Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

EmptyPage

Zamieszcza historie od: 22 lipca 2012 - 11:11
Ostatnio: 31 marca 2019 - 13:36
  • Historii na głównej: 1 z 9
  • Punktów za historie: 1204
  • Komentarzy: 32
  • Punktów za komentarze: 265
 

#72057

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w samym centrum Szczecina. Żeby wejść na zamknięte podwórko, które swoją drogą ma dwa wejścia, jedno należące do wspólnoty, w której ja wynajmuję mieszkanie i drugie innej wspólnoty. Korzystam z wejścia tylko przynależącego do mojej ponieważ do drugiej jest kod do bramy. Nie buntuję się z tego powodu, mam swoje wejście i tyle.

Ale wkurza mnie jedno. A mianowicie jakieś obszczymury, które notorycznie szczają po chamsku pod naszą bramką. Śmierdzi niesamowicie i bramkę trzeba otwierać na bezdechu.

Ale to jeszcze nic. Ostatnio menelstwo urządziło sobie pod naszą bramką imprezę. Pozostawiali butelki i puszki po piwie (zresztą nie pierwszy raz) i jakieś siedziska, no bo przecież na gołej ziemi siedzieć nie będą! Do tego oczywiście wszystko obszczane...

Zdarzyło im się też zostawić tzw. "dwójeczkę" rozsmarowaną po całym chodniku, albo kubeczek ze szczochami.
Noż *urwa! A darmowy kibel w galerii po drugiej stronie ulicy!

Ma ktoś pomysł co z tym zrobić?

miasto

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (188)
zarchiwizowany

#66670

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótko i na temat.

Pobrałam film z wypożyczalni Orange. Chciałam raz w życiu legalnie obejrzeć film ale nie działa. Dzwonię na infolinię i zgłaszam problem na co pani konsultantka odpowiada:

- Może sobie pani ten film na zalukaj.pl obejrzeć.

Nie skomentuję, bo padłam.

call_center

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (25)
zarchiwizowany

#62844

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chyba byłam piekielna bo nakrzyczałam na jakiegoś babsztyla. Do rzeczy.

Zdarzyło mi się ostatnio między zajęciami wstąpić do marketu z koleżanką. Zebrałyśmy kilka potrzebnych rzeczy i ustawiłyśmy się za jakąś panią w kolejce. Nagle za sobą słyszę krzyk [P]iekielnej:
- Ja tu stałam! - Zbaraniałam, otrząsnęłam się i tu wywiązał się dialog pomiędzy mną a piekielną:
[ja] Jak to pani tu stała?
[P] No normalnie! Koszyk tu postawiłam!
[ja] Postawiła pani koszyk pod kasą i poszła pani robić zakupy? Przecież jest kolejka!
[P] No ale koszyk jest jak osoba! - To zdanie wywołało u mnie potężną salwę śmiechu.
[ja] Ale koszyk to nie jest osoba! Tak się nie robi! Ja stanęłam w kolejce jak każdy normalny człowiek!
[P] Ale koszyk jest jak osoba!

Poddałam się. Pani która stała przede mną wpuściła mnie przed siebie za co jej się oberwało od piekielnej kobiety. Śmiejąc się z piekielnej opuściłam z koleżanką sklep i nasunęła mi się myśl :
Skoro koszyk jest jak osoba, to czy przed każdymi zakupami tuż przed wejściem na sklep powinnam się pytać koszyka czy chce iść ze mną na zakupy? No bo może nie będzie mu się chciało stać za mnie w kolejce?

sklepy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 89 (299)
zarchiwizowany

#62063

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zachciało mi się życia w wielkim mieście i studiowania, a co za tym idzie dorobienia paru groszy. Jako, że nie znalazłam nic innego to podjęłam się czegokolwiek i padło na rozdawanie ulotek szkoły policealnej. Praca jak każda inna tylko na swój sposób wyjątkowa, bo codziennie mijam na ulicy kilka tysięcy osób. I właśnie o ludziach reagujących na moją pracę będzie mowa. Potraktuję ich trochę przedmiotowo i posortuję według kilku kategorii.

