Profil użytkownika
Fringoo ♂
Zamieszcza historie od: | 31 października 2014 - 0:31 |
Ostatnio: | 19 lutego 2015 - 19:44 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 1490
- Komentarzy: 15
- Punktów za komentarze: 96
« poprzednia 1 następna »
Albo pracowałem w bezpieczniejszych czasach albo sam nie wiem co. Moje aparaty, obiektywy i akcesoria do nich siedziały sobie w torbach, ewentualnie plecakach do takiego sprzętu. Przez 6 lat pracy nigdy nikt mi nic nie ukradł. A torby stały zawsze przy stoliku. Chyba miałem szczęście ;)
To prawda co pisze ugluck. Dlatego też nie wracałem do fotografii po odejściu z pracy. Podawałem cenę kiedyś znajomym mojej przyjaciółki, odpowiedzieli, że się zastanowią. A mojej przyjaciółce powiedzieli, że oni mają kogoś tańszego. Skoro dziś się przekłada taniość nad profesjonalizm to ja nie mam pytań.
@chamnieromantyk: Dla kilku tysięcy zebrać się w 36 minut? Chyba w dresach pojechał. Ale widzę, że nie mogę patrzeć na każdego fotografa przez swoje zasady. Przecież trzeba się przygotować, wiedzieć gdzie będziemy robić zdjęcia (mała salka USC czy wielki barokowy kościół), ubrać się, dojechać. Nie wiem, czy tylko ja lubię, kiedy praca jest wykonana porządnie? A nie zebrać się w pół godziny, dojechać i zacząć pstrykać z biegu. A gdzie jakieś ustalenia z młodymi, instrukcje?
Czasem to rodzina rządziła młodymi bardziej niż oni sami ;) Sam miałem kilka takich przypadków. A co do drugiej sprawy to odpowiedź brzmi: żaden. ALE rzecz się podobno działa w wigilię. Może nie miał co robić. Tylko że ja w 36 minut to bym się nawet nie ogarnął odpowiednio, nie mówiąc o sprzęcie, dojechaniu na miejsce itd.
@Jalareips: Niewykluczone :D
@Xirdus: "sygnał żółty — zakaz wjazdu za sygnalizator, chyba że w chwili zapalenia tego sygnału pojazd znajduje się tak blisko sygnalizatora, że nie może być zatrzymany przed nim bez gwałtownego hamowania; sygnał ten oznacza jednocześnie, że za chwilę zapali się sygnał czerwony". Na niektórych skrzyżowaniach w moim mieście światła zmieniają się bardzo szybko, z żółtego na czerwone w kilka sekund. Nie mam czasem możliwości zatrzymania się w miejscu.
@Kiparrissia: A dziękuję ;) No niestety, nie mam możliwości teraz nie jeździć :) A czasem chciałbym się przejść, zamiast jeździć.
@tomdomus: Czasami nie da się zwyczajnie zatrzymać auta w miejscu. Jadę powiedzmy 50km/h, za mną samochody. Zapala się pomarańczowe na chwilę przed moim podjechaniem do skrzyżowania to już nie hamuję, tylko przejeżdżam. Trzeba zwyczajnie wcześniej ocenić, czy zdążymy się zatrzymać w porę, czy też stworzymy jakieś zagrożenie hamując nagle.
Zgadzam się absolutnie z powyższym. Trzeba walczyć o swoje, bo jak nie my to kto to za nas zrobi?
@izmrygo: Podobnie powiedział jej policjant. "Mniej myślenia, więcej skupiania się na drodze i zwracania uwagi na innych". Czy jakoś w tym stylu.
@Wredzma: Odkąd sam kiedyś przejechałem na czerwonym i dostałem mandat za to, to już wolę zahamować. Chyba, że jadę za szybko i zatrzymanie byłoby równoznaczne z bliskim spotkaniem mojego auta z tymi z tyłu ;) Audi oprócz jednej z lamp nic nie brakowało, u mnie lekkie wgniecenie, nawet bym się nie przejął, gdyby nie ta awantura w moim kierunku ;)
@Shi:O tym też się przekonałem. Ale wtedy jako pasażer jechałem, mieliśmy stłuczkę, gościu z podporządkowanej wyjechał, skasował koledze auto (słupek przesunięty). Po przyjeździe policji coś tam tłumaczył, że dokumentów nie ma, bo zapomniał. A się okazało, że nie ma, bo nie ma ich fizycznie. Nie wspominając o tym, że jego auto bez przeglądu.
@krogulec: Ja zdążyłem spokojnie wyhamować, nawet nie puściłem hamulca. Nie wiem jak blisko musiała jechać, żeby uderzyć.
@SlimSkinhead: Młody się nie przejmował, był przecież synem znajomego mojego szefa, nic mu właściwie nie groziło. Dlatego też, niestety, sam musiałem go sobie "ustawiać" @yannika Młody zarabiał jak ja, chociaż efekty naszej pracy znacząco się różniły ;) Nie miał więc powodu się tak zachowywać. Głupota i lenistwo.
@Sine: Czas i też sprzęt, bo Młody często korzystał z moich prywatnych obiektywów czy całych zestawów. ;) Oczywiście, masz rację, mógł. I ja bym się absolutnie przyznał do zabrania mu telefonu. Trudno, poniósłbym konsekwencje. Umowę podpisywał z szefem, także nie wiem co zawierała. Ja mogłem mieć telefon ze względu na kontakty z klientami, często dawałem im swój prywatny numer.