Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Guest3

Zamieszcza historie od: 7 kwietnia 2013 - 9:28
Ostatnio: 14 września 2013 - 10:34
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1193
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 19
 

#49326

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem opowieść będzie o połączeniu ognia z alkoholem i odrobiną wolnego czasu. Historia miała miejsce w średniej wielkości mieście wojewódzkim.

Dyspozytor Państwowej Straży Pożarnej otrzymał zgłoszenie o płonącym garażu na ulicy Piekielnej. Strażaki jak to mają w zwyczaju, w pośpiechu przebieranki i z miną gotową do walki z żywiołem, ochoczo ruszają do akcji. Jako, że sprawa wydaję się poważna od razu do pomocy zostaje wezwana jednostka OSP z tego samego miasta.
Strażacy na kogutach zajeżdżają na miejsce, lecz... po pożarze ani śladu. Jadą do samego końca ulicy. Nic. Wracają na początek. Też nic. Pytają przechodniów. Nikt nic nie widział. Rozglądają się po garażach, a nuż ktoś sobie sam poradził z ogniem. Nic.

Prawda okazała się dosyć... interesująca? Okazało się bowiem, że osobą która zadzwoniła po straż jest jeden z właścicieli garaży. Starszy facet, pijaczek. Prawdopodobnie zabrakło biedakowi do winka i pomyślał o ubezpieczeniu. Los chciał jednak inaczej. Facet zalał cały garaż paliwem, po czym zadzwonił na 998, zapomniał tylko o jednym, zapomniał... podpalić. Ilość "krwi w alkoholu" jaką posiadał, skutecznie pomogła mu zapomnieć o takim detalu.

Zamiast pieniążków z ubezpieczalni, chłopina doczekał się wyroku. Czyż ludzie po alkoholu nie stają się bardziej przedsiębiorczy?

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 686 (718)

#49134

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w małej miejscowości. Ze względu na to, że miejscowość moja leży w pobliżu miasta powiatowego, niewiele mamy wezwań do akcji, a i wyposażenie z tego powodu ubogie (ale o tym innym razem).
Niemniej jednak zdarza nam się, że syrena zawyje.

Godzina 3:00. Syrena szaleje. Zrywamy się więc każdy ze swojego cieplutkiego łóżeczka i biegiem na listopadowe powietrze.
Wpadamy do remizy, szybkie przebieranki i w długą.
Sytuacja akurat wtedy nie była specjalnie poważna (mieliśmy za zadanie usunąć obalone przez wiatr drzewo z drogi).

Sam diabeł natomiast odwiedził nas na drugi dzień, gdy zajmowaliśmy się konserwacją sprzętu.
Okazało się bowiem, że została wezwana policja za zakłócanie ciszy nocnej przez naszą syrenę...
Po niebieskich zadzwonił osobnik z sąsiadującego z remizą budynku. Obudziło biedaka wycie syreny, a miał na rano do pracy.

Sami nie wiedzieliśmy co zrobić z tak absurdalnym zarzutem. Syrena nie wyje przecież dla naszej przyjemności czy z czystej złośliwości, ale "woła" nas do wyjazdu. Nawet nie my ją włączamy, a dyspozytor z komendy powiatowej.

Ale zgadzamy się z "pokrzywdzonym". Im rzadziej będzie wyła tym lepiej :)

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 459 (521)

1