1. Podrywacz
Jestem młodą zwykłą dziewczyną, nie wyglądam jak baryłka nutelli ani jak top model ale podrywaczy spotykam kilka razy dziennie. Często pytają gdzie na ulotce jest wydrukowany mój numer telefonu, czy umówię się z nimi po pracy, życzą mi szybkiej zmiany chłopaka sugerując, że idealny nań kandydat stoi przede mną. Jak dla mnie wygrał pan koło 50, miły acz niezbyt urodziwy jak na mój gust, który powiedział, że za 10 lat będę żałować, że się z nim nie umówiłam i że nie podarował mi perfumki. Szczytem prostactwa natomiast był pan, który na moją wyciągniętą rękę z ulotką powiedział: chcę twoje majtki.

2. Obrażony
Wiem, że na tym świecie są ludzie i parapety/taborety/parasole ale jak nie chcesz wziąć ulotki to odpowiedz "nie dzięki" ale nie patrz na mnie jak na kosmitę z trzema głowami. Takie osoby to najczęściej gimbusy, które odziane w markowe ciuchy z tabletem pod pachą idą koło mnie śmiejąc się ze mnie. Ja obieram tą samą taktykę tylko nie wprost bo co innego mi pozostało. Do tej grupy zaliczają się także panie w średnim wieku szerokie jak drzwi dwuskrzydłowe co mąż na nie nie patrzy jak dawniej oraz panowie w garniakach którzy mają się za pępek świata. Wygrała kobieta szerokości domu z brodą (to nie była Conchita Wurst, pani miała naturalną zahodowaną brodę) która zareagowała no moją ulotkę tekstem: Ty chcesz mnie dziecko uczyć?! Pozostawiłam to bez odpowiedzi.

3. Superbohaterowie
Daj więcej tych ulotek będziesz stała krócej! - Słyszę średnio raz na 10 minut. I uwaga! Nie! Nie będę stała krócej ponieważ mam płacone za przepracowane godziny nie ilość rozdanych ulotek. Z drugiej strony zdarzają się osoby, które przechodzą koło mnie kilka razy i te kilka razy biorą ode mnie tę nieszczęsną ulotkę i osoby które z uśmiechem na twarzy biorą tą ulotkę wiedząc że mimo to, że szkoła policealna nie jest już dla nich to dzięki temu umilają mi pracę i są to najczęściej starsze panie!

4. Łucznicy
Bawią mnie takie osoby, które widząc, że stoję z ulotkami omijają mnie szerokim łukiem. Ja was widzę ale skoro widzę z daleka, że ktoś ma zakupy albo jest poza światem i widzę, że nie chce tej ulotki to nawet nie podchodzę, bo i po co? W tym czasie mogę podejść do osoby, która weźmie ode mnie tę ulotkę.

5. Zagubiony
Czasem czuję się jak mobilna informacja, która niestety ale miasto zna słabo. Mieszkam w Szczecinie od początku września, wcześniej byłam parę razy no ale nie mam tego wypisanego na czole. Jak ktoś mnie pyta gdzie jest dana ulica, czy daleko stąd do zusu to przykro mi ale nie wiem. Mimo to staram się wytłumaczyć drogę jeśli tylko wiem gdzie jest cel podróży pytającej się mnie osoby.

A teraz najlepsze teksty i najczęstsze wymówki osób, które nie biorą ulotek:
- Już brałem/am. / Już mam.
- A po co mi to?
- Co my tu mamy? Szkoła?! E, ja się już wykształciłem chyba.
- A czemu nie rozdaje pani pieniędzy?
- Stówkę by pani dała a nie to!
- No weź od pani tą ulotkę!
- Ja nie potrzebuję szkoły!
- Pani da będzie co poczytać.
- Z dwojga złego wolałbym ciebie. (doszło do dwukrotnej i dokładnej lustracji mojej osoby)
- Boże, oj! Aach! Dobra daj to!

I uwaga najlepszy tekst jak dla mnie. Zadumany pan jak się okazało cudzoziemiec, prawdopodobnie Niemiec. Podaję mu ulotkę, spojrzał na mnie i odparował: I have no money!


Dla hejterów: podejmując się takiej pracy byłam świadoma na co się piszę i tego, że ludzie różnie reagują. Jednak podchodzę do wszystkiego z uśmiechem, bo co się będę przejmować :)
Wymienione powyżej grupy ludzi to 1/5 całej populacji, bo większość osób jest miła i uśmiechnięta i mimo wszystko nie jest tak strasznie a jakoś dorobić sobie trzeba.

ulotki Szczecin

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (33)
zarchiwizowany

#61704

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam w mieście powiatowym na zachodzie naszego kraju i dziś będzie o działalności naszej policji.

