Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Dominika234

Zamieszcza historie od: 2 marca 2012 - 22:27
Ostatnio: 25 października 2022 - 17:15
O sobie:

Pomocna, ambitna, wybuchowa, gadatliwa i trochę piekielna - to właśnie ja. :-)

  • Historii na głównej: 4 z 11
  • Punktów za historie: 4313
  • Komentarzy: 22
  • Punktów za komentarze: 176
 
zarchiwizowany

#79196

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ludzie są nienormalni i zb*czeni...

Ide z moim synkiem przez park i idzie dwoch facetow... Dwoch doroslych facetow, za raczkę.
Byłam zniesmaczona....Nie chcialam klnąc przy dziecku wiec tylko splunelam na nich, co to ma byc za zboczenie... Ludziom sie w glowach przewraca, takich to do obowiazkowej sluzby w wojsku i od razu do pionu by sie ustawili... Piszcie co o tym sondzicie..

pedaly

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (16)
zarchiwizowany

#43457

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając sobie przeróżne historie, przypomniała mi się sytuacja jeszcze z okresu podstawówki 5-6 klasa...

Z rodzicami przeprowadziliśmy się do nowego domu, także ja zmieniłam szkołę. Uwielbiałam się uczyć, dlatego w nowej klasie wzięli mnie za "kujonkę". Chłopcy mi dokuczali, dziewczyny też trochę, tylko miałam dwie dobre przyjaciółki (przyjaźnię się z nimi do dzisiaj)... Ale był jeden chłopak, który był dla mnie miły. Później przerodziło się to w hm... jak to się mówi... szczenięcą miłość czy jakoś tak. Zresztą mniejsza. Było fajniutko i tyle. Nagle chłoptaś postanawia zmienić nastawienie do mnie i mi nieustannie dokucza. Prawie codziennie kradł mi rzeczy, tzn. telefon, torbę z WF-em, pieniądze na wycieczkę itd. Oprócz tego po wyjściu ze szkoły obrzucał mnie kamieniami albo starał się wrzucić do kałuży. Było mi bardzo przykro i z każdym dniem czułam się coraz gorzej.

Sytuacja poprawiła się, gdy żeńska część klasy stanęła po mojej stronie. Z dziewczynami było o wiele lepiej, ale przez chłoptasia opuściłam się w nauce. Bardzo to przeżywałam. Gdy sytuacja zaczęła przybierać naprawdę zły obrót, moi rodzice zainterweniowali. Kazali mi z każdą sprawą iść do wychowawczyni, z którą sami rozmawiali. Było łażenie po psychologach (oczywiście wspólnie z chłoptasiem...), próby podzielenia klasy itd.

A chłoptaś co? Też włączył w to rodziców. A, jak później zostałam poinformowana przez osoby z klasy, była to rodzina patologiczna. Rodzice wręcz popierali to, co chłoptaś robił. Że tak wolno.
Co gorsza, wychowawczyni nic z tym nie robiła i wcale nie starała się mnie bronić.

Na czym się skończyło? Na odejściu z klasy. A wtedy sytuacja (oprócz tego chłoptasia) była naprawdę dobra. Wtedy prawie wszyscy mnie lubili i szanowali. Szczerze? Wolałabym, żeby to on się przeniósł, a nie ja. Ale cóż począć... Mądry głupiemu ustępuje.

szkoła

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (30)
zarchiwizowany

#37050

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Około dwa tygodnie temu na mojej skórze zaczęły się pojawiać dziwne krosty - najpierw w okolicach szyi, potem przeniosło się to na brzuch i ręce. No to do dermatologa. Co się okazało? Że mam grzybicę, ponieważ przytulałam małe kociaczki.

Tydzień później. Połowa krost zniknęła. Postanowiłam wyjść na patio z książką.
Po chwili zauważam, że jakaś [d]ziewczynka zaczyna dotykać i przyglądać się moim krostom. Oczywiście reaguję natychmiastowo, przecież może się zarazić.
[J]: Wiesz dziewczynko, ja jestem trochę chora i mogę cię zarazić.
[D]: Nie! Nie możesz! Bo ja ci NIE POZWALAM!!!
Przeczuwając, że z dziewczynką więcej tu nie wskóram, poszukuję wzrokiem jej mamy. Jest. Typ - plastic fantastic. Ciekawie się zapowiada.
[J]: Przepraszam panią, pani córeczka mnie dotyka, a ja niestety jestem chora, więc może się zarazić.
[P]lastik obejrzał mnie od stóp do głów.
[P]: Kinguś, baw SIĘ panią, tylko grzecznie!
[J]: Pani chyba mnie nie zrozumiała.
[P]: Doskonale zrozumiałam!!! Nie będziesz mi tu rozkazywać, małolato!!! A moja córeczka jest odporna na WSZYSTKIE choroby!!!
Nie wiedząc, czy śmiać się czy płakać, wstałam z ławki i wróciłam do domu.

