Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Jingle_Bells

Zamieszcza historie od: 26 czerwca 2014 - 11:22
Ostatnio: 1 lutego 2015 - 17:55
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 1609
  • Komentarzy: 81
  • Punktów za komentarze: 340
 

#61064

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znacie skecz "Rezerwacja Telefoniczna" Kabaretu Moralnego Niepokoju?
Jeśli nie, to zachęcam do jego zapoznania, bo ja w zeszłym tygodniu miałam sytuację, która przypomniała mi ów kabarecik.

Kupowałam (a raczej chciałam kupić) bilet do domu ze stacji Gdańsk Wrzeszcz na zeszły piątek.
Po odstaniu 20 minut w kasie zbliżam się dziarsko do okienka.
Ja: Dzień dobry, chciałabym zakupić bilet studencki IC na jutro na godz. 00:00 z Gdańsk Wrzeszcz do XXX.
Pani z Okienka (PZO): Numer pociągu proszę.
(Chwila konsternacji z mojej strony.)
Ja: Nie znam numeru pociągu.
PZO: To jak mam pani sprzedać bilet? Musi pani mi podać numer pociągu.
Ja: Ale to chyba pani ma znać numer pociągu. Podałam trasę, podałam godzinę, podałam datę i nawet ulgę biletu, to co za problem?
PZO: Nie sprzedam bez numeru pociągu! Proszę iść do domu i sprawdzić w internecie.
Ja: Ale po co? Proszę wpisać w komputer trasę, godzinę i na pewno pojawi się numer pociągu.
POZ: Ja MUSZĘ znać numer pociągu, proszę iść do domu, na spokojnie z internetu spisać numer pociągu i wtedy przyjść, albo zadzwonić
Ja: Nie mogę iść do domu, i nie mogę sprawdzić w internecie.
PZO: Dlaczego?
Ja: Bo nie jestem z Gdańska?
PZO: No to co? To proszę pojechać do domu i sprawdzić w internecie.
Ja: Jak mam pojechać do domu, skoro mieszkam w XXX (drugi koniec Polski), a pani mi nie chce sprzedać biletu, bo nie znam numeru pociągu? Jego PESEL też mam podać?
PZO: Pociąg nie ma peselu (serio?! No co ty!) Ma tylko numer. I muszę go znać. Gdzie pani mieszka?
Ja: w XXX.
PZO (myśli): To proszę zadzwonić do jakiegoś domownika, niech on pani sprawdzi.
Ja: Pani chyba żartuje.
PZO: Nie.
Ja: Nie ma mowy, równie dobrze mogę mieszkać sama, albo domownicy mogą być poza domem.
PZO: Blokuje pani kolejkę! Albo pani poda mi numer pociągu, albo proszę iść do kafejki! Albo do koleżanki obok, do okienka, ona ma internet to pani sprawdzi.

Podeszłam do kasy obok. Już na słowa, że pociąg jedzie z YYY do XXX pani wklepała numer pociągu i internet nie był mi do niczego potrzebny. Wyszłam z tego dworca wkurzona jak cholera, a że mam wredny charakter, to na pewno nie zakończę tego w ten sposób.
Zazwyczaj staram się szanować wszelkie osoby bez względu na wykonywany zawód, ale ta baba powinna znać numery pociągów i ich trasy, bo ona jest od tego jak przysłowiowa dupa od srania, ja ze swojej pracy za coś takiego wyleciałabym z hukiem. I będę starała się bardzo, aby i ta baba wyleciała.

Gdańsk

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (801)

#60479

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie lubię telemarketerów, jak większość z Was zapewne. Staram się nie być chamska, ale po 20 telefonach w ciągu dnia, jakoś mniej cierpliwa jestem. Przyjęłam jednak nieco... "niekonwencjonalną metodę" jak określiła to moja przyjaciółka.
Ja jej za taką nie uważam, ale ocenę pozostawię Wam. Może nie jest bardzo piekielna, ale i tak uznałam, że warto się nią podzielić :)

Legenda: Ja - Ja PT - Pani Telemarketerka

PT - DzieńdobrynazywamsięJuliaRzeżączka* i pragnę pani pogratulować bardzo bardzo serdecznie! Otóż dziękujemy za udział w naszym konkursie (?) i pragnę poinformować panią, że została pani wybrana i wylosowała pani GŁÓWNĄ NAGRODĘ. Jest to cudowny, latający i znikający długopis i ROBOT KUCHENNY jakiego używają największe SŁAWY w świecie kulinarnym! W takim razie zapraszam panią po odbiór tych fantastycznych nagród w dniu XX.XX.XXXX i o godz 9 rano w hotelu XXXXX, w którym miejsce już zarezerwowałam dla Państwa i teraz wyślę do Pani zaproszenie.Czy w takim wypadku, może pani potwierdzić kod pocztowy, który jest 00-000?

Ja - To nie jest mój kod pocztowy
PT: Jak to? Ale jest podobny?
Ja: Nie jest.
PT: Ale jak to? Ja tu mam napisane, że to pani kod pocztowy. TO KIM PANI JEST?!
Ja: Nie wiem kim jestem.
PT: Jak to?!
Ja: No, nie wiem kim jestem. To Pani do mnie dzwoni i opowiada mi, że wygrałam super hiper samonaprowadzający się na miskę robot kuchenny i długopis, który lata i znika w ciemności. To chyba w takim wypadku powinna pani wiedzieć do kogo się dodzwoniła.
PT: No, to widocznie zaszła pomyłka. A jest pani Piekielnego Miasta lub okolic? (:D)
Ja: Nie.
PT: To skąd pani jest?
Ja: Już pani powiedziałam. Nie wiem kim jestem, ani nie wiem skąd jestem. Pani powinna wiedzieć do kogo pani dzwoni z informacją o konkursie i wygranej nagrodzie.
PT: To przepraszam, widocznie zaszła pomyłka. To gdzie ja mam wysłać to zaproszenie? Zmarnuje się.
Ja: Niech pani szuka dalej właściciela numeru.
PT: No, ale to główna nagroda! I ona PRZEPADNIE.
Ja: To proszę ją odebrać. Jak ten robot jest taki fajowy, to na pewno się pani przyda.

Pani rzuciła słuchawką. Imię i nazwisko oczywiście zmienione, ale nazwisko które usłyszałam bardzo, bardzo zbliżone do określenia pewnej choroby W.

Gdzieś w dystopijnej utopii :)

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 436 (502)

1