Jako, że miasto powiatowe to i mieszkańców sporo. Duża część z nich wybudowała piękne domy, inni mieszkają w blokach ale od maja bieżącego roku coraz mniejsza część mieszkańców czuje się bezpiecznie w swoim domu.

A czemu tak jest? A no w naszym mieście rozpoczęła się seria włamań do domów. Włamywacze wchodzą po cichu, wychodząc nie pozostawiają po sobie najmniejszego śladu i potrafią znaleźć pieniądze ukryte w najgłębszych zakamarkach. Opracowali sobie system, który sprawia, że są nieuchwytni. Są w stanie uśpić pilnujące psy, właścicieli domów i okraść ich do cna. Potrafią stać pod czyimś domem i go obserwować.

A co robi policja? No właśnie nic. Nie wzmożono patroli, nie ma reakcji na zgłoszenia. Z jednej strony ich rozumiem, że są bezsilni, bo nikt nie wie kim są złodzieje i nie złapano ich na gorącym uczynku, ale policja wie jakim samochodem się poruszają, jakim motorem jeździ jeden z nich czyli mają jakiś trop a siedzą i nie robią nic.

Ludzie wstają rano i nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że zostali okradzeni, że w ich domu było włamanie.

Całość brzmi niedorzecznie jak z niskobudżetowego filmu, ale sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna.

Czy musi dojść do rękoczynu pomiędzy włamywaczami a właścicielem okradanego domu, żeby policja podjęła jakiekolwiek działanie?

policja

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 64 (190)
zarchiwizowany

#61258

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem jak was, ale mnie to strasznie irytuje, bo spotykam się z tym już nagminnie.

W okresie wakacyjnym nad akwenami wodnymi typu jezioro bywam bardzo często. Mój odpoczynek najczęściej zakłócają rodzice z pociechami w wieku do około dwóch lat, które nie mają na sobie nawet majtek. Plaża mała, najbliżej położona mojego miasta, człowiek na człowieku więc ciężko uniknąć takiego widoku.
Ludzie! Ubierajcie chociaż te zwykłe majtki swoim dzieciom. Nie jest fajne oglądanie gołych pupci waszych dzieci! A potem zdziwienie, że tamten czy tamten spojrzał na dziecko jakby miał zamiar mu zrobić krzywdę. W tym momencie sami jesteście sobie winni bo wystawiacie swoje dzieci nagie na widok publiczny!

Skoro sami zasłaniacie intymne części swojego ciała to czemu do cholery nie robicie tego swoim dzieciom?

jezioro

Skomentuj (98) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 253 (487)
zarchiwizowany

#59224

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może dla was nie będzie piekielne ale mnie to strasznie wkurzyło, zadziwiło i przeraziło. Aktualnie kończę liceum plastyczne. W mojej szkole jest tak, że na koniec szkoły każdy uczeń zdaje ustny egzamin z historii sztuki. Odbył się on wczoraj. Muszę krótko wyjaśnić jak przebiega, żeby historia była dobrze zrozumiana.

Otóż, na salę wchodzi pierwsza osoba, losuje zestaw pytań, podaje numer zestawu komisji, a następnie siada do stolika i ma około 15 minut na przygotowanie odpowiedzi. Potem wchodzi druga osoba z listy i postępuje tak samo. Następnie pierwsza odpowiada, a ta druga nadal się przygotowuje. Gdy pierwsza skończy odpowiadać wchodzi trzecia a ta druga odpowiada, więc w sali zawsze jest minimum dwóch zdających (jeden odpowiada a drugi się przygotowuje). Tyle wstępu.

