Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Naruto

Zamieszcza historie od: 2 listopada 2016 - 9:27
Ostatnio: 18 grudnia 2018 - 10:01
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 737
  • Komentarzy: 14
  • Punktów za komentarze: 83
 

#76823

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia #76764 o sąsiadce słuchającej głośno Niemena przypomniała mi moją własną podobną historię sprzed jakichś 13 lat.

Ja miałem o tyle lepiej, że znalazłem na takiego sąsiada dobry sposób, no ale pomału:

Mój rodzinny dom/mieszkanie mieściło się na parterze bloku (stara, duża płyta z '80 lat) jednej z po-prl-owskich wiosek. Piętro wyżej mieszkała rodzinka, za którą jakoś tak po prostu ludzie nie przepadali.
Z czasem dzieciaki im podrosły, te starsze się wyprowadziły i został ten jeden (nazwijmy go roboczo) Synalek, starszy ode mnie o 1-3 lata. Właśnie on stanowił źródło muzycznego problemu.
Doszedł taki czas, że Synalek miał te 15-16 lat a na wiosce zapanowała moda na techno, tzn. 'manieczki'.
Synalek (jak tylko rodzice byli w pracy) odpalał swój sprzęt na całą parę (nie wiem co tam miał w mieszkaniu, jakiś dobry subwoofer chyba), w każdym razie u mnie dosłownie wszystko drgało.
Jak wracała starszyzna z pracy, oczywiście było już cicho.

Ale jak Synalek odpalał ten sprzęt to nie szło słuchać normalnie TV, czy się skupić, ten bas się tak przenosił, że nawet telewizor drgał i te plastiki w TV kineskopowym jakoś tak 'trzeszczały'.

Wszystko działo się zawsze w godzinach dziennych, więc chodziłem, prosiłem, że głośno, że szklanki po stole mi latają, takie drgania. Na wszystkie prośby moje i sąsiadów pobliskich Synalek "miał wy*ebane", bo ciszy nocnej nie ma i on "MA PRAWO!".

Skarga do rodziców też nie pomagała, bo "Synalek przecież tak grzeczny jest, my na pewno przesadzamy, on tylko cichutko słucha i to jest ich dom i mają prawo robić co chcą".

No i tak sytuacja trwała ze 2-3 miesiące. Przyszły jakoś miesiące wakacyjne (lipiec chyba). W końcu wpadłem na pomysł oduczenia skurczybyka takich zachowań.

ZEMSTA:
Ja też trochę wspólnego z muzyką miałem, ale nie techno ;)
Grywałem (i nadal grywam) na klawiszach/ gitarze i mieliśmy ze znajomymi nawet taki podstawówkowo-gimnazjalny zespół.
Istotnym szczegółem w tej opowieści jest to, że ojciec jednego z członków zespołu był zawodowo muzykiem/ grajkiem Weselnym. Miał dobry sprzęt, gitary, wzmacniacze...

Wyprosiłem od niego, żeby pożyczył mi tzw. 'piec' gitarowy (Fender, estradowy, miał chyba z 700W mocy), 'na parę dni'.
Człowiek ufał, znał mnie dobrze, więc się zgodził.

Przytaszczyłem piec do domu, postawiłem pod grzejnikiem, by lepiej się dźwięk niósł.
Podłączyłem pod mp3 (właśnie pamiętam, że tam był między innymi 'Sen o Warszawie' Niemena i jakieś innych trochę utworów, zdecydowanie nie techno).

No i czekałem na dobry moment. Szczęście dopisało, bo Synalek chyba akurat był chory, chyba po jakimś wypadzie na jezioro, czy cuś. W każdym razie skazany na pobyt w domu w okresie wakacyjnym :D

Uprzedziłem grzecznościowo niewinnych 'bocznych', starszych, parterowych sąsiadów, że trochę pohałasuję dzisiaj, chyba im nie robiło różnicy (albo jeszcze nie wiedzieli co ich czeka), bo nikt nie protestował).
Reszta starszyzny w kwiecie wieku była w pracy zazwyczaj do godz. 15.00.

Więc któregoś dnia, poczekałem grzecznie do godziny około 8.00, żeby starszyzna się zmyła.
Odpaliłem piecyk z tą mp3 na może z 3/4 mocy.
Wystarczyło, by solidnie tupało, a szyby zaczęły drgać.
MP3 zapętliłem i wyszedłem do znajomych.
Wróciłem dopiero po paru godzinach.

Synalek chyba aluzję zrozumiał, nie wiem w sumie czy próbował się do mnie dobijać, sąsiedzi parterowi pewnie pomyśleli, że to właśnie u Synalka znowu "gra", więc nikt nie miał do mnie pretensji.

Cisza i spokój, sytuacja się już nie powtórzyła.
Także polecam "ogniem zwalczać ogień".

sąsiedzi dom

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 224 (240)

1