Profil użytkownika
Lazura ♀
Zamieszcza historie od: | 22 września 2014 - 16:55 |
Ostatnio: | 23 października 2014 - 14:40 |
O sobie: |
Jestem jaka jestem. I już. |
- Historii na głównej: 3 z 4
- Punktów za historie: 1619
- Komentarzy: 15
- Punktów za komentarze: 55
« poprzednia 1 następna »
@chozjor: Nie jest to piekielne, zgadzam się :) Pewnie dlatego zostałam zarchiwizowana ;)
@Bydle: Wymieszanie składników jest tak oczywiste, że trzeba być "sprawnym umysłowo inaczej", żeby na to NIE wpaść. Jadła to masło milion razy u nas - chyba tyle zapamiętała, że czosnek był wmieszany, a nie usypana górka na wierzchu. To tak, jakbym ja Ci musiała wytłumaczyć, że najpierw musisz nauczyć się pisać, żeby wysmarować takiego bzdurnego posta... ;>
@SillyRabbit: Nieogarnięcie nie jest źródłem piekielności. Pisząc tę historię, sama się zastanawiałm, czy w sumie ma tutaj rację bytu. Ale wysłałam - z marnym skutkiem, jak widać, bo mnie zarchiwizowano ;) Jula nie jest od nas ani gorsza, ani lepsza. Przecież napisałam, że bardzo ją lubię. I już od lat jest moją koleżanką. Jest po prostu nieogarnięta i wynikają z tego często zadziwiające lub zabawne sytuacje. Co do masła: chodziło tylko o to, że jak można przez 30 lat, jedząc masło codziennie, nie zauważyć, że ono mięknie wyjęte z lodówki??? Ot, tyle.
@qaro: Nie wiem, czy koloryzuje, bo nie poznałam jej znajomych. Koleżanka tak - utrzymuje się z muzyki. Jest pianistką klasyczną, uczy w szkole muzycznej i prywatnie, gra koncerty, grywa w filharmonii, itp.
@camander: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/spojrzec-po-sobie;11606.html
@Armagedon: Mieszkam w Belgii. Służba zdrowia jest tu na naprawdę wysokim poziomie. Za każdą wizytę u lekarza płaci się właśnie taką symboliczną kwotę, około 6 euro - to jak dla Polaka powiedzmy 10 złotych. Wierz mi, nie ma w kolejkach znudzonych babć. Do lekarza rodzinnego dostaniesz się niemal z miejsca, do specjalisty - w kilka dni. Ta właśnie symboliczna kwota ma w tym swój udział. Uważam, że w Polsce też by się to mogło sprawdzić. Znudzonym pacjentom pewnie szkoda by było tej dyszki (zwłaszcza kilka razy w miesiącu), a ktoś, kto naprawdę potrzebuje pomocy medycznej, nie pożałuje 10 zł na lekarza. A dla tych, dla których i 10 zł to problem, mogłaby istnieć pomoc społeczna. Sprawdza się to na zachodzie - dlaczego miałoby się nie sprawdzić w Polsce? Uczmy się od tych, którym coś dobrze wychodzi, zamiast powtarzać błędy innych krajów, które same głośno przyznają, że mają problem (np. służba zdrowia w USA).
@Draco: Jestem po trzydziestce i używam słowa "plebs". A to ci heca! No ale dzięki, bo w sumie to czuję się teraz młodsza! :P
@obserwator: Nooo, bo do mnie goście zwykle przychodzą z kieszeniami wypchanymi potasem :D
@mitzeh: looooool
@dodolinka: Ty weź to opisz nie jako komentarz tylko jako osobną historię piekielną!
@ogorek: Współczuję :( Przekonałam się na własnej skórze, jacy potrafią być piekielni. Mi poradzono wycieczkę do siedziby - tam na miejscu ponoć od ręki mogą wydać duplikaty faktur (na szczęście ja nie musiałam się tam kulać, bo mi w końcu przysłali). Więc może spróbuj osobiście się tam udać. Ja teraz przerzuciłam się na system mailowy i tu już wszystko działa okej.
@katkaTT: No to załamka trochę :/
@zlotareneta: Nie mam zielonego pojęcia.
@Laska: Strumyka nie da się przekierować, bo to szeregówka i płynie on też częściowo pod sąsiadującymi domami (tylko u innych płynie gdzieś na tyłach domów, a że u nas salon jest bardzo na tył wysunięty, no to wyszło pod salonem). Ten strumyk to jest de facto kanał melioracyjny wg urzędu miasta wypadający poza granicą domu (mają niedokładne plany tego kanału). No a że ja mam dobudówkę, no to mi wychodzi pod dobudówką. Ponoć miasto ma ten kanał teraz odkrywać, ale tylko tam, gdzie budują nowe domy. U nas go nie będą ruszać. Fundamenty są (o dziwo!) okej, nad kanałem idą płytko ale po mocnych szynach metalowych. Są wilgotne, ale to z braku izolacji, którą wykonamy razem z drenażem. Poradzono nam zamknąć strumyk od góry płytą betonową wodoodporną i na tym wylać nową podłogę.
@Armagedon: To było dawno (12 lat temu) i - szczerze - już nie pamiętam. Ale cena była atrakcyjna, coś w stylu 75% "średniej rynkowej" w tamtych czasach, czyli trochę taniej niż w innych miejscach o podobnym profilu (nie standardzie!).