Przede mną odpowiadała dziewczyna, która wiedzę miała bliską zeru i o dziwo zdała. Komisja łapała się za głowę z każdym jej zdaniem, mi z jednej strony było przykro, że nie umie, że nie daje rady bo niefajnie by było marnować wakacje na naukę do poprawki, ale z drugiej strony byłam przerażona tym co mówi.
Pierwsze pytanie jakie dostała było o twórczość Wyspiańskiego. Przytoczę dialog (K)omisja, (Dz)iewczyna:
(Dz) Wyspiański stosował pastele...
(K) Tak, zgadza się, czym się jeszcze zajmował?
(Dz)Już wiem! Stosował farby olejne!
(K) NIE! Oj nie! On miał uczulenie!
(Dz) no nie wiem...
Tu rozpoczęło się ciągnięcie dziewczyny za język, dostawała dodatkowe pytania, podpowiedzi,mimo tego nie skojarzyła, że Wyspiański pisał, projektował meble, wykonywał witraże i z jakim kierunkiem był związany. Nie kojarzyła wieku, na który przypadała jego twórczość. Naprawdę podstawowe rzeczy.
Kolejne pytanie zostało bez odpowiedzi z resztą było trudne do wyjaśnienia ale to co wydarzyło się potem sprawiło, że szczęka mi opadała do ziemi.

Trzecie i ostatnie pytanie to analiza dzieła sztuki. Dziewczyna dostała do analizy "Stańczyka" Matejki. Nawet ktoś kto nie interesuje się sztuką kojarzy Matejkę. Ale to co usłyszałam mnie zagięło:
(Dz) Opisuje kolorystykę obrazu, kompozycję i inne takie rzeczy. Nie wie co więcej powiedzieć.
(K) Może w takim razie powiesz nam coś o samym artyście?
(Dz) No więc, malował obrazy batalistyczne.
(K) Historyczne, a dlaczego malował takie obrazy?
(Dz) No, yyy...
(K) No pomyśl, jaki był wtedy okres w dziejach Polaków. Z resztą bardzo długi i ciężki.
(Dz) Ehmm...
(K) No kiedy żył Matejko?
(Dz) No był średniowiecznym malarzem i on dokumentował wszystkie wydarzenia, bitwę pod grunwaldem, konstytucję...
(K) Matejko nie żył w średniowieczu! Żył w czasach gdy Polska utraciła niepodległość!
(Dz) Aaa...
(K) To może chociaż podaj nam datę odzyskania przez Polskę niepodległości?
(Dz) 11... eee, listopada... (po chwili) Nie pamiętam...
(K) Coś jeszcze chciałabyś dodać do poprzednich pytań?
(Dz) Nie, to wszystko.

Błagam wyjaśnijcie mi, jak ucząc się 4 lata przedmiotu historia sztuki nie kojarzy się rzeczy, które nauczycielka podkreślała na lekcjach i mówiła o nich? I jak wiedząc, że ma się egzamin nie otwiera się przed nim żadnej książki? I jeszcze się zdaje ten egzamin? Wydaje mi się, że komisja nie chciała robić nikomu pod górkę dlatego zdała, ale moim zdaniem taka niewiedza nie przystoi osobie która miała tą wiedzę wkładaną do głowy.

szkoła

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (46)
zarchiwizowany

#55028

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielne nie piekielne, ale ja nie znoszę takiego zachowania. Mnie mama nauczyła, że jak chcę przejść a ktoś stoi mi na drodze to grzecznie mówię "Przepraszam", ta osoba się odsuwa a ja sobie przechodzę. Jadąc ostatnio tramwajem ze szkoły stałam z koleżanką blisko wyjścia. Na jednym z przystanków wychodziła z tramwaju dziewczyna na oko 14-15 lat i ręką mnie odpycha jak jakąś lalkę. Zwróciłam jej uwagę:
- Może jakieś "przepraszam"? - co skwitowała jedynie tekstem:
- Nie muszę!

Taka tam uprzywilejowana gimnazjalistka ;)

tramwaj

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (268)
zarchiwizowany

#36313

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chciałam sobie dorobić na wakacje, żeby odciążyć rodziców finansowo i kupić sobie to co potrzebuję za własne pieniądze.

Moja ciocia wraz ze swoim facetem Mariuszem w miejscowości oddalonej od mojej o 15 km otworzyli budkę. Taka prosta budka z kebabami, frytkami, kurczakiem, piwem, lodami z automatu i goframi. Ciocia obiecała, że będę pracować. Zadowolona zapytałam czy dla mojego chłopaka też znajdzie miejsce. usłyszałam:
- Tak, oczywiście! Będziecie na jednej zmianie pracować, żebyście mogli razem dojeżdżać i było wam wygodniej. - Ogólnie cud, miód, orzeszki. Do czasu.

