Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Christinaa

Zamieszcza historie od: 6 marca 2014 - 14:30
Ostatnio: 16 sierpnia 2015 - 21:49
O sobie:

Ponieważ jestem niezbyt wysoka, mentalnie ruda i do tego odczuwam potrzebę bycia złośliwą (najczęściej tylko w swojej głowie) piekielności znajduję wszędzie, a wręcz mogę stwierdzić, że znajdują mnie one same.

  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 984
  • Komentarzy: 19
  • Punktów za komentarze: 66
 
zarchiwizowany

#67958

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niezwykle „dyskretna” zbrodnia z warszawskiego tramwaju.

Sytuacja z dzisiejszego dnia, coś koło godziny 14. Razem z chłopakiem wsiedliśmy do tramwaju linii 33. Pojazd prawie pusty, tylko gdzieś z tyłu jakiś śpiący facet, na którego nie zwróciłam większej uwagi i kilkoro dziadków zmierzających w stronę centrum.

Wybraliśmy jedno z tych miejsc, gdzie siedziska zwrócone są do siebie frontem, a przy oknie tworzy się tak jakby półka. Położyłam tam swoją torebkę (taką z przekręcanym zapięciem, które trzeba odpiąć, żeby dostać się do zamka błyskawicznego), ale że nie lubię zostawiać rzeczy samopas – rączki torebki miałam cały czas wokół nadgarstka. I tak sobie zmierzaliśmy do celu, ciesząc się klimatyzowanym pojazdem, a ludzi z przystanku na przystanek przybywało.

Na którymś postoju kątem oka zauważyłam na szybie za sobą rękę. Pomyślałam tylko, że jakieś dziecko postanowiło rozpłaszczyć się na oknie, co czasem się zdarza. Ale kilka chwil po tym zatrzymał się przy nas facet, który do tej pory spał na tyle składu i oparł rękę o ramę. Odruchowo pomyślałam, że chce okno otworzyć i zerknęłam w górę dziwiąc się, że nie zauważyłam do tej pory lufciku.

Nie zdążyłam nadziwić się poczynaniom faceta, gdy ten bez skrępowania sięgną po moją torebkę i próbuje odkręcić zapięcie! Po sekundzie szoku, jak łapę faceta odtrącam, mój chłopak podnosi się i gościa odpycha i dopiero wtedy wraca mi zdolność mówienia – fakt, że niezbyt kulturalna, ale ciężko o zdrowy rozsądek, kiedy właśnie ktoś tak bezczelnie próbuje cię okraść:

- Co pan, k***a, odp***a?! To moja rzecz!

Odruchowo przycisnęłam do siebie torebkę, a facet pijackim bełkotem coś odpowiada. Warknęłam tylko coś w stylu „Tak, jasne. Proszę stąd odejść!”. A owszem, odszedł – dwa kroki, żeby usiąść zaraz za mną! Miałam ochotę tłuc barana własnym sandałkiem po tej zachlanej łepetynie!

Tramwaj pełen ludzi i każdy jakoś tak nagle zapatrzył się w okno lub podłogę, zero reakcji. A jakby gość był trzeźwy i próbował nawiać z moja torebką? Albo jakby był agresywny? Czy wtedy podłoga byłaby równie ciekawa?

Dopiero po jakiś dwóch minutach ludzie zaczęli podnosić wzrok i przyglądać się nam. Głównie z oburzeniem, bo klęłam dalej pod nosem, a tramwajem jechało pełno rodziców z małymi dziećmi. No jaki ja zły przykład daję!

Bilans ogólny: jedna wnerwiona Kryśka, stado oburzonych rodziców i „smooth criminal” roku. Ale torebka uratowana (jupi!).

Wnioski na przyszłość: Kląć w obecności dzieci nie wolno, ale próbować kraść i promować alkoholowy tryb życia jak najbardziej! A torebkę na pewno będę do końca swoich dni trzymała jak najbliżej siebie.

