Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kociara

Zamieszcza historie od: 11 czerwca 2011 - 12:12
Ostatnio: 20 czerwca 2011 - 13:17
  • Historii na głównej: 0 z 3
  • Punktów za historie: 31
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#12130

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia która ma kilka lat z czasów gdy jeszcze byłam na studiach
Jakie tam są Panie każdy wie :)
Zmorą wszystkich studentów była Pani ok 50 będąca Guru w dziekanacie. Każdy się jej bał, pryskał jak szła korytarzem :D
Ja nie miałam z Nią najmniejszych problemów ( nie wiem czemu obie cholernie się lubiłyśmy )
Pani ta miała tzw mokrą włoszkę w kolorze blond. Ja z kolei mam loki niesforne straszliwie naturalne w najróżniejszych odcieniach blond , rudości i czerwieni.
Któregoś dnia była strasznie pilna sprawa do załatwienia w dziekanacie. Starościna wyleciała z hukiem ( była wyjątkowo wrzaskliwa, krzykliwa okropne dziewuszysko jednym słowem ). Na następny ogień poszedł starosta naszej grupy mimo grzecznej miny proszę dziękuję co chwila został odprawiony z kwitkiem
Zostałam wybrana na ochotnika przez zdesperowanych ludzi ( sesja za pasem a tu czegoś brak w papiórkach nie pamiętam już czego )
Kolejka na kilometr jak zwykle weszłam załatwiłam wyszłam chodziło o jakiś drobiazg którego poprzednicy nie umieli załatwić i wytłumaczyć.
Po wyjściu udałam się na dziedziniec gdzie niemal cały rok czekał wpatrzony we mnie jak w tęczę
Dialog między kumpelą a mną ( ludki w skupieniu słuchają )
K-Kumpelka
J-Ja
K-No i co?
j- Co co :D z bananem na buzi
K-Udało się? Załatwiłaś???
J- Pewnie, że tak
K-Kudłaty z Kudłatym zawsze się dogada :D
Do dziś jak sobie tę historię przypomnę mam banana na buzi :D

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (33)
zarchiwizowany

#11540

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam ponownie!
Nie wiem kto był piekielnym w tej historii, pozostawiam to Waszej ocenie.
Choruję na dosyć specyficzną chorobę i bardzo ciężką. W szczegóły wdawać się nie będę nadmienię jedynie, że choroba ta rzutuje niestety na mój wygląd między innymi na twarz a konkretnie na nosek.
Z racji tej choroby byłam w różnych krajach u różnych lekarzy, nadeszła też kolej na Niderlandy.
Po niezbyt owocnej wizycie u lekarza podłamałam się nieco i po powrocie do Zwijndrechtu udałam się do drogerii tzw exclusive aby poprawić sobie humor zakupem perfum.
( Gwoli wyjaśnienie Zwijndrecht to tzw miasto-sypialnia pod Rotterdamem mieszka tam słownie może ok 8 Polaków ) Zbliżała się godzina zamknięcia ruch niewielki.
Stojąc przy półkach z zapachami Armaniego kątem oka zobaczyłam że do sklepu weszły dwie dziunie.
Jedna to solarka platynowy blond kucyk do pasa wyskubane brwi. Mini ledwo co pupinę zakrywała tipsy kilometrowe, usta wściekły róż dekolt po pępek. Druga niewiele lepsza skwarka z solarium skórzane spodnie tipsy podobnie jak jej koleżanka i czarny stanik.
Nie obchodziły mnie one wcale powróciłam do przerwanej czynności.
Za to one mnie dostrzegły i zaczęły się niewybredne komentarze w j. polskim w stylu.
-Jej jaka ona brzydka patrz na jej nochal
-A widzisz te guzy na rękach
-Ja, gdybym tak wyglądała to bym nie wiem co zrobiła.
Komentarzom tym towarzyszyła łacina podwórkowa
Szlag mnie zaczął trafiać, ale z racji wieku ( 29-wtedy ) i wielu podobnych sytuacji milczałam jak głaz.
Dziuniom w końcu się znudziło komentowanie mojej skromnej osoby. Tym razem ich celem stała się milutka sprzedawczyni murzyneczka grzeczna i uprzejma.
Aż wstyd mi pisać co one mówiły m.in było o tym że powinna do dżungli wracać , że jest czarną małpą, że trzeba jej kupić banana.
Krew mnie chciała zalać.
Wybrałam zapach włożyłam do koszyka i udałam się do kasy.Oczywiście nie obyło się bez komentarzy w stylu
-Patrz, potwór kupił Armaniego nikt na nią nie poleci itd.
Dziunie nawaliły do koszyka połowę sklepu same towary z najwyższej półki.
I w tym samym momencie stały się dwie rzeczy:
Do sklepu wtoczyło się dwóch Panów a właściwie meneli. Brudni pijani agresywni śmierdzący.
Zaczęli po polsku wydzierać się na dziunie a k... i ch... latały w powietrzu co sekundę że mają dość że one przepuszczają ich ciężko zarobione pieniądze itd itp.
Wtrąciłam się w tę wiązankę mówiąc słodko i grzecznie że te panie mi ubliżały śmiały się ze mnie z mojego wyglądu itd. Wspomniałam również o obelgach miotanych na Bogu ducha winną sprzedawczynię.
Panów szlag trafił wydarli dziuniom koszyki z rąk i autentycznie dostały po plaskaczu aż gwizdnęło.
Po czym zostały wywleczone ze sklepu( blondzia za kucyka)
Nigdy nie wyśmiewałam się z cudzych chorób nieszczęść wyglądu koloru skóry czy rzeczy temu podobnych.
Namyślałam się jedynie czy im czegoś nie powiedzieć
Nie było mi ich żal ani trochę, zastanawiałam się jedynie czy cokolwiek z tej lekcji zrozumiały.
A nie wdałam się z nimi w dyskusję z jednego prostego powodu.
Nie dyskutuj z idiotą bo sprowadzi Cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 126 (170)
zarchiwizowany

