholu. Dałam dziewczynie chusteczki, żeby się trochę ogarnęła. Na pytanie, czy wezwać karetkę, odpowiedziała wręcz paniką (nie wiem, może brała jakieś narkotyki?). Teraz żałuję, że tego nie zrobiłam. Ostatecznie pomogłam jej się zebrać i odstawiłam na "jej" klatkę.
Co w tym piekielnego? Cały czas obok ledwo przytomnej, za przeproszeniem, zarzyganej dziewczyny spacerował sobie lord z pieskiem. Nie podszedł do niej, nie zapytał, czy wszystko gra (szłam dość długim odcinkiem, który był prosty. Pana widziałam z o wiele większej odległości niż dziewczynę). Gdy pomagałam dziewczynie trochę się ogarnąć, słyszałam jak mamrotał, że pijana.
Powtarzam - nie czułam od niej alkoholu. Ale nawet jeśli by była - to cholera jasna, czemu nie spytał nawet, czy wszystko z nią w porządku, czy nikt jej nie pobił, czy cokolwiek?
Po odprowadzeniu dziewczyny chciałam się z lordem rozmówić, ale niestety już go nie było.

ludzie

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (28)
zarchiwizowany

#57730

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed jakichś dwu lat, opowiedziana przez mojego chłopaka.
Wracał z pracy autobusem, obok niego siedziały dwie panienki w wieku około 15 lat. Chcąc, nie chcąc, słyszał ich rozmowę, która brzmiała mniej-więcej tak ([P1] - panienka pierwsza, [P2] - panienka druga):
[P1]: Jedziemy z ekipą na Mazury za tydzień, jedziesz z nami?
[P2]: Chciałabym, ale nie mam kasy.
[P1]: Jutro jest impreza, zrobisz dobrze jednemu, drugiemu i kasa się uzbiera.

Dokąd zmierzasz, młodzieży?

młodzież

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (41)
zarchiwizowany

#55766

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ludzie to, za przeproszeniem, debile. Przekonuję się o tym coraz częściej.
Sytuacja z wczoraj. Jadę autobusem do pracy; siedziałam przy końcu autobusu na siedzeniu zwróconym w przeciwną stronę do kierunku jazdy. Dzięki temu zaobserwowałam taką sytuację: za dworcem Wileńskim kobieta chce zmienić pas z lewego na środkowy (w związku z budową metra po stronie w kierunku centrum przez króciutki odcinek są trzy pasy: do skrętu w lewo, środkowy i prawy bus pas). Było czerwone światło, kobieta ustawiła się pod kątem tak, że połową samochodu była na lewym pasie, połową na środkowym; sądziłam, że jak zmieni się sygnalizacja, to babeczka kulturalnie wjedzie na środkowy i po sprawie. Ale niee. Co robi kobiecina? Wychyla się bardziej na siedzenie pasażera i (przy zamkniętym oknie) pyta taksówkarza, przed którego chciała wjechać, czy ją puści (potrafię czytać z ruchu ust, a ona kilka razy zapytała "wpuści mnie pan?" bacznie obserwując taksówkarza). Kierowca taksówki bardziej był zajęty obserwacją świateł, więc nie widział, że ona coś do niego mówi. A kobieta dalej swoje. Światło się zmieniło, wszyscy powoli ruszają, taksówkarz ewidentnie ją przepuszcza, a ona stoi, blokując autobus, przed którym stała, i pyta dalej... Dopiero po kilku sekundach załapała i ruszyła. Ja się pytam, kto jej dał prawko?

kierowcy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (38)
zarchiwizowany

#49525

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z piątku. Bardziej śmieszna, niż piekielna. W rolach głównych mój Luby i policja. Ja i moja Połowa mieszkamy w dwóch różnych miastach.
Ojciec narzeczonego przyjechał do Warszawy, gdzie mieszkam ja, do szpitala na badania bezdechu nocnego. Co ważne, przyjechali Galloperem (dla tych, którzy nie wiedzą jak to wygląda: http://carsdata.net/pics/Hyundai/hyundai-galloper-01.jpg ). Mój Luby przyszedł po mnie do pracy. Zaproponowałam mu nocleg u siebie, ale moi rodzice i on są skłóceni, więc odmówił.
Po jakimś czasie rozeszliśmy się - ja do domu, a Luby do samochodu, by tam "przytulnie" spędzić noc.
Gdy dojechałam do domu, dzwonię do mojego, by powiadomić go, że bezpiecznie dotarłam (było grubo po północy). Rozmawiam z Lubym, co utrudniał fakt, że ciągle się śmiał.
A oto, co się stało:
Narzeczony siedział w samochodzie, słuchał radia i palił papierosa. W pewnym momencie podszedł do niego patrol policji. Myśleli, że Luby chce ten samochód ukraść (!). [M]ój, w lekkim szoku, mówi do [P]olicjanta:
[M]: Panie, czy gdybym chciał ukraść ten samochód, siedziałbym spokojnie przy otwartym oknie, palił papierosa i słuchał radia?! To jest samochód mojego ojca, jest tu w szpitalu na badaniach.(najlepsze jest to, że Luby usadowił się na miejscu pasażera, nie za kierownicą. No i żeby radio grało, w stacyjce musiały być kluczyki)
[P]: No nie...
Policjanci wzięli od Lubego dowód rejestracyjny, dowód osobisty mojego, posprawdzali wnętrze, czy auto nie jest kradzione i poszli.
Ale to nie koniec. Po krótkiej chwili Luby patrzy w lusterko i widzi, że jeden z nich wraca.
[P]: Panie, a ten samochód jest na sprzedaż? Bo chcę sobie jakąś terenówkę kupić.
[M]: Nie, ale ojciec ma alfę na sprzedaż.
Policjant się roześmiał (też byli alfą) i znów do narzeczonego:
[P]: To opowiedz pan coś o tym samochodzie.

