Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Pawello

Zamieszcza historie od: 23 grudnia 2011 - 1:47
Ostatnio: 19 września 2014 - 20:54
O sobie:

Ot, student.

  • Historii na głównej: 6 z 16
  • Punktów za historie: 4394
  • Komentarzy: 59
  • Punktów za komentarze: 135
 

#26115

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mało piekielne, bardziej śmieszne, stąd krótko i na temat.

Przygotowałem e-learning dla jednej dużej firmy, co oznaczało m.in. stworzenie kilkuset kont dla każdego pracownika. Mrówcza, odmóżdżająca robota, oraz prawdopodobieństwo niepopełnienia błędu bliska zeru. Prośba do wszystkich pracowników, aby kontrolnie się zalogowali i dali znać, jakby zalogować się nie dało. Myk polegał na tym, że loginem było imię i nazwisko BEZ POLSKICH ZNAKÓW.

Po dwóch dniach dostałem wszystkie informacje, poprawiłem nieliczne na szczęście błędy. Wysyłam info zwrotne wraz z prośbą o kontakt jednej użytkowniczki, na koncie której błędu znaleźć nie mogłem. Po kilkunastominutowej rozmowie pełnej zgrzytów, niedomówień, zniecierpliwienia i wielokrotnym pomstowaniu na moje kompetencje, kompetencje firmy, platformę internetową itp., itd., w końcu...

Pani miała na imię Róża. A skoro bez polskich znaków, to wpisywała login "Rurza"...

Szczęśliwie udało mi się pożegnać i rozłączyć zanim ryknąłem śmiechem. :)

Praca

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 948 (980)

#24122

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O policjantach i bandytach.
Miejsce akcji: osiedlowa uliczka schowana głęboko pośród bloków.
Czas akcji: około 3 w nocy.

Pawello wraca sobie z dziewczyną z imprezy. Popełniają przestępstwo w postaci przejścia przez ulicę w miejscu niedozwolonym. Fakt, mogło to się skończyć tragicznie przy natężeniu ruchu ulicznym ok. 1samochód/godzinę. Czujni policjanci skryci wcześniej w mroku włączają koguta, długie (!) światła i kaskadersko podjeżdżają, aby złapać przestępców na gorącym uczynku. Rozpoczyna się wymiana zdań co do szkodliwości społecznej czynu oraz jego kwalifikacji (ja pasów w promieniu 100 metrów nie widziałem, policjanci owszem, niestety nikt nie miał miarki i ciężko było stwierdzić, kto ma rację).

Wtem z radia wydobył się głos obwieszczający, iż ktoś ma podjechać bardziej niż szybko do klubu, gdzie widocznie rozpoczęła się bardziej widowiskowa "wymiana zdań". Zgłoszenie było chyba skierowane do "naszych" policjantów, bo jeden odpowiedział dyspozytorni "Nie teraz, mamy interwencję".

Mam nadzieję, że jeśli kiedyś będę zmuszony wzywać pomoc do ratowania zdrowia lub życia, panowie policjanci nie będą zajęci równie wielkimi interwencjami... Ostatecznie puścili nas nawet bez pouczenia. A jak to śpiewał pewien zespół "łapać prawdziwych przestępców trochę strach, a nuż nie daj Boże któryś zna swój fach..."

Osiedle

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 617 (651)
zarchiwizowany

#23357

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałem wczoraj bardzo ciekawą historią... stoję sobie na światłach jako pierwszy w kolejce, głodny, co nieco zły, z przemeblowaniem czekającym w domu. Spieszyło mi się nieco. I to mnie zgubiło. Nagle karetka na sygnale za plecami, spojrzenie na lewo czy nic nie jedzie na zielonym, myk na czerwonym i na chodnik. Karetka przejechała sprawnie, to i ja chciałem sprawnie i szybko myknąć na pas i jechać. Auto zacytowało mi jednak cytat z pewnej reklamy: "i BUM!". Wjechałem w bmw, które nie stało wcześniej na światłach, ale jechało za karetką chcąc skrócić sobie stanie w korku. Korku na maksymalnie 2 przejazdy. Kierowca bmw przekonany o mojej winie, więc policja. On dostał mandat za wymuszenie pierwszeństwa, a ja... za przejazd na czerwonym. Nie miałem siły się kłócić z nimi wszystkimi. W domu dostałem najpierw opieprz od partnerki za spóźnienie ("znowu długo w pracy siedzisz jak wiesz, że w domu jest dużo do zrobienia!"), potem dopiero mogłem wyjaśnić co i jak.