A teraz wisienka na torcie:
Parę dni później spotkałam na klatce schodowej owego Plastika i jej córeńkę. Całą w krostach. Chyba cały blok słyszał jej wyzwiska zwrócone oczywiście do mnie. Ja, całą tą sytuacją po prostu załamana, nawet nie odezwałam się w stronę Pani Plastik i poszłam w swoją stronę.

Ostrzegałam.

osiedle

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (220)
zarchiwizowany

#34639

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Świeżutka historia z drogiego butiku...

Wchodzę do sklepu, rozglądam się i ku moim oczom ukazują się buty cud miód. Od razu w poszukiwanie swojego rozmiaru. No niestety - nie ma mojego. Wzięłam o rozmiar większy i mniejszy. Podchodzi do mnie [p]racownica i zagaduje.
P: Pomóc?
J: To znaczy... czy jest może rozmiar 37? (pokazuję buty)
P: No nie, nie ma.
No i tak stoi nade mną, przygląda się.
W tym czasie założyłam butki (w rajstopach, WAŻNE). Pierwsze za bardzo widać, że za duże, a w drugich stopa się nie mieści...
J: Hm, no niestety. Takie ładne były. (przy czym odkładam na miejsce)
Niespodziewanie kobieta łapie mnie mocno za rękę.
P: Nie pójdziesz!
J: Słucham?
P: Teraz te buty są używane! To jest DROGI SKLEP, TU NIE MOGĄ BYĆ UŻYWANE BUTY!!!
Ja karpik na twarzy.
J: Proszę pani...
P: MASZ TERAZ TE BUTY KUPIĆ!!!
Z trudem wyrwałam się z macek Piekielnej i zawitałam do innego sklepu...

PS. Piekielna goniła mnie przez pół galerii handlowej.

sklepy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 295 (365)
zarchiwizowany

#33280

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Co raz to więcej historii o mojej młodszej siostrze...

Sobotnie popołudnie. Siedzę na balkonie, popijam herbatkę i patrzę spokojnie na moją siostrę, jak bawi się na osiedlu w piaskownicy z koleżankami. Podchodzi do nich dziewczynka (chyba starsza o rok) i zaczyna coś krzyczeć o... w sumie, to już zapomniałam o czym, na pewno o czymś bezsensownym. Ale mniejsza o to. Dziewczynka bierze łopatkę mojej siostry i jej koleżanki, po czym wyrzuca je z piaskownicy. Znowu się drze. Potem ogłasza, że chce się wspólnie bawić. Moja siostra odmawia - chyba wiecie czemu. Znowu wrzask. Ja, krzykami z balkonu próbuję uspokoić dziewczynkę, ale chyba mnie nie słyszy, ponieważ zmierza ku drzwiom do klatki i za nimi znika. Obraziła się może? Chociaż oprócz niej nikt nie podniósł głosu ani nikogo nie przezwał. Ale przez chwilę był spokój. Przez chwilę...

Nagle do piaskownicy podchodzi [P]iekielna i [D]ziewczynka, o której wcześniej wspominałam.
D: Mamusiu, to one mnie przezywały! Nie chciały się ze mną bawić! I mnie biły!
P: Co wy urwa chcecie od mojej córci urwa?!?! Ja wezwę policję, urwa!
I zanim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować, Piekielna pociągnęła moją siostrę za bluzkę wyciągając ją z piaskownicy, po czym popchnęła ją na beton, przez co na twarzy mojej siostrzyczki widniała krwawa rana od czoła do brody. Dosłownie wyskoczyłam z mieszkania i w ciągu pięciu sekund znalazłam się na dworze. Chyba całe osiedle słyszało moje krzyki zwracane do Piekielnej...

osiedle

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (279)

#32151

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj, czyli 26 maja, na Żoliborzu odbył się piknik olimpijski. Mi się osobiście bardzo podobał, bo dostałam aż 3 bluzki z napisem "Kocham Polskę za... (tutaj dużo propozycji)", zagrałam w siatkówkę, oglądałam występ jakiegoś zespołu (zapomniałam już jakiego) i ogólnie świetnie się bawiłam. Moja młodsza siostra to już w ogóle - skakała na trampolinie, bawiła się na placu zabaw, miała niezłą uciechę - do czasu.

