Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Pepiczka0403

Zamieszcza historie od: 24 czerwca 2013 - 17:21
Ostatnio: 16 grudnia 2016 - 3:00
  • Historii na głównej: 4 z 7
  • Punktów za historie: 2655
  • Komentarzy: 31
  • Punktów za komentarze: 148
 

#67765

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piszecie o piekielnych kurierach i sprzedawcach na allegro, a ja dziś napiszę o piekielnym kupującym.

Pracuję w sklepie, który nazwą informuje, że wszystko jest do szkoły. Mamy sklep detaliczny, internetowy i konto na allegro. Codziennie jest od cholery zamówień właśnie przez internet. Wakacje jeszcze trwają, ale większość rodziców robi już teraz niemałe zakupy. W sklepie jestem tylko ja i szef. Większość czasu spędzam sama, bo szef jeździ z towarem. Wysyłki internetowe robię niestety sama, bo szef ma też swoje inne obowiązki w sklepie. Bywają dni, że doby mi nie starcza na szykowanie paczek, nadanie ich, wysłanie i obsługa klientów detalicznych, ale daję radę.

Przez rok pracy zdarzyło mi się pomylić z przesyłką tylko 2 razy. I to właśnie w tym gorącym okresie. Źle nadana paczka i raz pomyłka w towarze, ale na szczęście ci klienci byli bardzo wyrozumiali i zrozumieli, że mogę się czasem pomylić i nawet sami mówili, że pewnie dużo mamy wysyłek i to pewnie przez to. Dlatego też teraz sprawdzam paczkę z 3 razy zanim ją oddam listonoszowi albo kurierowi, ale do rzeczy.

Sprawdzam maile i dostaję wiadomość o treści: 'gdzie moja paczka?! jeśli do jutra nie otrzymam paczki, to zgłaszam sprawę na policję!' (paczka zamówiona 2 dni wcześniej, a kurier zawsze dostarcza ją na drugi dzień. ot co, świetna usługa kurierska).

Nie powiem, wystraszyłam się, bo mówię może czegoś nie wysłałam, albo źle wypisałam adres. Sprawdzam w rejestrze wysłanych paczek. Szło kurierem. Paczka wypisana dobrze. Towar też, bo zawsze na liście przewozowym wypisuję co jest w środku. Paczka ma status DOSTARCZONE. Więc o co chodzi?? Szef dzwoni do klienta, a ten na niego drze japę. Wyzwał go od najgorszych i od złodziei. Telefon do firmy kurierskiej. Firma kurierska do kuriera. Kurier podpis ma. Więc telefon do klienta, tłumaczenie sprawy, a ten cwaniak co?? Powyzywał i się rozłączył.

Mija kilka minut dzwoni nr klienta, po drugiej stronie jego żona. Przeprasza za męża. Mąż paczkę odebrał, ale ktoś mu powiedział, że może dostać zwrot pieniędzy bądź drugą paczkę za darmo, którą by sobie sprzedał, jeśli postraszy nas policją. My pewnie się przestraszymy i zrobimy tak jak on chce. Nie pomyślał tylko, że to wszystko można sprawdzić.

No ludzie... Ja rozumiem żeby to była paczka za 100zł i więcej, ale to był plecak z promocji za 39zł...
Tracę wiarę w ludzi...

sklepy_internetowe

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 487 (525)

#67086

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Starsze babcie typu mocher zadziwiają mnie swoją głupotą.

Pracuję w sklepie papierniczym. Mam wielu klientów stałych, którzy przychodzą czasami nawet codziennie. Z kilkoma nawet się zaprzyjaźniłam, ale nie, że idziemy razem na przysłowiowe piwo czy coś w tym stylu. Po protu jak mam mały ruch i sklep pusty, to taki owy klient chwilę "posiedzi" i porozmawia, czy to o sobie czy o rodzinie bądź swojej pracy.

Jest jedna bardzo fajna kobietka lat 45, która robi zakupy dla dzieciaków do szkoły, w której pracuje. Często opowiada mi o swoich synach, dzięki czemu wiem, że ma z nimi świetny kontakt, i że przez całe życie mają przyjacielskie relacje. Synowie nigdy nie wstydzili się dać mamie buziaka na powitanie bądź ją przytulić gdzieś na mieście, nawet przy kolegach. Jeden z nich jeszcze z nią mieszka, bo ma 16 lat, a drugi 25-letni wyjechał do innego miasta, znalazł dziewczynę i się ożenił.

No i tak sobie rozmawiamy i mówi, że w końcu starszy syn ma przyjechać w odwiedziny. Podczas rozmowy zadzwonił do niej i pytał gdzie jest, bo już przyjechał. Klientka mu tłumaczy, ale żeby nie zabłądził wyszłyśmy przed sklep. Nieopodal stały dwa "mohery". Syn dotarł i od razu mamę pocałował w policzek, dał różyczkę i mocno przytulił, a ona odwzajemniła się tym samym (no prócz tego kwiatka). Syn złapał swoją mamę w pasie i tak chwilę stali jeszcze, aż się pożegnałyśmy. Moim zdaniem wyglądało to normalnie, ale nie zdaniem moherów. Musiały powiedzieć to co im ślina na język przyniesie.

(M)ocher 1
(M)ocher 2

M1: Widziałaś?!
M2: Fuj, powinni się wstydzić, taka stara prukwa, a za takiego młodego chłopaka się bierze.
M1: Pewnie kasy dużo ma to młody korzysta.

I M1 skierowała słowa do mojej klientki:
- Powinnaś się wstydzić! Giry przed młodym chłopakiem rozkładać!

I kończąc swe słowa, splunęła mojej klientce pod nogi, a klientka??

