Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Farmer

Zamieszcza historie od: 6 lutego 2014 - 9:10
Ostatnio: 11 grudnia 2017 - 13:42
O sobie:

Początkowo nie myślałem, że mam jakieś godne historie do upublicznienia ale po chwili namysłu znalazło się parę.

  • Historii na głównej: 15 z 16
  • Punktów za historie: 7862
  • Komentarzy: 233
  • Punktów za komentarze: 1814
 

#58693

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nasze państwo naprawdę dba o obywateli! Szczególnie o tych „potrzebujących”.

W mojej rodzinie była czarna owca, na potrzeby historii nazwijmy go Józek. Ów obywatel, miał wszelkie zadatki aby zostać przysłowiowym żulem. Od małego kłamał i bumelował, potem doszły kradzieże domowych dóbr, na koniec alkohol i bezdomność.

Regularnie odwiedzał rodzeństwo swojej matki, zgrywał biedaka pokrzywdzonego przez los. Rodzina się litowała, dawała mu jeść, umożliwiała kąpiel, jakieś czyste ciuchy a on z wdzięczności ich(nas) okradał. To działało na krótką metę, bo wszyscy szybko się poznali. Jednakże co parę lat wracał, po odwyku, niby odmieniony bo odnalazł w sercu Chrystusa itp. Dostawał jeść, po czym żebrał o 10zł na [tu wstaw dowolną ściemę], gdy odchodził zawsze okazywało się że coś zginęło.
Raz, najpierw okradł nam garaż (wiertarka i zestaw narzędzi), a potem bezczelnie przyszedł na obiad..

...ale do rzeczy.

Państwo polskie dba o takich ludzi, resocjalizacje, za każdym razem odwyk, gdy wychodził z więzienia przydzielali mieszkanie socjalne, które obracał szybko w melinę. Po czym znów lądował na ulicy, alkohol, kradzież, więzienie, resocjalizacja, odwyk, socjalka. Gdy nie dostawał socjalki to szedł od razu "pod most", bo w przytułkach nie można pić. Nigdy nie pracował dłużej niż miesiąc, ale gdy dostał odmrożeń to Państwo zafundowało mu darmowe leczenie. Bo przecież każdy ma prawo do normalnego życia, prawda?

Dwa lata temu, miasto wyburzyło stary blok socjalny i wybudowało nówkę. Mieszkania wyposażone, bez czynszu, każdy by brał z pocałowaniem ręki! Wziął i Józek, po czym poodkręcał to co się dało (armatura, lampy, piec elektryczny) i sprzedał bo wiadomo gorzała kosztuje. Co takiemu mogli zrobić, tylko wsadzić do paki bo kasy nie miał. W więzieniu to czuł się jak w domu, regularne posiłki, ciepło w zimie, opieka lekarska, krzywdy nie miał.

Tak sobie żyje Józek już 50 lat na tym świecie, na koszt państwa, czyli nas wszystkich. Takie życie wybrał, świadomie i z premedytacją. Miał chyba ze 100 szans na powrót do normalności ale zawsze wybierał alkohol, kradzieże i koleżków.

socjalizm żul

Skomentuj (67) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 626 (672)

#58567

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Słowem wstępu, Śląsk Cieszyński jest bardzo zróżnicowany religijnie i nikogo tutaj nie dziwi, że Katolik, Ewangelik i Jehowy są przyjaciółmi.

Ludzie żyją w zgodzie i tolerancji, niestety nie wszyscy księża wspierają ten kierunek. U mnie w rodzinie miała miejsce pewna niemiła sytuacja z proboszczem katolickim.

Kuzyn Ewangelik chciał wziąć ślub z narzeczoną Katoliczką. Uroczystość miała się odbyć w jej parafii, kuzyn chciał tylko aby to był ślub ekumeniczny. Przy załatwianiu formalności proboszcz katolicki zgodził się aby pastor ewangelicki także brał udział w uroczystości.

Wszyscy byliby zadowoleni gdyby nie fakt, że TYDZIEŃ przed ślubem Pan proboszcz się rozmyślił i stwierdził, że: „On nie chce księdza ewangelickiego u siebie w kościele” koniec kropka. Ot, po prostu się mu odwidziało, a może liczył, że w tydzień młodzi już nic nie załatwią i ulegną przyparci do muru.

Jakież było jego zdziwienie, gdy usłyszał, że w takim razie oni rezygnują z ślubu w jego kościele, pozbierali się i wyszli!

Udało im się załatwić ślub w pobliskiej parafii ewangelickiej, szybko i bez problemów. Niestety mało jest księży katolickich, którzy przyjdą do kościoła ewangelickiego, więc ślub nie był ekumeniczny...

Po tym wszystkim kuzyn zraził się do księży katolickich i aż po dziś dzień ma żal za to jak został wtedy potraktowany on i jego pastor.