Fakt, moja wina, że nie spojrzałem w lusterko włączając się do ruchu (powinno to być odruchem) i spóźniłem się na własne życzenie do domu, ale no mandat za przejazd na czerwonym?!

Skrzyżowanie

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 32 (146)

#21474

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historie o piekielnych kasjerkach zainspirowały mnie do opowiedzenia jednej ze swoich. Od kilku lat studiuję i regularnie raz na dwa tygodnie jeżdżę do domu pociągami, a oprócz tego lubimy z dziewczyną kupić bilet weekendowy i wsiąść do pociągu byle jakiego... tylko wtedy nigdzie się nie spóźnimy :-)
Historia miała miejsce w Warszawie.

Pierwsze wrażenie, podczas pierwszego w życiu pobytu na Warszawie Centralnej - jak na większości dworców. Szukałem jakiegoś połączenia do Trójmiasta, ale... nad kasami rozkład, przy peronach innych rozkład, na wydruku z Internetu jeszcze inny. No to do Informacji! W końcu pociągi międzynarodowe tu jeżdżą, sporo obcokrajowców, na pewno pójdzie szybko i sprawnie...

Przede mną [D]ziewczyna z mapą, jak się okazało jedynie angielskojęzyczna i Piekielna Pani z Infomacji (PK):
[D]: Good morning, can you tell me how can move to (jakaś miejscowość pod Wawą, pokazała na mapie).
[PK]: Gdzie mi pani z tą mapą! Co pani? Polskiego zapomniała?! O co pani chodzi?!

No cóż.. postanowiłem się wtrącić.

Ja: Przepraszam, to może pani mi powie, jak ta pani ma tam dojechać, to ja przetłumaczę?
[PK]: No przecież TAM musi iść! (potem się okazało, że chodziło o drugi dworzec w tym samym budynku, skąd podobno odjeżdżają pociągi Kolei Mazowieckich)
Ja: Przepraszam, ale jestem tu pierwszy raz i musi mi pani dokładnie wytłumaczyć, to od razu przetłumaczę. (przy okazji szybkie 3 słowa do [D], żeby wiedziała, co się dzieje)
[PK]: No schodami!
Ja: Gdzie schodami?
[PK]: No na peron!
Ja: Który peron?
[PK]: Drugi, a który?
Ja: Przecież mówię pani, że jestem tu pierwszy raz i nie wiem, jak się należy poruszać. I na tym peronie będzie pociąg?
[PK]: No musi przejść na drugi dworzec!

Rozmowa trwała jeszcze kilka minut. Byłem zażenowany, że pani Z INFORMACJI nawet Polakowi informacji udzielić niestety nie umie. W końcu udało mi się (zdrowo purpurowemu na twarzy ze wstydu i zdenerwowania) wytłumaczyć dziewczynie, gdzie ma się udać.

Wisienką na torcie było pomrukiwanie pod nosem (ale tak, żeby wszyscy słyszeli) pana za mną, który uważał, że osoba, która nie wie o drugim dworcu na Centralnym, powinna zostać wyeliminowana ze społeczeństwa, jako nieprzystosowana do życia...