Luby siedział w szoku jeszcze długi czas i nie wiedział co się stało. A ja chyba obudziłam wszystkich w domu, bo zaczęłam się tak rechotać :(

policja

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (36)
zarchiwizowany

#48592

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Szukam pracy. Wysłałam dziś aplikację na pracownika biurowego. Po paru godzinach dostałam odpowiedź od jednego, że tak powiem, pana prezesa.
Napisał on, iż gumowe drzewko robi problemy z CV i w związku z tym prosi, o przesłanie go jeszcze raz i przy okazji odpowiedzieć na trzy pytania:
1. Czym jest dla mnie praca biurowa?
2. Od kiedy mogę zacząć pracę i czy wynagrodzenie 3500zł brutto jest dla mnie wystarczające (tu już mi się zapaliła czerwona lampka).
3. Czy na rozmowę chcę się umówić na kawie (!), spacerze (!!), czy w biurze.

Chyba nie muszę mówić, że szanownemu panu nie odpisałam...

gumowe drzewko praca

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 51 (229)
zarchiwizowany

#43324

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z tamtego roku.
Otóż pracowałam w jednej firmie na warszawskim Gocławiu. Nie miałam z tej pracy kokosów, bo zarabiałam 800zł do ręki, ale miałam pieniądze na opłacenie czesnego w szkole. Pracowało mi się w miarę dobrze, wszystkie obowiązki starałam się wykonywać jak najlepiej (nawet na życzenie szanownej pani szefowej zaczęłam pisać opowiadanie na firmową stronę). Co ważne, moja szefowa prowadziła też drugą firmę, która w jakiś sposób była powiązana z tą, w której pracowałam. W tej drugiej firmie pracowała dziewczyna, która wówczas była w trzecim miesiącu ciąży, nie pamiętam jak miała na imię, nazwijmy ją Ania. Pewnego dnia wchodzę sobie radośnie do biura, rozbieram się, przygotowuję sobie herbatę i czekam aż pierwsza dziewczyna skończy zmianę. Nagle podchodzi do mnie [S]zefowa i prosi mnie na bok. Chcąc, nie chcąc, idę.
[S]: Pani BlackCat, jest mi przykro, że muszę z panią o tym rozmawiać. Jestem bardzo zadowolona z pani pracy, klientki też, nawet na Facebooku się coś poruszyło. Ale jak pani wie, Ania jest w ciąży i niedługo będzie szła na zwolnienie. W związku z tym muszę znaleźć kogoś na jej miejsce. Ogłoszenie już zostało zamieszczone i dziewczyna, którą zatrudnię, zajmie pani miejsce (sic!), dopóki Ania nie pójdzie na zwolnienie. Wtedy nową przeniosę na jej miejsce i MOŻE wtedy przyjmę panią z powrotem. Niech pani teraz pójdzie po wypłatę i oddać klucze. Naprawdę bardzo mi przykro.
Ja siedziałam jak wryta, nie wiedziałam co powiedzieć, kiwnęłam tylko głową. Moją pierwszą myślą było wtedy "Ku**a, jak ja opłacę szkołę?!". Siłą zdusiłam łzy i poszłam się rozliczać. Od razu po wyjściu z firmy rozpłakałam się jak dziecko.
Do dziś nie mogę znaleźć pracy.

I wisienka:
Do dziś nie otrzymałam żadnej umowy, chociaż chodziłam po nią kilkanaście razy osobiście. Ale za to przysłali mi PIT...

Biuro

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (200)

#35888

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed momentu.
Zamówiłam przez internet torbę. Co ważne, wysyłka kurierem (cena o 50gr większa niż zwykłą pocztą, więc nad czym się zastanawiać?), Siódemką. Czekam więc na nią, w międzyczasie ogarniam w domu. W pewnym momencie w oknie zobaczyłam odjeżdżającego kuriera. Wyszłam z domu, a w ogródku znalazłam moją paczkę... Mokrą, przez rosę na trawie.

Teraz zastanawiam się, po co są numery telefonów na listach przewozowych?
I co by było, gdyby w środku by było coś delikatnego, a nie torba?
Ciekawa też jestem mojego podpisu podrobionego przez pana kuriera :)
Uprzedzę też komentarze: telefon miałam cały czas przy sobie i nie słyszałam też klaksonu... Nawet nie mam jak złożyć skargi, bo nie mam pojęcia jak nazywał się pan, który mi to dostarczał...

