Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

MrocznaStronaRacucha

Zamieszcza historie od: 10 maja 2011 - 10:13
Ostatnio: 9 września 2011 - 11:10
  • Historii na głównej: 6 z 8
  • Punktów za historie: 5876
  • Komentarzy: 18
  • Punktów za komentarze: 227
 
zarchiwizowany
Historia z ubiegłego weekendu :)

W sobotę mój Niemąż wybrał się z kolegami pograć w piłkę nożną. Wiadomo - piłka sama z siebie jest sportem dość męczącym, a cóż dopiero serwowane dla ochłody w przerwach meczu napoje orzeźwiająco-rozweselające ;-)

Co by się więc bidoczek nie musiał później zmachany tarabanić w środku nocy po schodach do sypialni, przyszykowałam mu awaryjny nocleg na kanapie, postawiłam obok piciu i gitara.

Następnego ranka Niemąż budzi mnie z kawą w łapie i przeprosinami, bo chyba z rozpędu wychlał w nocy jakiś mój kolejny odchudzający wynalazek.
No wychlał to wychlał, wielkie mi rzeczy - zawsze mogę sobie zrobić nowy :)
Biedny Niemąż musiał być najwyraźniej bardzo zmęczony po meczu i poruszał się po kuchni w pozycji horyzontalnej, bo specjalnie skitrałam miksturę na podłodze koło zlewu.

Tyle, że owym "odchudzającym wynalazkiem" nie była mieszanka ziołowych herbat, ale mineralka wymieszana z rozgazowanym piwem oraz wodą od rybek z akwarium, którą miałam sobie w niedzielę podlać zdychające kwiatki.

Mieszanka okazała się być odżywcza nie tylko dla kwiatków ale i dla Niemęża, bo skubaniec ani kaca nie miał, ani sraczki nie dostał :D

spragniony Niemąż po wyczerpującym meczu

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 293 (341)
zarchiwizowany
Historia ta miała miejsce dwa lata temu, gdy pojechałam z moim facetem do mojego rodzinnego miasta na urlop - ja miałam 22 lata, mój facet 25.

Było koło pierwszej, może wpół do drugiej w nocy, wracaliśmy od znajomych, u których troszkę przeciągnęła się posiadówka - a że noc była wyjątkowo piękna i ciepła, więc zamiast walić prosto do domu kluczyliśmy uliczkami na małym, nocnym spacerku.
Tym sposobem zawędrowaliśmy na niewielkie osiedle, na skraju którego był jeden z nielicznych w moim miasteczku sklep całodobowy.

A że spacer miał zamiar jeszcze się przeciągnąć postanowiliśmy zaopatrzyć się tam w jakieś chrupki, coś do picia i papierosy, które były już na wykończeniu.

Mój luby siadł na ławeczce obok sklepu, a ja, jako "trzymająca kasę" weszłam do środka zrobić zakupy. Chrupki i picie nabyłam bez problemu, przy papierosach sprzedawczyni nieco się skrzywiła, więc żeby uniknąć wszelkich nieporozumień od razu wyciągnęłam i zaprezentowałam jej dowód.

Ku mojemu zdziwieniu sklepowa powiedziała, że tych fajurów mi niestety, ale nie sprzeda - czemu? Otóż stwierdziła, że przed sklepem jest ciemno i dobrze nie widać, więc ona ma uzasadnione podejrzenie, że ten chłopaczek na zewnątrz jest nieletni, a ja te fajki kupuję dla niego :)

No cóż, pośmiałam się, zawołałam "chłopaczka", który nadgorliwej sprzedawczyni zaprezentował swoją osobę oraz dowód osobisty, i spokojnie i radośnie dostaliśmy upragnione papierosy.

Co w tej historii piekielnego?

Otóż, gdy zbieraliśmy się do wyjścia, do sklepu wparowała mocno "wystrojona" dziewoja - w moim wieku, chodziłam z nią do jednej szkoły - wraz z bardzo nieletnią, bo piętnastoletnią siostrą, prowadząc za rączkę swą sześcioletnią (środek nocy!) córeczkę.

Czy ta wesoła gromadka przyszła po proszki na ból zęba, mleko, podpaski? Nie.
Dziewczyny zakupiły dwie flaszki wódki, kilkanaście piw i papierosy, które nadgorliwa sprzedawczyni podawała bez mrugnięcia okiem - a nastepnie z zakupami pod pachą radośnie oddaliły się (razem z tym dzieckiem) w stronę najbliższego placu zabaw, gdzie odbywała się spontaniczna popijawa pod gołym niebem, z której bluzgi i ryki dryblasów w strojach sportowych słychać było aż pod sklepem.

Na moje pełne zgrozy spojrzenie piekielna sprzedawczyni wzruszyła ramionami "bo ona zna te dziewczyny, bo tu mieszkają niedaleko i ona wie, że tej malutkiej pić nie dają i jej się krzywda nie stanie(?!)".
O tym, że wie doskonale i nie reaguje na to, że dzieciak z narąbaną mamusią siedzi na podwórku w środku nocy wśród pijanych troglodytów nie zająknęła się ani słowa.
Podobnie jak o niezbyt trzeźwej, wypindrzonej nastolatce, której właśnie sprzedała wódę.

sklep nocny w Sz.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 254 (292)

1