Dla dzieci były organizowane zabawy - w jednej z nich moja siostra uczestniczyła. Zabawa polegała na tym, że stawało się w parach. Jedna osoba miała zawiązane oczy chustką, druga ją prowadziła mówiąc, czy partner ma iść w prawo czy w lewo. Przeszkodą był balonik, który leżał na samym środku. Jeśli dziecko dotknie balonika - odpada.

No i zostały dwie ostatnie pary - moja siostra ze swoją przyjaciółką i dziewczynki typu "kopie Hannah Montany".

Pierwsza dziewczynka (nazwijmy ją Kasia) zawiązuje sobie oczy chustką.
Druga dziewczynka prowadzi Kasię. Ale niestety Kasia nie wie, gdzie jest prawa strona a gdzie lewa. Już, już prawie dotyka nogą balonika, ale nagle w akcję wkracza piekielna mamusia Kasi.

W tempie natychmiastowym zabiera balonik sprzed nóg Kasi i oddycha z ulgą. Czyżby nie umiała się pogodzić z niedoszłą przegraną swojego dziecka?

Ale najgorsze było to, że kiedy moja siostra szła z zamkniętymi oczami (prawidłowo) i była już dosłownie krok od mety, piekielna mamusia podrzuciła jej balonik pod nogi.

Siostrzyczka na początku w płacz, że skąd się balon tu wziął i w ogóle. Ja, oburzona, postanowiłam przemówić paniusi do rozsądku.

Ja: - Przepraszam, dlaczego pani podłożyła mojej siostrze balon pod nogi tak, aby przegrała?
Piekielna: - A spie***laj!
Po czym wzięła na ręce córeczkę i z zadartym nosem odwróciła się ode mnie.

Na pocieszenie postawiłam mojej młodszej siostrze ogromne lody.

Ale nadal mnie dziwi to, że dorosła kobieta nie chce godzić się z przegraną, nawet swojego dziecka.

piknik

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 649 (749)
zarchiwizowany

#32608

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
1 czerwca. Idę z młodszą siostrą do kina.
Spokojnie kupujemy bilety, popcorn, colę i wchodzimy do sali, gdzie już puszczane są reklamy.
Po godzinie filmu siostra szepcze mi do ucha, że musi do toalety. No to ok. Pytam się, czy sama pójdzie, czy mam z nią iść - mówi, że chce sama.
Nie wraca już 10 minut, martwię się. Biorę w jedną rękę popcorn, a w drugą colę.
Ku mojemu zdziwieniu moja zapłakana siostra stoi przed facetem, który drze bilety (jeeej, jak on się nazywa? :). Pytam się, co się dzieje. A o to 2 wersje...

Wersja 1, faceta:
Moja siostra tak po prostu chciała wejść sobie na film bez biletu. Powstrzymał ją.

Wersja 2, mojej siostry (realna):
Po powrocie z toalety próbowała przypomnieć facetowi, że przed chwilą wychodziła z tej sali i jest ze mną. Płakała i błagała.

Ja wytłumaczyłam całą sprawę, ale to na nic. Że ja taka dla dzieci łaskawa jestem i w ogóle.

Dawno tak żałosnej sprawy nie widziałam.

Poprosiłam z kierownikiem. No to sobie porozmawialiśmy, ale film dalej leciał i przegapiliśmy najważniejszy moment. A szkoda, było tak ciekawie... ;)

kino

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (284)

#31755

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chłopcom w przedziale wiekowym 12-14 lat z mojego osiedla chyba 21 maja pomylił się z Lanym Poniedziałkiem, bo idąc na moje pierwsze spotkanie dotyczące pracy (miałam na sobie nową białą bluzkę i turkusową spódnicę - wczoraj kupione) zostałam oblana od stóp do głów wiadrem wody.

Pozdrawiam ich serdecznie, bo dzięki nim musiałam wrócić się do domu i się przebrać, przez co spóźniłam się pół godziny (musiałam jeszcze wysuszyć włosy). A na pogrożenie palcem dostałam prostą i łatwą odpowiedź - "spie***laj".

osiedle

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 529 (675)
zarchiwizowany

#32578

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowieść o mojej byłej sąsiadce, Eli (imię zmienione).