Żona kuzyna natomiast w świetle zasad KRK żyje w grzechu, ponieważ Kościół Katolicki nie uznaje ślubów ewangelickich/protestanckich zawartych bez obecności kapłana katolickiego... (nie są sakramentem świętym)

Wisienką na torcie był ostatni tydzień modlitwy na rzecz jedności chrześcijan. Na mszy ekumenicznej z udziałem księży i pastorów różnych religii. Obok ołtarza siedział ów proboszcz katolicki ramię w ramię z proboszczem ewangelickim. Ciekawe co sobie wtedy myślał?

księża ekumenizm

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 557 (679)

#58593

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak na święta zostałem bez ciepłej wody.

Akcja dzieje się w domu dwurodzinnym, wspólna klatka i osobne mieszkania. Dom otrzymał ojciec aktem darowizny od swoich rodziców za tzw. dożywocie w mieszkaniu na parterze.

Od śmierci dziadka (http://piekielni.pl/58119) toczy się regularna wojna między ojcem a babcią i wujkiem (prawny pełnomocnik babci)...

Od maja 2013 mieszkam na piętrze, a na parterze babcia. Dom ma jeden piecyk gazowy, który niestety znajduje się w mieszkaniu u babci. Jak łatwo się domyślić zaczęło się od przykręcania na piecyku gazowym kurka regulacji temperatury wody, tak żeby była ledwo letnia.

Zacisnąłem zęby i jakoś wytrzymałem przez lato... Ojciec reagował i czasem pod pretekstem konserwacji czy naprawy, udało mu się wejść do łazienki babci i odkręcić kurek na piecyku. To zdawało egzamin na krótko, bo gdy wujek przyjeżdżał do babci to od razu zmniejszał temperaturę.

Jakby tego było mało, usłyszałem raz jak tłumaczył babci:
[w]: Jak się już mama umyje, to niech potem mama przykręci ten kurek w tą stronę..

Ręce opadają.

W międzyczasie jakaś złączka na piecyku się rozciekła i wujek bez pardonu zakręcił mi całkowicie ciepłą (letnią) wodę, nie informując nikogo o usterce. Ojciec się wkurzył naprawił nieszczelność i wyjął cały kurek od piecyka. Na niewiele się to zdało, bo wujcio przyszedł z kombinerkami i dał radę znów przykręcić.

W grudniu babcia poszła do szpitala na operację, [w]ujek mimo to przyjeżdżał i teraz już całkowicie zakręcał ciepłą wodę. Pewnego razu przypilnowałem go sobie jak już wychodził z mieszkania babci i pytam się go:

[ja]: I co, ciepła woda zakręcona?
[w]: Nie wiem, bo nie ma kurka, chciałem wyregulować piecyk bo woda za gorąca i babcia się może sparzyć.
[j]: (taa jasne) Przecież babci tam nie ma... Człowieku, za dwa dni jest wigilia, a ty takie rzeczy robisz, serca nie masz? Pójdziesz do kościoła, będziesz siadał z rodziną do wieczerzy, pomyśl o tym...
[w]: Oddaj kurek to odkręcę wodę.
[j]: Dałeś radę zakręcić to teraz odkręć.
[w]: Oddaj kurek to odkręcę.
[j]: Nie oddam, bo znów mi będziesz zmniejszał temperaturę.
[w]: Ciepła woda to jest LUKSUS! Wody całkiem ci zakręcić nie mogę, ale ciepłej mieć nie musisz (perfidny uśmieszek).
[j]: Aha. W takim razie, wesołych świąt.

Wyjechałem do rodziców na okres świąteczny. Natomiast po świętach ojciec wymienił dolny zamek w drzwiach wejściowych do domu, żeby pod nieobecność babci wujcio nie jeździł i nie majstrował przy piecyku.
Wujek się wzburzył, że zamykamy dom i babcia nie może wejść, to nielegalne!! Wytłumaczyłem mu, że zamykamy przed nim, a nie przed babcią i jak babka wróci ze szpitala to będzie otwarte. Nazajutrz wujek przyjechał z babką i musiałem ich wpuścić. Od tej pory już nie zamykam drzwi „na dolny”.

Dalsze koleje tej historii już zahaczają o policję, a ostatnio już nawet o sąd rodzinny.
Plus taki, że na policji chyba powiedzieli wujkowi, że nie może ingerować w żadne instalacje w mieszkaniu babci (domu ojca). Więc mam spokój z ciepłą wodą.

rodzina piecyk

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 418 (486)

#58511

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój kolega z pracy, nazwijmy go Paweł, kupił sobie rasowego owczarka niemieckiego. Dał za niego 2 tys. bo to po czempionach był szczeniak z rodowodami i wszelkiej maści certyfikatami. Kolega traktował tego psiaka jak członka rodziny, zrobił mu budę, kojec, załatwił szkolenie itp.

Pewnego razu pies zaczął jadać coraz mniej, był jakiś niemrawy, stracił radość i werwę do życia. Na 3 dzień, gdy sytuacja nie uległa poprawie i psiak już w ogóle nie jadł, Paweł zabrał ulubieńca do lokalnego weterynarza. Ten pooglądał, pomacał ale bez prześwietlenia, sprzedał jakieś krople na żołądek/udrożnienie jelit i stwierdził, że jak nie pomogą to pies raczej z tego nie wyjdzie.
Jak idzie się domyślić krople nie pomogły, a pies już przestał chodzić. Na szczęście niedaleko w Bielsku-B. jest klinika weterynaryjna, no to psa do samochodu i w drogę.

