Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Patapon

Zamieszcza historie od: 14 maja 2013 - 20:29
Ostatnio: 2 stycznia 2017 - 13:49
  • Historii na głównej: 5 z 12
  • Punktów za historie: 3004
  • Komentarzy: 193
  • Punktów za komentarze: 386
 

#75469

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zamawiałam torebkę przez internet. Jednym z kryteriów wg jakich szukałam była możliwość zmieszczenia w niej formatu A4. Torebka przyszła ale już od pierwszego spojrzenia wydała mi się za mała na owo A4. Próbuję do niej włożyć zeszyt w tym wymiarze i oczywiście jak podejrzewałam nie wchodzi. W torebce zmieści się co najwyżej B5. Piszę w tej sprawie do sklepu. Wiecie jaką odpowiedz otrzymałam, że jest to możliwe jeśli próbowałam włożyć do torebki SZTYWNY zeszyt w formacie A4 a oni mierzyli torebkę pod tym kątem wkładając do niej pojedynczą kartkę.

Tak jedną miękką kartkę w formacie A4, która wygina się na wszystkie strony i gniecie. Mogli od razu napisać, że torebka mieść format A0, myślę że po odpowiednim złożeniu dałoby radę go wcisnąć.

Ps. Torebki nie zwróciłam bo to kryterium nie było dla mnie konieczne, a jedynie dodatkowe.

torebka format A4

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 166 (244)
zarchiwizowany

#71181

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótko i na temat.

Ostatnio były urodziny przyjaciółki ze studiów. Zadzwoniłam złożyłam życzenia. Powiedział mi, że oprócz rodziny byłam jedyną osobą, która o niej pamiętała. Nie chodzi tu o to, że nie ma innych znajomych ale o to, że nie ma konta na twarzoksiążce i znajomym osobom nie wyskakuje przypomnienie o jej urodzinach.

twarzoksiążka

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (35)
zarchiwizowany

#57989

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Oświadczam, że szczyty cenzury komentarzy w internecie zostały osiągnięte a raczej absurd tejże cenzury.

Jakiś czas temu trafiłam na artykuł pod którym postanowiłam dodać komentarz. Tak się złożyło, że w jednym ze zdań napisałam "... na dachu jednego z nich...". Wyświetliło się "...na dac** *ednego z nich...". No bo jak przejść obojętnie obok jawnie prowokacyjnego zlepku słów "daCHU Jednego".

Ps. Ciekawam bardzo jak się to wyświetli na piekielnych? Normalnie czy będę musiała edytować?

Cenzura

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (27)
zarchiwizowany

#54073

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/53639 przypomniała mi sytuację w jakiej ja się kiedyś znalazłam. O dziwo nie dotyczyła mojego nazwiska, z którym miewam problemy z racji tego, że jego bardziej znana wersja jest pisana przez 'e' a moje prze 'y', tylko mojego imienia właśnie. Osobiście uważam, że moje imię jest najprostszym nie tylko w skali krajowej ale światowej ale do rzeczy. Jestem(J)u lekarki(L) na badaniach w ramach rozpoczęcia pracy.

L- Imię?
J- Anna.
L- Jak?
J- A n n a.
L- Hanna?
J- A N N A.
L- Anja?
J- A N N A (!)
L- Nie rozumiem.
J- A jak Agnieszka, N jak Natalia, N jak Natalia, A jak Agnieszka.
L- Ach Anna.
J- @_@

Trudne imię.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (25)
zarchiwizowany

#53819

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Porodówka. Jedna z kobiet jest niemile obsługiwana przez pielęgniarki. Padają też pod jej adresem słowa jednoznacznie wskazujące na to, że uważna jest przez nie za narkomankę. Dlaczego? Ponieważ w zgięciach łokciowych ma blizny po wkłuwaniu igieł. Blizny są, igły wkłuwane były ponieważ .... pani jest honorową dawczynią krwi. Próbowała nawet się wytłumaczyć ale pielęgniarki wiedzą lepiej.

