Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Reed

Zamieszcza historie od: 9 marca 2015 - 20:15
Ostatnio: 22 marca 2015 - 15:05
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 171
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 11
 
zarchiwizowany

#65380

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś o mojej nieprzyjemnej współpracy z pewnym pracodawcą... Z racji tego ze jestem dość młodym człowiekiem co wybrał złą szkołę zmuszony byłem do szukania pracy jakiej się da, no wiec znalazło się a raczej PUP mi znalazł praca na papierku świetna, 2000zł brutto 8h pracy od 8 do 16 od pon do pt. na złomowisku samochodowym, demontaż itp. pracodawca od początku wydał się podejrzany ale skoro wszystko się na papierku zgadza to co może być źle. no więc tak pierwszego dnia zamiast robić to co było w umowie, przygotowywałem pomieszczenie nad siedzibą firmy pod sprzedaż, niby nic złego ale spoko (chociaż ściąganie kasetonów z odchodami kun nie jest najprzyjemniejsze) po prawie 9h przygotowań mogłem udać się do domu z poleceniem ze jutro jadę lawetą po jakąś plandekę ponad 300km w jedną stronę. No nic pomyślałem szybko mi zleci dzień ok 5h samej jazdy + załadunek jak wyjadę o 9 to bd na koniec pracy na miejscu z ładunkiem, nic bardziej mylnego, wyjechałem o 13 uwcześnie czyszcząc piwnice (od taka potrzeba) gdy wróciłem do domu była prawie 21... później dopiero miało się zacząć, od następnego dnia już miałem robić na miejscu docelowym czyli złomowisko, a tam to istne piekło, w praktyce 10h pracy na pełnych obrotach bieganie jak nienormalny w kółko, ciągłe wyzwiska od różnych przez pracodawce (słowa na K. CH. itp.) popychanie jak się stało mu na drodze i ciągłe powtarzanie ze on nie płaci mi 1000zł żebym się opierdylał (szkoda ze upał jak cholera, wody pitnej jak na lekarstwo a nawet do toalety zabardzo iść nie można było) i tak codziennie, jak się później dowiedziałem poprzedni pracownicy wytrzymywali tam maks 2 tygodnie ja wytrzymałem 10dni, najlepsze jest to, że gdy zadzwoniłem, że rezygnuje z pracy usłyszałem "jesteś młody i głupi i nie interesuje mnie twoje zdanie" po czym kazał mi przemyśleć sprawę i zadzwonić za godzinę, oczywiście moje zdanie się nie zmieniło (zwłaszcza, że już miałem inna prace na oku w której teraz robię i jest o niebo lepiej), zadzwoniłem i usłyszałem ze ma mnie w dupie rozłączył się. Po kilku sekundach znowu zadzwonił i powiedział, że jak się następnego dnia w pracy nie pojawię to powybija mi te śliczne ząbki, cóż nie pojawiłem sie. Na koniec dodam, że za całe 10dni pracy dostałem 300zł... oczywiście odbierając "wypłatę" zostałem znowu zbesztany z błotem i nazwany nierobem... I pomyśleć, że tacy ludzie szukają pracowników w PUP

praca

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 62 (260)
zarchiwizowany

#65308

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam. Zacznę od tego ze od około pięciu miesięcy pracuje na pewnym torze kartingowym na obsłudze toru, praca spoko współpracownicy tym bardziej ale jak to w każdej pracy są lepsze i gorsze chwile dziś kilka przykładów klientów. Historie nie są może piekielne ale pokazują głupotę i brak wyobraźni ludzi.

#1 "Mamuśka" - wstęp do boksu jest dozwolony za zgodą obsługi zwłaszcza w czasie przejazdu, podczas gdy ściągałem ludzi do boksu a jechało ok 10 kartów bez żadnego pytania wbiegła rzeczona mamuśka zrobić zdjęcie jej synkowi, na moje pytanie kto jej pozwolił usłyszałem magiczne "sama se pozwoliłam", moje próby zawrócenia jej do lobby się nie udały, dodam że nie wszyscy zjeżdżają powoli do boksu i nieraz jakiś "rajdowiec" wpada na pełnej prędkości do boksu zatrzymując się na innym karcie. i jakby wjechał w kogoś w tedy ja miałbym masę nieprzyjemności.

#2 "to nie boli" - czyli jak napędzić stracha połowie obsługi, pewien jegomość w czasie przejazdu zaczął obwicie krwawić z dłoni, kumpel spanikowany ze na jego części toru ktoś się poważnie zranił, jak dobiegłem na miejsce to krew wszędzie na torze, w karcie a z dłoni fontanna krwi. po wszystkim okazało się, że jegomość dzień wcześniej był na łyżwach i dziewczyna mu łyżwą zrobiła ranę do kości na palcu, rana ledwo zasklepiona siadł złapał mocniej kierownice pękło i fontanna gotowa...

#3 "mów mi kwiatek a ja rosnę" - tutaj to już zbiorowy przypadek, rozumiem że na grupowym szkoleniu nikt nie uważa i zasada nie wciskania gazu i hamulca razem może być przeoczona ale tego, że nie zdąży odjechać nawet metra i dalej tak robić po wytłumaczeniu tego, że w taki sposób pali sprzęgło conajmniej mnie zadziwia. dodam że koszt naprawy sprzęgła to ok 300zl+robocizna mechanika a takie sprzęgło można zakatować w 1 przejazd który kosztuje 30zl...

praca

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (27)

1