Tylko dlaczego uważamy, że jeśli sprawa nie dotyczy nas bezpośrednio, to możemy udawać, że nic się nie dzieje? Dlaczego dajemy przyzwolenie na takie zachowania?

tramwaj; warszawa; ludzie

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (125)

#62448

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem, jak to się dzieje, ale za każdym razem się sprawdza. Po prostu zawsze. Natchnęło mnie po ostatniej wizycie w drogerii.

Dość często odwiedzam drogerie Rossmann, głównie dlatego, że jest ich dużo i mają kosmetyki, które lubię. Jedyną irytującą rzeczą w tej sieciówce są... ochroniarze.

Zastanawiacie się czemu?
Otóż, nie ważne w jakim mieście w Polsce miałoby to miejsce, nie ważne ilu ludzi było by na sklepie, ochroniarze zawsze chodzą za mną krok w krok. Mając do wyboru: rozchichotane stadko nastolatek szturmujących stoiska z kolczykami, matki karmiące na sklepie swoje dzieciaczki niewiadomego pochodzenia batonikami, lub babcie ze swoimi zawadzającymi o wszystko siatkami na kółkach, najbardziej podejrzaną osobą staję się ja. Co lepsi ochroniarze w trakcie szukania przeze mnie produktów zaglądają mi do koszyka. Szczyt wszystkiego pobił pewien ogolony na łyso Pan Ochroniarz z Rossmanna w Częstochowie przy ulicy Dekabrystów, który nie dość, że łaził za mną krok w krok, to jeszcze bez słowa "przepraszam" potrącał mnie za każdym razem gdy przechodził obok, oczywiście wcześniej sprawdzając co mam w koszyku i czy odłożyłam produkty, które oglądałam na miejsce. I to nie jeden raz...
Gdyby nie to, że po prostu nie cierpię robić zakupów, to zaczęłabym wszczynać awantury.

I w tym miejscu chciałam zasięgnąć wiedzy u znawców tematu, czyli aktywnych na tej stronie Ochroniarzy - czy dostajecie jakieś wytyczne odnośnie tego kogo bardziej podejrzewać o kradzież? Metr sześćdziesiąt wzrostu i niechęć wypisana na twarzy wystarczą, czy trzeba spełniać jeszcze jakieś warunki?

sklepy rossmann

Skomentuj (67) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 363 (545)

#62207

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niekiedy czytanie historii na Piekielnych przywołuje wspomnienia. I taka właśnie "przypominajka" włączyła mi się przy tej: http://piekielni.pl/10538 opowiastce.

Moja koleżanka przez pewien czas pracowała w Żabce. Jak większość pewnie wie, sieć ta pracuje niemal codziennie. Albo przynajmniej się stara.

Trafiła się jej zmiana w któreś święto (nie jestem w stanie przypomnieć sobie, czy był to weekend majowy, czy też jakieś święto kościelne, ważne, że miejsce akcji znajdowało się kilka przecznic od Jasnej Góry) i na brak klientów nie narzekała. Wtem, zjawił się Starszy Jegomość - obszedł sklep, załadował do koszyka to co chciał i ruszył do kasy. Koleżanka zdążyła się uśmiechnąć i zacząć kasować zakupy, gdy klient oznajmił:

[SJ] To jest oburzające! Pani Boga w sercu nie ma pracując w taki dzień! Na Jasną Górę Pani powinna iść! Albo pod pomnik papieża! Modlić się!

Koleżanka pokiwała głową, oznajmiła Jegomościowi ile ma zapłacić i z powątpiewaniem przyglądała się i jemu i jego zakupom - Starszy Jegomość zakupił tylko wielopaki piwa.

Podejrzewam, że to jakiś nowy rodzaj litanii, o którym nie słyszałam, mam rację? ;)

sklepy Żabka

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 396 (544)

1