Igły tylko do narkotyków.

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (319)
zarchiwizowany

#53724

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewne koło naukowe z okazji 50-lecia postanowiło wydać wielki bal. Wynajęta elegancka sala, zamówiony poczęstunek i przygrywający zespół. Przepych jak na weselu tylko Pary Młodej brakowało. Wstęp był płatny jakieś 120 czy 150zł.

Jedna pani, która nie tak dawno studia skończyła pracowała w lokalnych mediach (prasa czy radio). Na bal to ona w sumie nie przyjedzie więc nie zapłaci za wstęp ale ona by przyjechała tak na chwilkę zrobić wywiad do radia/czasopisma i znika.

Oczywiście jak przyszła to już została do końca. Nikt z organizatorów nie zamierzał robić dymu i psuć atmosfery z jej powodu. Zresztą jedna osoba będąca "na krzywy ryj" dużej różnicy nie robi.

Jednak całkowicie nas zamurowało jak zobaczyliśmy panią palącą i nawet niekryjącą się z tym. Co w tym takiego szokującego? Pani była w dość zaawansowanej ciąży.

Jak tu się dziwić, że nie była w porządku wobec nas skoro nie szanuje własnego dziecka.

Pewna pani

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 64 (212)
zarchiwizowany

#52623

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia usłyszana w radiu podczas audycji o higienie mycia rąk.

Miejsce: Ubikacja publiczna
Postacie główne: Koleżanki Pani 1 (P1) oraz Pani 2 (P2)

Kurtyna w górę.

Scena 1: Z kabin wychodzą P1 oraz P2 jedna podchodzi do umywali aby umyć ręce druga nie. P1 zwraca się do P2.
P1: A ty nie myjesz rąk?
P2: Ale ja nie sikałam tylko zmieniałam tampon.
(Chyba) wszyscy obecnie w ubikacji: ?!?!?!?!

Kurtyna w dół.

Jak sobie pomyśle, że takie osoby istnieją to mam ochotę stosować zasady higieniczne Monka.

Chusteczkę proszę.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (47)

#52154

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja ciocia pracuje w branży ubezpieczeniowej. Ma własne biuro i to dość przytulnie urządzone. Duże kanapy dla klientów, a do dyspozycji pracowników jest prysznic, lodówka i mikrofalówka, można by rzec warunki domowe.

Jednego dnia wyjątkowo zdarzyło się jej wracać późno od klienta. Przejeżdżała obok biura patrzy, a tam zapalone światło. Było już około 20-tej, postanowiła więc zajrzeć i sprawdzić, który to pracownik taki pilny i po godzinach w pracy wysiaduje.

Zachodzi, a tam siedzi jeden niedawno przyjęty pracownik (staż około 2 miesiące) na dodatek przyprowadził dziewczynę, która akurat brała prysznic. Zaczął się tłumaczyć, że to tak wyjątkowo i on nigdy więcej. Ciocia dała mu druga szansę, ale że w ciemię nie bita postanawiała go sprawdzić i to dość szybko, bo już na następny dzień. Podjeżdża pod biuro około godziny 20, światło się pali. Zachodzi... i tak jest chłopak. Tym razem nie przepuściła i go zwolniła.

Okazało się, że chłopak potraktował domowe warunki w biurze zbyt dosłownie. Chcąc zaoszczędzić na dojazdach (mieszkał w innej miejscowości) czy wynajmie lokalu na miejscu, praktycznie mieszkał w biurze od poniedziałku do piątku. Przy okazji wyjaśniła się zagadka szybko niż zazwyczaj zużywanej herbaty i kawy oraz ginących długopisów i notesów, które on podkradał aby potem sprzedawać. Ponadto dorabiał pośród znajomych robiąc im odpłatnie kserokopie, oczywiście na ksero mojej cioci.