Przez ostatni miesiąc zauważyłam, że do mieszkania obok mnie ktoś się wprowadza - wszędzie ktoś niesie pudła, meble oraz farby. No to trzeba się przywitać.
Pukam do drzwi z czekoladowymi babeczkami w ręku i uśmiechem na twarzy. Otwiera przesadnie opalona Barbie (uwierzcie mi, nie da się jej inaczej określić). W przeciwieństwie do mnie, nie ma tak dobrego humoru.
Ja: Witam, nazywam się Dominika X i będę pani nową sąsiadką. Przyniosłam pani ba...
Ona: Jaaanusz!!! Sąsiadka! [przy czym odwraca głowę w stronę chudego bruneta]
Brunet: A dzień dobry... Jestem Janusz, to moja partnerka, Ewelina. Miło mi... dziękujemy za babeczki.. [wszystko mówi zmęczonym i nieprzyjaznym głosem]
Początek nie wydawał się miły. Ale pozory mogą mylić.

Następny dzień. Tym razem to sąsiadka Ela składa mi wizytę, ale nie ze swoim Januszem, tylko z jakimś innym mężczyzną (trzymają się za ręce). Otwieram z uśmiechem, ale wewnątrz byłam lekko zdziwiona.
Poczęstowałam gości szarlotką, oni mnie delicjami, ogólnie milutko. Poznaliśmy się i w ogóle, ale o partnerów nie pytałam.

I tak mijały tygodnie - Ela non stop zmieniała chłopców u swego boku, ale się nie czepiałam.

Pewnego dnia spotkałam owego Janusza.
Ja: Dzień dobry! Dawno się nie widzieliśmy.
On: A tak.. dzień dobry..
Ja: Co pan taki nie w humorze?
On: Nic, nieważne..
Ja: Miałby pan może ochotę na kawę?
On: Cappucino pani serwuje?
Ja: A serwuję. Zapraszam.

Milutko spędziłam wieczór razem z panem Januszem, oczywiście jak tylko sąsiedzi - normalne popijanie kawki i kulturalna rozmowa. Ale nadal ciekawiła mnie sytuacja pana Janusza i Eli.
Gdy nasze spotkanie dobiegało końca, przy wyjściu Janusz uścisnął mi rękę i uśmiechnął się serdecznie. Odwdzięczyłam się tym samym. Miły facet.

Nagle z mieszkania obok wyskoczyła Ela w prześwitującym topie (uwierzcie, to nie był miły widok) i krótkiej spódniczce.
Ela: A co ty robisz z tą Xowską?! Wiedziałam! Zdradzasz mnie! Ty świnio!
Pan Janusz WTF, ja też.

Co było w tym najśmieszniejszego? Zza Eli wyskoczył jakiś pajac w samych gaciach z tekstem "Eluś, kochanie, co się dzieje?"

Kto tu kogo zdradzał? ;-)

blok

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 268 (340)

#30865

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj dowiedziałam się, jak to lubię podglądać biedne dzieci.

H&M. Szukam jakichś fajnych ciuszków. Tu trafi się jakaś fajna bluzeczka, tam jeansy, a tam dalej sweterek. No, trochę się tego uzbierało, więc trzeba zawitać w przymierzalni.

Przymierzalnia nr 1 - słychać stukanie obcasów, a więc zajęte.

Przymierzalnia nr 2 - ktoś rozmawia przez telefon na temat super ciasnego topu, a więc zajęte.

Przymierzalnia nr 3 - i tutaj zaczyna się piekielna historyjka.

Drzwi od przymierzalni otwarte na oścież. Siedzi w niej dziewczynka na moje oko 6-7 lat. Bawi się czymś, co przypomina komórkę (z opowiadań mojej młodszej siostry to "Little Pet Shop" czy co tam).

J-ja,
D-dziewczynka.

J: Zajęte?
D: Nie, może pani wejść, ja już wychodzę..
Powoli wchodzę do przymierzalni i wieszam ubrania na wieszaku. Na razie nie zdejmuję bluzki ani nic.
Dziewczynka powoli wychodzi z przymierzalni. Czekam, aż wyjdzie.

I tu zaczyna robić się piekielnie...

P-piekielna mamuśka.

P: Zboczenica (WTF? Pierwszy raz coś takiego słyszę)! Pomocy, pomocy, ona chce zgwałcić moje dziecko!!
Ja oczy jak 2 zł. Ok, pozory mogę mylić. Ale żeby tak od razu "zboczenica"?
Do przymierzalni wbiega ochrona. Ja oczywiście powoli wszystko tłumaczę, dziewczynka też.
Ochrona w śmiech.

Ale najbardziej rozbroił mnie tekst córeczki piekielnej mamusi.
D: Mamo, ale to już dzisiaj czwarty raz ktoś próbował mnie zgwałcić! Ja jestem chyba bardzo atrakcyjna!

sklepy

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1025 (1071)