#11370

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam !
Jestem nowa więc proszę o wyrozumiałość :)
Każdy kto miał do czynienia z Urzędem Skarbowym, ten będzie wiedział o czym mówię.
Przybytek ów omijałam szerokim łukiem, PIT-y składała kumpela mamy ja znałam toto tylko z nazwy. Drwiące artykuły zbywałam gromkim śmiechem, opowieści znajomych traktowałam z przymrużeniem oka. Do czasu!
W tym roku wyjątkowo niecierpliwie oczekiwałam na zwrot podatku gdyż miałam pilne wydatki.Codzienne sprawdzanie mojego konta nie przynosiło rezultatów tragiczna pustka powodowała zgrzytanie zębów i łzy w oczach bo terminy mnie goniły.
Koniec końców postanowiłam, że udam się tam osobiście źle nie może być a Panie w urzędach ( Panowie zresztą też są po to, by nam pomagać ).Dojechawszy do US odczekałam grzecznie w kolejce po czym usiadłam na piekielnie niewygodnym krzesełku aby załatwić swoją sprawę.
O dziwo poszło całkiem sprawnie, Pan uprzejmie mnie poinformował, że zleci przelew najpóźniej jutro ( rzecz miała miejsce na początku maja ) i będzie OK. Szczęśliwa wielce zapytałam jeszcze o nazwisko owego Pana i w razie W numer telefonu Pan udzielił mi stosownych informacji po czym zostałam poinformowana , że pieniążki będą na moim koncie najdalej w ciągu 3 dni. Ok pasuje mi :)
Po 10 maja zaczęłam się lekko denerwować, ale nie chciałam wszczynać draki. Myślałam naiwnie że dam im czas do 16 może awaria może coś innego. Pieniędzy ani widu ani słychu.
Zgrzytając ząbkami zadzwoniłam do US gdzie Pani wysłuchawszy moich wyjaśnień, poleciła mi zadzwonić do księgowości podając mi kilka numerów. Zadzwoniłam pod pierwszy z brzegu, i znów pudło mam dzwonić pod kolejny bo tam obsługują osoby od X do Y. Ok zadzwoniłam tłumiąc w sobie coraz większą wściekłość.
Dialog między mną a Panią przebiegał mniej więcej w ten sposób. P-Pani, J-Ja.
J-Witam uprzejmie, dzwonię w sprawie wcześniejszego zwrotu podatku. Byłam u Was ( pada data )kiedy i Pan XYZ obiecał mi że pieniążki będą tego i tego dnia a nie mam ich.
Powiedziałam to tonem żartobliwym, i uprzejmym. Odpowiedź
Po czym nastąpił Pani była następująca
P-Proszę Panią ja jestem światłym człowiekiem i nie wiem o czym pani mówi. Jestem osobą po 3 kierunkach znam 5 języków musi Pani czekać!!!
Po czym nastąpił trzask słuchawką a ja długo siedziałam zastanawiając się co do diabła do mojego pytania ma znajomość języków owej urzędniczki i ilość jej fakultetów.
Jako że nerwowa dość jestem zadzwoniłam do kierownika działu księgowości i w nieco ostrych słowach przytoczyłam Mu ową rozmowę. Przeprosin słuchałam jakieś 3 minuty obietnic, o przelewie kolejne 5 :)
Pieniędzy do tej pory nie mam na koncie :D
A tak swoją drogą na WP czytałam ostatnio ciekawy artykuł o US.
Gdy podatnik choć jeden dzień spóźni się z jakąś sprawą Us stosuje pismo opatrzone nagłówkiem WZYWAM DO NATYCHMIASTOWEGO.....
Natomiast gdy US nawali a podatnik walczy o swoje swoje pismo zacznie od słów UPRZEJMIE PROSZĘ........... :)

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 68 (142)

1