Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Dragon10

Zamieszcza historie od: 29 czerwca 2012 - 17:59
Ostatnio: 1 października 2014 - 16:52
Gadu-gadu: 3011910
O sobie:

Wrocławiak z importu.

  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 1033
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 121
 

#35547

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zasłyszane od znajomej nauczycielki.

Przed kilkudniową wycieczką gimnazjalistów odbyło się zebranie organizacyjne rodziców z nauczycielami. Ustalono, omówiono, podpisano. Rodzice wychodzą.

Do znajomej podchodzi matka jednej z uczennic wali prosto z mostu:
- Proszę uważać na moją córkę, bo jest aktywna seksualnie. Ja nie chcę, żeby ona zaszła, bo to będzie pani wina. Do widzenia.
- ??

Mina koleżanki, jak to nam opowiadała - bezcenna.

szkoła

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 653 (685)
zarchiwizowany

#34864

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam.
Opowieść o mojej "wychowawczyni".
Było to w zamierzchłym XX w.

Gdy kończyłem 4 klasę technikum kończyła się też i Historia.
Ocena z tego roku uwzględniała lata wcześniejsze i szła na świadectwo maturalne, więc na proponowany "dostateczny" nie miałem ochoty. Próby porozumienia się z wychowawczynią - historyczką nie dawały rezultatu.
Nie jestem typem, który prosi, błaga, obiecuje.
W głowie pojawiła się szybka i krótka myśl - "Podanie o egzamin komisyjny".
Składam na ręce "Pani" wniosek, obok kolega ściemnia: "...,że na prawo chciałby i taka ocena to zablokuje...".
- Dziękuję. - odwracam się i wychodzę.
-"No dobrze masz tę piątkę" - słyszę w drzwiach.
- A kolega, bo on ma taką samą średnią, jak ja?
- On już sobie ocenę wybrał!
Krew mnie zalała za drzwiami! Nauczę się, nie dam się - myślę.

Dzień egzaminu. Jest nas dwóch. Ja zdaję na dobry, kolega na dostateczny. Koniec, wychodzimy.
Wysoka komisja w składzie "Wychowawczyni", Historyk, Rusycystka-dyrektorka rozpoczyna obrady.
Siedzimy, czekamy, nic się nie dzieje, nuda, aż się chce wyjść z kina...
Pytania nie były trudne, więc dam radę.
Do sali wchodzi "wtyka" z piątej klasy, Historykowi zanosi jakieś papiery.
Czekamy na jego wyjście z niecierpliwością. W końcu jest.
- No i jak? - pytamy razem.
- Jeden zda jeden nie. Cześć, trzymajcie się.
No to fajnie! Wiadomo ja nie! - myślę sobie.
Chcę rzucać mięsem, ale czekam pod drzwiami.
- Proszę wejść - głos dyrektorki.
Tylko spokojnie, tylko spokojnie ...
- Dnia bla, bla, bla.. Przed komisją, bla, bla w składzie bla, bla,... obaj Panowie zdali egzamin. Gratuluję. - Komunikuje historyk.
Yes! Yes! Yes!
I tylko uśmieszek pod nosem wychowawczyni, jakiś taki dziwny. Ale co tam. Ocena w arkuszu, więc czas na wakacje.

Minął rok. Zdany egzamin dojrzałości.
Czas rozdania świadectw.
Czytam:
Język polski.... ...
Matematyka...... ...
Historia........ Dostateczny...

Tylko się cieszyć wakacjami.

szkoła

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (178)
zarchiwizowany

#34600

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam Wszystkich.

Do naspania natchnęła mnie opowieść http://piekielni.pl/32565.
Sami oceńcie kto w tej historii będzie piekielnym.

Było to dobrych parę lat wcześniej, gdy jeszcze uczęszczałem w mury uczelni politechnicznej nad rzeką Odrą.

Wynajmowałem wtedy pokój na stancji, a domek był oddalonym od centrum osiedlu. Bez luksusów, ale osobne wejście, kuchnia i łazienka. Jako, że daleko do centrum to o stan latarni miejskich nikt się bardzo nie troszczył. I tak do pół roku na uliczce gdzie parkowałem samochód wieczorem panował mrok, (no półmrok).
Dzień przed Świętem Wszystkich Świętych zbierałam się do wyjazdu w rodzinne strony. Więc pakuję "słoiki na wymianę", letnie ciuchy na przechowanie i inne graty. Plecak rośnie, ale co tam auto za rogiem.
Zostały tylko torba z laptopem, marynarka na wieszaku i wiatrówka pistolet SKIF w walizeczce. Jednak zaczyna mi rąk brakować. Wiec pojemniki z CO2 i śruty wcisnąłem do torby laptopa. Jeszcze weszły. No a pistolet za pasek z tyłu pod kurtkę. Niebo zachmurzone, uliczka pusta, a ja zaparkowałem w najciemniejszym miejscu. Pakuję manele na tylne siedzenie. Plecak już leży, zahaczam wieszak z marynarką, gdy zza zakrętu słyszę kroki. Kieruję wzrok na źródło dźwięku. Idzie dwóch. Kolesie tak na oko 175 - 180 cm wzrostu, nie wyglądali jak jakieś chudzielce z gimnazjum. Pierwszy w masce wilkołaka... Normalnie "Haloween" sobie urządzają, przebiega myśl. Ale coś mi w łepetynie zaczyna "trybić". Po co zajmują szerokość drogi (bo to jednokierunkowa była).
[J] - Ja
[K1] - Koleś pierwszy
[K2] - Koleś drugi,
Podchodzą bliżej. Pierwszy idzie w moim kierunku, drugi lekko z tyłu za nim po jego prawej.
Wkładam laptopa i już mam zatrzasnąć drzwi gdy słyszę niski głos.
[K1] - Cukierek albo psikus.
Cukierków nie mam, laptop służbowy, a na nim najnowsza wersja "pracy magazynierskiej". Jakoś nie widzę tu powodu do śmiechu (może, nie znam się na żartach). Odległość, może 5 metrów
Serce krzyczy do mnie: - "Sp....laj".
Rozum podpowiada: - "Dwóm nie dasz rady i nie zdążysz sp...lić, bo za wolny jesteś".
- "Blefuj" szepce z gardła Serce.
Sięgam więc do tyłu i z zapaska spodni wyciągam wiatrówkę.
Jest, oczywiście, nie naładowana i na dodatek w skórnym pokrowcu zakrywającym spust. Prostuję rękę trzymając pistolet w dłoni. Mierzę w asfalt pomiędzy nami.
Kilogram metalu w ręku to prawie jak młotek.
[J] - A może wolisz to...
[K1] - Kur...
[K2] - Co to? - pyta się pierwszego, bo ten stoi tak, że zasłania wiatrówkę.
[K1] - Idziemy. - rzuca do drugiego. Nie odwracając się zaczyna się cofać. Drugi robi to samo. Patrzę jak się oddalają się, odwracają i znikają za winklem, zza którego wyszli.
[K2] - Co to było?
[K1] - Nic, k..wa!
- Teraz: "spi...laj" mówi rozum.

Minąłem ich skrzyżowanie dalej. Z maskami w rekach szli oświetlonym odcinkiem ulicy w kierunku bloków.
Przez parę dni obawiałem się, że odwiedzą mnie "Panowie w Granacie", za użycie "przedmiotu przypominającego broń" do niebezpiecznych celów.

Jak się uspokoiłem, to doszedłem do wniosku, że dostali co chcieli... Psikus,.. bo cukierki przecież szkodzą na zęby.

Miasto wieczorem

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (247)

1