Warszawa Centralna

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 591 (619)
zarchiwizowany

#21623

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako student pozwolę sobie poruszyć temat sprawiedliwości ocen na uczelniach wyższych. Pragnę przypomnieć, że oceny dla niektórych to pieniądze w kolejnym roku w ramach stypendiów za średnią.
Akcja dzieje się w gabinecie Profesora podczas egzaminu ustnego. Ja, jak zwykle przed takowym, jestem 2 godziny przed rozpoczęciem, powtarzam wszystko ze wszystkimi. Generalnie drugą godzinę tylko non stop gadałem i tłumaczyłem innym kolejne zagadnienia (najlepsza metoda dla gadającego na nauczenie się). No to startujemy, wchodzę na pierwszy ogień razem z kumplem, dostajemy 10minut na przygotowanie się. Kumpel skończył pierwszy, więc zaczyna. Szybkie 3 pytanka, kumpel duka, duka... "No niech Panu będzie..." mówi psor, po czym otwiera indeks... "Aaa, to Pan też z Łodzi? A jakie liceum Pan kończył?" "Drugie" "A widzi Pan, ja też... no to co? Za drugie liceum?". Uśmiechnąwszy się szeroko wpisał 4+. Idę ja, gadam jak najęty pierwsze pytanie, w drugim się lekko zamotałem, ale wybrnąłem. Pytanie trzecie... Zacząłem mówić nie do końca zgodnie z poglądami Pana Profesora, a na zwróconą mi uwagę zacząłem wymieniać argumenty potwierdzające moją wersję. Jeśli chodzi o historię ekonomii i początki pewnych zjawisk datami można rzucać dowolnie w wielu przypadkach, więc dyskusja była czysto "akademicka". Tym niemniej psor uznał, że głąb jestem (później z moją wersją zgodziła się moja promotorka wraz z dwoma podręcznikami, trzy inne były za psorem). Po stwierdzeniu, że "moja racja jest mojsza niż twojsza" profesor rzucił mi kilkoma pojęciami, które słyszałem pierwszy raz w życiu (na 100% nie mówił o tym ani podręcznik, ani on sam na wykładach). Efekt? 3,0 w indeksie. Wychodzę wściekły, za mną wchodzi kumpela. Niedługo później wychodzi, stwierdzając wesoło, że ma 4,0. "Ale przecież Ty nic nie umiałaś!" "A po co założyłam taki dekolt?".

Niestety tego typu historii znam czy słyszałem wiele. Bardzo mi przykro, że nie kończyłem profesorskiego liceum, a tym bardziej, że nie mam ładnej buzi i kształtnych piersi. Przykro mi tylko, że czyni to ze mnie gorszego studenta.

Państwowa uczelnia wyższa studia dzienne kierunku ekonomia

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (289)
zarchiwizowany

#21475

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z marszu postanowiłem napisać drugą historię, z tej samej podróży... dzień wcześniej byłem w Krakowie z myślę, aby dojechać do Zakopanego. Rozkład sprawdzony w Internecie, godzina czekania na przesiadkę na Krakowie Głównym. Przyjeżdżam, z marszu do informacji z pytaniem o peron. Pani stwierdza, że pociąg, o którym mówię odjeżdża z peronu 3, ale... 10 minut później, niż było napisane w Internecie. Jako osoba czepialska, poszedłem jeszcze upewnić się na rozkładzie umieszczonym przy samym peronie. Ten stwierdzał, iż mój pociąg odjeżdża nie 10, ale 15 minut później niż sądziłem. Nie było zbyt ciepło (w końcu 7 rano), więc postanowiłem przeczekać w Galerii znajdującej się w tym samym budynku, co dworzec. Jednocześnie uznałem, że pani z informacji na pewno ma rację (o słodka naiwności..). Wychodząc na peron 3 minuty przed rzekomym odjazdem zdążyłem jeszcze zobaczyć tył pociągu.
Moje odczucia fizyczne były dalekie od płomieni na logo Piekielnych - piekielnie zimne. Na szczęście Kraków również o 8 rano jest ładny :-)
Tym niemniej historii z rozkładami jazdy PKP mogę mnożyć, i mnożyć, i mnożyć, i mnożyć...

Kraków Główny

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (34)