Historia głupia, ale prawdziwa. Zepsuł mi się router, więc zadzwoniłem do serwisu. Przyjechał chłopak i poprosił o jakieś instrukcje do tego sprzętu. Instrukcja już stara i podarta, zabrakło w języku polskim, więc był do wyboru chiński, angielski, niemiecki i jakieś jeszcze. Przyznał, że z angielskim u niego nietęgo, zna jedynie podstawy (dziwne, ale lepszego serwisanta nie przysłali) Niemiecki troszkę znam, więc zaoferowałem, że mu pomogę, ale powiedział, że sobie poradzi. Długo grzebał, aż w końcu zadziałało. Powiedział z uśmiechem:
- Z niemieckim to jest tak, że jeśli coś brzmi jak rozkaz rozstrzelania, to trzeba coś wcisnąć albo odpalić. A jak wszystko tak brzmi.. to trzeba wciskać i odpalać, aż zadziała.
Niezbyt kompetentny gość i podejrzewam, że pracę dostał po znajomości, ale co by nie było - zadanie wykonał.

serwis

Stałem w kolejce do kasy, przede mną dzieciak na oko 10 - letni. Akurat przy kasach byli również harcerze, którzy pomagali klientom pakować zakupy. Dzieciak wyciąga z wózka swój towar, a harcerz pyta:
- Może pomóc ci spakować?
Dzieciak:
- Spadaj.
Harcerz:
- Mały, jesteś niegrzeczny.
Dzieciak:
- Bo wy nigdy nic za darmo nie robicie!

supermarket