Ach, żeby było ciekawiej: drzwi do domu od samego rana były otwarte na oścież, więc było widać, że ktoś jest w domu.

Siódemka

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 507 (563)
zarchiwizowany

#35552

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem, czy ta historia jest aż tak piekielna, ale mi trochę krwi napsuła. Zdarzenie z Allegro (a myślałam, że mnie to nigdy nie spotka...), jeszcze ciepłe, nie doprowadzone do końca.
Otóż, sprzedawałam telefon. W pięknym stanie, tylko jedna ryska na obudowie, lecz brak softu. Co ważne na innej aukcji wystawiłam baterię. Bateria ta była identyczną, jak ta z telefonu (miałam dwie - jedną kupiłam razem z telefonem, a drugą długi czas później oddzielnie, żeby zawsze nosić ze sobą, gdyby jedna z nich się wyczerpała). W opisie aukcji napisałam tak: „W skład zestawu wchodzi także bateria! Bateria z osobnej aukcji jest baterią zapasową.”. Zdawało mi się, iż jest to zrozumiałe... Właśnie. Zdawało mi się.
Telefon kupił pewien [P]an. Pan ów po wygranej aukcji zadzwonił do mnie i zaczął wypytywać, skąd wiem, że padł soft, dlaczego to, dlaczego tamto... Tłumaczyłam, że już w kilku innych telefonach oprogramowanie mi padało i wiem jak to się objawia. Co ważne, powiedziałam, że mam drugą baterię i wiem, że to to, bo obie bateryjki były sprawne.
Jakiś czas później wchodzę na maila, kasuję niepotrzebne informacje od Allegro i czytam, co tam [P] mi wysmarował (wklejam oryginalne maile):

„Przelew właśnie został zrobiony. Proszę również o tą dodatkową baterie. Pozdrawiam raz jeszcze oraz czekam na paczkę. „

Ja:
„Dobrze, wyślę też baterię, jednak była ona wystawiona na innej aukcji za 10zl. Ona jest w pełni sprawna, więc szkoda mi ją oddawać za darmo :) A paczkę wyślę jutro do 10.
Pozdrawiam. „
(Czy tylko ja mam wrażenie, że czytając ten tekst dogłębnie,jest napisane, że nie oddam jej za darmo tylko za dopłatę 10zł?)

[P]
„Tak ale przecież w opisie aukcji było napisane:
Dodano 2012-07-04 23:14
W skład zestawu wchodzi także bateria! Bateria z osobnej aukcji jest baterią zapasową.”

[J]
„Myślałam, że mówi Pan właśnie o tej zapasowej. Logiczne, że sprzedaję telefon z baterią. „

[P]
„O tą zapasową baterie również proszę aby ją wysłać w komplecie tak jak było to dodane do aukcji :
„2012-07-04 23:14 że w skład zestawu wchodzi także bateria! Bateria z osobnej aukcji jest baterią zapasową”

Tutaj pytanie: Czy ja jestem głupia? Gdzie ja napisałam, że daję zapasową baterię za darmo?
A wracając:
[J]
„Nie nie, trochę opacznie Pan to zrozumiał. W skład tego, co sprzedawałam wchodziła tylko bateria oryginalna, którą dostałam razem z telefonem. Ta z osobnej aukcji NIE BYŁA częścią zestawu i była sprzedawana ODDZIELNIE.
Także do zestawu, który Pan kupił, wchodzi tylko jedna bateria. Jeśli życzy Pan sobie baterię dodatkową, proszę o wpłatę dodatkowych 10zł.
Z poważaniem. „

[P]
„No przecież napisała mi  już Pani w e-mailu wczoraj o godzinie 14 : 41  że wyślę mi Pani też tą drugą baterie z osobnej aukcji. Że bateria jest sprawna i że szkoda oddawać za darmo. Słowo się rzekło to trzeba teraz dwie bateryjki  wysłać  J Pozdrawiam serdecznie.”

[J]
„Dopłaci Pan 10zł - wyślę drugą baterię. Nie oddam jej Panu, "bo tak chcę". Ona była do kupienia na oddzielnej aukcji. I nigdzie nie pisałam, że oddam Panu drugą, tylko że mogę ją Panu sprzedać.
Tyle w temacie.
Pozdrawiam. „

Teraz czekam na odpowiedź. Telefon wysłałam z jedną baterią. Nie rozumiem, czemu czytanie ze zrozumieniem dla niektórych jest tak trudne. Przecież nigdzie nie napisałam, że [P] tę baterię ode mnie dostanie za free/gratis/z okazji dnia ojca/dziadka/na Gwiazdkę/na Wielkanoc/z powodu tego, że kot zjadł rybkę, pies zjadł kota, sąsiad zabił psa, a sam wpadł pod cysternę z piwem....
Swoją drogą, weszłam na konto [P] i zobaczyłam co sprzedaje... Są to części do telefonu, który ja wystawiłam :)

Allegro

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (139)