Pewnego cudownego dnia Ciotunia dzwoni:
- Słuchaj, mam dla ciebie miejsce możesz już zaczynać w ten weekend, ale dla twojego chłopaka nie mam jednak miejsca.
- Ciocia w ten weekend mnie nie będzie mówiłam, Ci. Mogę zacząć w następny. A dla Niego naprawdę nie będzie miejsca? Wiesz ciocia, on idzie teraz na studia i potrzebuje kasy bardziej niż ja. Może on za mnie pójdzie?
- Nie ja wolę, ciebie. A czemu cię nie będzie?!
- Mówiłam ci, że jadę na wesele. Mogę zacząć w następny weekend.
- To chu..wo. No dobra to cześć. - I tu się rozłączyła.

No nie powiem smutno mi się zrobiło bo cieszyliśmy się z chłopakiem na tą robotę a tu taki wysad. No ale przyjął do wiadomości i odbierał mnie z pracy 5 dni pod rząd. Tyle tam pracowałam.

Pierwszego dnia ciocia wprowadziła mnie w tajniki budki. Szło mi całkiem dobrze. Wszystkie swoje obowiązki spełniałam sumiennie i rzetelnie. Robiłam rzeczy, które nie należały do moim obowiązków, starałam się pokazać, że zależy mi na pracy. Obsługiwałam klientów z uśmiechem na twarzy, wychodzili zadowoleni.

Po dwóch dniach mojej pracy ciocia musiała wjechać do Niemiec. Nie widziała więc jak pracuję pod jej nieobecność. A szło mi coraz lepiej. Ale za długo nie mogło być kolorowo. Nie spodobało się to jak pracuję Mariuszowi (facet ciotki). Powiedział jej, że:
- cały czas wiszę na telefonie. Wyjaśniam: Wymieniłam kilka sms-ów z moim chłopakiem gdy ruchu w ogóle nie było. Mariusz z fajkami w ręce i piwem w drugiej pilnował biznesu. Miałam wszystko porobione na zapas nawet. Dobitnie nie było co robić a zamiatanie i mycie wszystkiego setny raz w ciągu godziny był bez sensu.
- W ogóle nie pracowałam i były długie kolejki. Wyjaśniam: Kolejek nie było. Mało ludzi tam przychodziło więc skąd miały się tam brać kolejki??!!
- Nie sprzątałam. Nie sprzątałam, bo zamiatanie w kółko podłogi która czystsza już być nie mogła było bez sensu. Tak samo mycie czystych już naczyń czy maszyn do kebaba i rożna.

I ciotka dnia szóstego budzi mnie rano telefonem, z wiadomością, że pracować już nie będę bo sobie nie poradzę jak później więcej ludzi będzie przychodzić i w ogóle ona myślała, że sobie lepiej będę dawała radę. Uprzedzałam ją, że to moja pierwsza taka praca, że przez pierwszych kilka dni może mi wszystko wychodzić nieporadnie. Ale ona widziała swoje.
Ciocia dodatkowo słynie w rodzinie z tego, że nie wywiązuje się z obietnic. Tą prawie jej się udało spełnić bo miałam pracować tam całe wakacje a pracowałam tylko przez 5 pierwszych dni wakacji.

Najbardziej mnie rozbawił fakt, który zaistniał dzień przed moim zwolnieniem. Mieliśmy otwierać o 13.30 był to wtorek więc ruchu żadnego. Około 12 w dzień tego dnia włamano się do tej budki i skradziono dwie skrzynki z piwem i kurczaka z poprzedniego dnia :D Włamywaczy złapał policjant po służbie. Zauważył jak idą z piwem przez miasto. Kiedy przyjechał Mariusz kazał mi wszystko posprzątać a potem wracać do domu. Był tam taki syf na kółkach, że sprzątałam to sama przez dwie godziny. Po czym Mariusz na pytanie, czy dostanę dniówkę za to sprzątanie (umówiliśmy się na płacenie dniówek, po prostu wiedziałam, że jak od razu nie dostanę tego co wypracowałam to nigdy juz tego nie zobaczę na oczy) wzruszył ramionami i sobie poszedł. Tak więc miło było pracować :)

praca

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 51 (209)

1