Z łobuzierskim uśmiechem powiedziała:
- Ja chociaż mam komu te giry rozkładać.

I poszła z synem trzymając się pod ramię :)

Mochery

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 519 (599)

#57913

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o tym jaka miłość jest ślepa i jaka znieczulica panuje na tym świecie.

Od pewnego czasu dorabiam sobie na ulotkach. Więc zwiedzam różne ulice mojego miasta. Dziś byłam świadkiem pewnej sytuacji, która wstrząsnęła mną do cna przez to co się działo krok po kroku.

Chodzę sobie od klatki do klatki i za plecami słyszę kłótnie. W sumie to chłopak krzyczał i się wygrażał swojej dziewczynie, a ona szła i płakała. Z tego co usłyszałam z jego darcia mordy (inaczej tego nazwać się nie da) wynikało, że jest on o nią chorobliwie zazdrosny. Kazał jej jechać z nim do pracy, bo on sam jej w domu nie zostawi, bo sobie kogoś sprowadzi (tak mówił). Ok, rozumiem, że typ ma coś z głową, a może ona wycięła mu numer, ale swoją drogą ciekawe co ta biedna dziewczyna by miała robić przez kilka godzin w jego robocie. Nie obchodziła mnie ich kłótnia (każdy ma swoje problemy, a mi innych problemy niepotrzebne), ale to co się działo po kilku minutach jak owa niewiasta odpowiedziała mu, że ona nigdzie z nim nie pojedzie, kazało mi się wtrącić.

Na początku tylko obserwowałam. Nóż widelec koleś się ogarnie, ale nie... Doszli do klatki schodowej i chłopak złapał dziewczynę i mocno ją szarpnął, aż się bidulka przewróciła. Następnie zaczął ją po prostu bić (!!!). Tego już było za wiele. Mam tylko 166cm wzrostu, ale bojowa jestem. Najwyżej i ja po pysku dostane. Ludzie wychodzący z klatki widząc co się dzieje nawet nie zareagowali. Nic, kompletnie nic nikt nie zrobił. Podchodzę do nich i mówię:
- A Ty ch**u co? Na kobietę rękę podnosisz?
Coś tam do mnie krzyczał, że nie moja broszka, ale kurde może i nie moja sprawa, ale nie będzie jakiś złamas tak się zachowywać (sama byłam ofiarą przemocy i wiem jak to jest, jak nikt nie chce pomóc i jak ciężko po tym wszystkim być normalnym w tym świecie). Stwierdziłam, że tak tego nie zostawię. Biorę telefon i wykręcam numer na policję.

Dziewczyna prosi żeby tego nie robić, bo niby on tak tylko dziś pierwszy raz, bo się zdenerwował (tak, tak oczywiście). Policja przyjeżdża. Opisuje im sytuację, ale dziewczyna wszystkiemu zaprzecza, chłopak udaje świętego, a ja świadków nie mam, bo nikt się wtrącać nie chce, więc nikt niczego "nie widział". Policja powiedziała te swoje regułki, do dziewczyny powiedzieli, że jak się zdecyduje powiedzieć co się dzieje to niech się zgłosi na komendę i pojechała, a co dalej? Chłopak siłą wciągnął dziewczynę do klatki i tam ją przewrócił i zaczął kopać. Ja nie mogłam już nic zrobić. Wszyscy udawali, że nie słyszą krzyków dziewczyny na klatce, a mi nikt nie chciał otworzyć drzwi, choć dzwoniłam na wszystkie mieszkania domofonem i krzyczałam.

Kto tu jest piekielny? Chłopak, który bije swoją dziewczynę, prawo, przez które nic nie można zrobić jeśli ofiara się do niczego nie przyzna, dziewczyna, która daje tak sobą pomiatać, bo go kocha, sąsiedzi i ludzie, bo udają debili, że nic się nie dzieje czy ja, bo się wtrącam?

znieczulica w naszym kraju

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 610 (770)

#53160

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Powiatowy urząd pracy - temat rzeka.

Od jakiegoś czasu jestem zarejestrowana w PUP-ie, aby mieć ubezpieczenie zanim znajdę jakąś pracę. Chodzę po mieście zostawiając CV w miejscach gdzie kogoś poszukują, a także poszukuję pracy przez internet.

Ostatnio dzwoni do mnie koleżanka, która dostała pracę w pewnej firmie zajmującej się firanami. Otóż poszukiwali kogoś na staż. Stażem nie pogardzę, bo i parę groszy zarobię i jakieś doświadczenie zdobędę. Po wyrażeniu mojej chęci przyjęcia stażu koleżanka podała kierowniczce mój numer i już na drugi dzień odebrałam telefon i jeszcze tego samego dnia poszłam na rozmowę. Pani bardzo miła, oprowadziła mnie po zakładzie i pokazała mi jaki byłby zakres moich obowiązków. Otóż przez 8 godzin dziennie prasowałabym firanki i zasłony. Nic trudnego prawda? Każdy ma żelazko i każdy chyba prasować umie. Pani pyta czy mi taka praca odpowiada. Oczywiście, biorę od razu. Zostało tylko jedno do zrobienia. Kierowniczka musiała wykonać telefon do pośredniaka, by mnie zgłosić jako stażystkę. Wszystko niby pięknie. Na drugi dzień z samego rana miałam się zgłosić po skierowanie i o 14 zacząć staż. Przychodzę i co słyszę? Że sprawdzili dokładnie wszystkie moje dane itd i niestety, ale nie kwalifikuje się na staż, bo "nie mam doświadczenia".

To ja się pytam, do stania przy żelazku trzeba mieć doświadczenie? I tak oto straciłam szansę na staż i na jakikolwiek zarobek.

PUP

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 582 (612)

1