Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Narin

Zamieszcza historie od: 4 stycznia 2015 - 23:29
Ostatnio: 28 listopada 2015 - 10:56
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 525
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 8
 

#69445

przez ~Dominque90 ·
| Do ulubionych
Zaraz po maturze zaczęłam szukać dorywczej pracy na wakacje. Miała to być moja pierwsza "poważna" praca, doświadczenie bardzo znikome, więc w ofertach postanowiłam nie przebierać.
Tak właśnie trafiłam do call center, którego głównym klientem był NC+.

Już na szkoleniu powiedzieli nam, że jeśli nie będziemy wyrabiać normy, to nas zwolnią, dodali też, że nie mamy się czego obawiać, bo nauczą nas jak urabiać klientów...

I rzeczywiście, wbijano nam do głowy zasady manipulacji i tricków sprzedażowych. I nastał dzień, gdy usiadłam w końcu na słuchawkę...

To naprawdę był dramat, mimo, że była to infolinia wychodząca, ludzie odbierali już wk*rwieni.
I zupełnie im się nie dziwię. Nie dość, że przez bardzo kiepsko zaprojektowany system różni konsultanci dzwonili do tych samych osób po kilka razy dziennie, to nigdy nie była zostawiona żadna notatka (odnośnie zaproponowanego pakietu chociażby, o cenie już nie wspomnę), w związku z czym każdy konsultant od nowa przeprowadzał badanie preferencji klienta, co doprowadzało rozmówców do szewskiej pasji.

Następną kwestią były oczywiście pakiety jakie można było zaproponować... Gdy wchodziliśmy w dane klienta, wyświetlały nam się pakiety, które można było sprzedać oraz ich ceny. I rzeczywiście, my mogliśmy proponować pakiety tylko wyższe, a więc droższe...
Mało tego, zazwyczaj pakiet, który już dany klient posiadał wyświetlał się z wyższą ceną niż była do tej pory...
Nie wspominając o tym, że należało kłamać do słuchawki, jakoby oferta dla stałego klienta była korzystniejsza niż dla nowego, co było wierutnym kłamstwem.
Kazali ściemniać też, że telewizja ze słoneczkiem w logo nie ma takich a takich programów, a my je mamy.
Ta praca była typowym naciąganiem ludzi na rzeczy, których nie potrzebują.

Oczywiście liczył się wynik! 1 umowa na godzinę to było absolutne minimum! I oczywiście ważne, aby był zysk, tzn. żebyśmy podnieśli klientowi stawkę o jak najwięcej zł. W pewnym momencie wprowadzono nową zasadę, że można przedłużać tylko taką umowę, która jest o min. 10zł droższa. Bo niestety mniejszego pakietu nie mogliśmy zaproponować od samego początku.

Naszych szefów sprzedażowych nie interesował fakt, że klient nie potrzebuje tylu kanałów albo, że chce płacić mniej, mamy wcisnąć mu jak najdroższe gó*no, bo będzie z tego premia.

Miałam wtedy 18 lat i głupia, dałam się w to wciągnąć, i stałam się trybikiem w ich chorej maszynie. Pracowałam tam przez 1,5 miesiąca. Nie osiągałam ich chorych norm, oscylowałam zawsze w okolicy 0,9 umów na godzinę, więc nie było najgorzej, ale premii nigdy nie miałam.
Ale co mi po tym skoro czułam się paskudnie, szłam do pracy z bólem brzucha wiedząc, że znowu mój koordynator nawrzeszczy na mnie...

Najgorsze, że koordynator krzyczał na mnie nawet podczas rozmów z klientami - podłączał się do moich słuchawek i krzyczał "Dociskaj go, ciśniesz, ciśniesz, dawaj, dawaj". I oczywiście milion pięćset rozmów, doszkoleń, pogadanek typu co jest ze mną nie tak, że nie mam premii? Bo przecież pracownik bez premii nie jest dla nich opłacalny, bo za mało umów robi.

Na jednej z takich rozmów, powiedziałam wprost, że źle czuję się, gdy wiem, że ludzie przedłużają i płacą więcej, choć jako nowi klienci mogliby zapłacić dużo mniej za dokładnie to samo. Wtedy już byłam na skraju psychicznego wyczerpania, przychodziłam po pracy i płakałam przez cały ten stres. Oczywiście, w odpowiedzi na moje wątpliwości usłyszałam, że muszę spojrzeć na sprzedaż tak trochę jak na legalną kradzież i uświadomić sobie, że pieniądze tych ludzi będą miały lepiej w mojej kieszeni...

Na szczęście niedługo po tym nie powstrzymałam emocji. Klient zaczął wyzywać mnie zaraz po moim "Dzień dobry". Padały już okropne słowa, zupełnie nie dopuszczał mnie do głosu i tak przez godzinę, a ja nie mogłam się rozłączyć, bo był bezwzględny zakaz. Ale po godzinie powiedziałam Panu, że bardzo przepraszam, ale kończę pracę i muszę się już rozłączyć, i odkładam słuchawkę. Było to kłamstwo, ale naprawdę nie miałam już siły na tego człowieka...

Gdy przyszłam do pracy, bo dłuższym weekendzie dowiedziałam się, że zostałam zwolniona, bo pan złożył na mnie skargę i rzeczywiście rozłączyłam się, więc bye bye. Przyjęłam to jak cios obuchem, ale przed koordynatorem byłam twarda, dopiero w domu się popłakałam. Ale zrobiono mi tam taką wodę z mózgu, że byłam autentycznie załamana.

Dziś już wiem, że zupełnie niepotrzebnie żałowałam, ba, powinnam rzucić tę pracę w momencie, gdy pierwszy raz podniesiono na mnie głos. Dzisiaj, ponad rok po tych zdarzeniach pracuję dorywczo na recepcji w hotelu, mamy super atmosferę, też mam kontakt z ludźmi, ale nie muszę już nic nikomu wciskać na siłę!

Po długiej opowieści czas na morał - jeżeli jesteś długoletnim klientem, najpierw canal+, a później nc+, polecam sprawdzić czy nie ma lepszej oferty na rynku i czy nie jesteś naciągany przez tą fantastyczną firmę!

Bonus:
W zeszłym roku, po tamtym zwolnieniu, pracowałam w jeszcze jednym call center i od razu mówię, że nie jestem przeciwko sprzedaży i zawieraniu umów przez telefon.
Tam traktowaliśmy klienta jak człowieka, czegoś nie chce to nie chce nie wciskamy na siłę, chce coś innego - dajemy coś innego. Tam było o niebo lepiej - bez krzyków, stresu i niepotrzebnego parcia, a wyniki też były dzięki temu lepsze.
Także da się!
A no i nie musieliśmy kłamać, wręcz przeciwnie.

call_center

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 343 (405)

1