Badanie, prześwietlenie i diagnoza: pies ma zatkane jelita, trzeba operacyjnie wyjąć to co blokuje drożność. Szybka decyzja, zgoda na operację. Po paru dniach pies już był zoperowany, z jelita wyjęli mu GĄBKĘ!

I teraz meritum, jeśli chcesz załatwić sąsiadowi psa, to nasącz gąbkę jakimś sosem mięsnym, po czym podrzuć ten smakołyk za płot. Paweł jest pewny, że to było świadome działanie, bo ta gąbka nie była jego (mają porządek koło domu), a na spacery chodzi z psem na smyczy, więc też nie mógł tego zjeść poza posesją. Do tego jego rodzina ma jakieś zaszłości z jednym z sąsiadów, więc można się domyślić jak to było.

Drugą piekielnością jest pierwszy weterynarz, który nadaje się tylko do usypiania zwierząt, a nie leczenia. Tak samo postąpił z moim Berneńczykiem, którego potrącił samochód. Pan weterynarz stwierdził bez prześwietlenia, że to są zbyt poważne obrażenia aby pies mógł znów chodzić, a operacja może nie pomóc i zasugerował uśpienie. Dziwnym przypadkiem, on sam posiada hodowlę Berneńskich Psów Pasterskich... Może liczył, że od razu kupimy u niego nowego szczeniaka...

zwierzęta sąsiad weterynarz

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 618 (706)

#58119

przez (PW) ·
| Do ulubionych
13 lat temu zmarł mój dziadek, obowiązki związane z organizacją pogrzebu, stypy i całej reszty spadły na moich rodziców (a dziadek miał 4 dzieci).

Jako, że się nam nie przelewało, aby opłacić zakład pogrzebowy mama zadłużyła się u mojego starszego brata! Przez cały czas nikt z rodziny dziadka nawet się nie spytał, czy nam jakoś pomóc, czy dajemy radę, NIC.

Udało się, dziadek pochowany. Mija tydzień ale coś z [Z]akładu pogrzebowego nie dzwonią, że pieniądze z ubezpieczenia są do odebrania. W końcu my dzwonimy..

[Z] Ale tu już był Pana Brat, miał upoważnienie od żony zmarłego i odebrał pieniądze.

Rodzice w szoku, mówią, że myśmy ponieśli wszystkie koszty i ubezpieczenie powinno trafić do nas. No nic, mama spisała wszystkie wydatki na kartkę i idzie się rozliczyć z [B]abcią.

Kwintesencja całej kłótni:
[M] Chcemy się rozliczyć z pogrzebu, tu macie listę kosztów.
[B] Ale co mi to dajesz! Weź se to, ja po dziadku telewizor chce sobie kupić.
[M] To Wasz mąż był, a ja u swoich dzieci się zadłużyłam, żeby go pochować.
[B] Dostaliście dom i gospodarstwo to macie dość!

Odpuściliśmy, a na drugi dzień telefon do zakładu pogrzebowego. Pierwszy raz mieli taką sytuację, że jeden organizuje pogrzeb a inny bierze pieniądze z ubezpieczenia. Oni to załatwią, zadzwonili do wujka, niech przywozi pieniądze z powrotem. Wtedy jeszcze nie był taki hardy i przywiózł.

Potem zaczęła się wojna, która trwa do dziś i o której jeszcze pewnie napiszę parę piekielnych historii.

rodzina pogrzeb

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 647 (757)
zarchiwizowany

#58044

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mimo że mamy luty, to sezon motocyklowy na śląsku cieszyńskim w pełni :) Przypomniała mi się historia z czasów gdy jeździłem jeszcze moim zabytkiem na gaźniku.

Ludzie robią różne rzeczy podczas jazdy samochodem, jedną z nich jest wywalanie petów przez okno. Pół biedy, kiedy robią to na postoju, pół biedy kiedy wywala pasażer na prawe pobocze, do rowu itd..
Niestety zdarzyło mi się dwa razy jechać motorem za palaczem śmieciarzem.

Raz udało się uniknąć kiepa, niestety kolejny taki „przypadek” skończył się dla mnie strzałem w kurtkę i rykoszetem „gdzieś” w bok.. Dobrze, że to „gdzieś” nie oznaczało wnętrza mojego kasku, mojego krocza albo co gorsza silnika.
Stare motocykle mają to do siebie, że mają gaźnik z komorą pływakową a to oznacza benzynę tu i ówdzie.

Wolę nie myśleć co by było gdyby kiep trafił w to newralgiczne miejsce. Wiem że zapłon byłby mało prawdopodobny ale sama sytuacja była piekielna.

P.S. Witam wszystkich piekielnych 

kierowcy motocykle palacze

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (264)