Nie ma to jak zarobić cudzym kosztem.

Ps. Po czasie naszły mnie pewne refleksje odnośnie tej historii, zapewne więc najdą je i detektywów z piekielnych. I o ile ja nie mam co wątpić mojej cioci w prawdziwość tej historii oni mogą. Dlatego zawczasu poruszam dwie kwestie.

Pierwsza dotyczy tego, że nowy pracownik posiadał klucz do biura. Nie wiem jaka jest polityka w biurze cioci. Czy każdy pracownik ma klucz, czy zapasowe klucze są w portierni biurowca i jako pracownik można je bez trudu pobrać? A może go sobie dorobił, choć wydaje mi się, że w tym przypadku ciocia by wspomniała o tym.

Druga dotyczy przechowywania ubrań. Czy miał je skitrane gdzieś w biurze czy trzymał w aucie? W piątek pewnie wracał do rodzinnego domu i tam je zapewne prał, i szykował sobie zapas na kolejny tydzień pracy.

Byzznesman pełną gebą

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 425 (503)

#51931

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia lekko piekielna i całkiem zabawna, a opowiedziana przez nauczycielkę języka angielskiego w liceum.

Początek lat 90-tych ubiegłego wieku (choć czytają niektóre historie na piekielnych z obcokrajowcami w rolach głównych równie dobrze mogła mieć miejsce całkiem niedawno), nauczycielka (wtedy jako studentka) pojechała do Wielkiej Brytanii. Wysiada na lotnisku, łapie taksówkę, podaje adres i jedzie. W czasie jazdy wywiązała się rozmowa. W pewnym momencie pan Taksówkarz (T) mówi do pani Nauczycielki (N):

T - A pani to skąd pochodzi, bo słyszę u pani obcy akcent?
N - Z Polski.
T - A gdzie to jest?
N - W Europie.
T - Nic nie kojarzę może coś dokładniej.
N - Wie pan gdzie są Niemcy?
T - Tak.
N - A gdzie jest Rosja?
T - Tak.
N - No to Polska jest pomiędzy nimi.
T - To coś jest pomiędzy nimi?!
N - ???

Geograficzni ignoranci

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 652 (794)

#50981

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nawiązując do moje poprzedniej historii http://piekielni.pl/50980. Opowiedziałam ją w pracy, na co jedna z koleżanek, nazwijmy ją Basia, opowiedziała co ją spotkało.

Basia siedzi w domu, nagle dzwonek do drzwi. Otwiera, a tam kobieta, prosi o pomoc. Nie pamiętam czy była to prośba ogólnie o pomoc czy ze wskazaniem na finansowe czy rzeczowe. W każdym razie stanęło na tym, że Basia wręczyła jej odlaną w słoik zupę i do niej kilka kromek chleba. Kobieta szczęśliwa, dziękuję a koleżanka zadowolona, że mogła choć tyle pomóc.

Za jakiś czas kolejny dzwonek. Tym razem sąsiadka wracając do domu, zaszła do Basi w pewnej sprawie. Jakiej sprawie? Ano Basia mieszka na parterze i może wie skąd ten słoik na schodach się wziął. Basia wychodzi patrzy a tam stoi słoik z zupą i kromkami chleba, które wcześniej dała 'potrzebującej' osobie.

Piekielność oczywista, nad którą zarówno Basia jak i ja się głowimy. Dlaczego ta kobieta wzięła jedzenie skoro i tak je wyrzuciła i to praktycznie pod drzwiami Basi? Po co było to przedstawienie z dziękowaniem zamiast po prostu odejść?

Do tej pory wyznawałam zasadę: pieniędzy nie daję, ewentualnie jedzenie. Teraz już nawet jedzenia nie dam, chyba, że zje przy mnie, bo może zostać wyrzucone.

potrzebujący chyba nie tak bardzo

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 328 (454)