Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Roulett

Zamieszcza historie od: 31 października 2011 - 23:35
Ostatnio: 13 stycznia 2020 - 6:32
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 819
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 100
 

#85884

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia #85825 skłoniła mnie do przemyśleń na temat nerwicy lękowej, depresji i innych tego typu zaburzeń, które przez społeczeństwo zwykle jest nazywane histeriami i wymysłami, a wielu z Was pytało o to jak pomóc takim osobom.

Mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Kto ma, ten wie, że te irracjonalne napady lęku odbierają całkowitą zdolność myślenia o czymkolwiek. Dodatkowo lęki połączone z depresją... to po prostu kaplica dla umysłu. Nie mówię, że wszystkie osoby tak reagują jak ja to opiszę, ale podam przykład co na mnie działa. Także jeśli macie obok siebie osobę na której Wam zależy, a nie wiecie jak jej pomóc to zapraszam do lektury.

1) Ciągnij temat mimo wszystko.
Taka osoba chce pomocy, ale nie wie jak Wam to przekazać, by Was nie zanudzać swoimi problemami. Nie chce być ciężarem dla innych. Wystarczy słuchać, nie pouczać, lekko ciągnąć temat mimo "złego poczucia humoru". Czasami takie wygadanie się pomaga uwolnić się emocjom, które siedzą w takiej osobie. Wbrew pozorom, jeśli zajrzy się w problem głębiej i da się sobie wypłakać (nawet będąc po drugiej stronie internetu) to zdecydowanie lżej potem przyswaja się świat i nie patrzy tak krytycznie na siebie i otoczenie.

2) Po prostu bądź.
Nie pisz: "o matko znowu nudzisz". "O rany, ale trujesz". "Nie masz innych problemów"? I tak dalej i tak dalej.
To jeszcze bardziej takie osoby przytłacza i powoduje, że czują się zbędne, inne i wyzbywają się uczuć jakichkolwiek względem ludzi (stają się oziębli na wszystko, dosłownie wszystko), bo dochodzą do wniosku, że nie warto okazywać uczuć, skoro świat postrzega ich jako balast. Te osoby mając świadomość, że ktoś ich akceptuje takimi jakimi są MIMO WSZYSTKO dalej ciągną swoją egzystencję (piszę egzystencję, bo zazwyczaj lękowiec i depresyjna osoba tak postrzegają swoje istnienie w ciężkim stadium nawrotowym depresji) i nawet, jeśli nie czują się na siłach cieszyć się, to myśl, że ktoś tam ich w pełni akceptuje, powoduje, że chce się dalej żyć.

3) Nie moralizuj, ale ustaw do pionu motywując do działania.
Może to dziwne, ale takie ustawienie do pionu czasem działa cuda. Oczywiście mówię tu o pozytywnym motywowaniu. Ktoś zarzucił pasję, bez której nie mógł/mogła żyć? Zacznij namawiać do powrotu. Argumentuj pozytywy takich możliwości, przypomnij tej osobie jak było w czasie gdy np. uprawiał/a sport czy inne hobby, którą ją/jego pochłaniało przez długi czas. Może wydać się to nudne, ale po 5 miesiącach wróciłam do swojego ukochanego hobby, które koi nerwy. Właśnie po takim namawianiu.

4) Wspieraj i dopinguj.
Motywowanie to jedno, a wspieranie to drugie. Wrócił/a do czynności, które poprawiają tej osobie humor? Ciesz się razem z nim/nią. Jeśli uważasz tą osobę za prawdziwego przyjaciela/przyjaciółkę, to każdy sukces będzie dla Ciebie radością, każde osiągniecie będzie postępem w powracaniu do życia. Nie można takich osób sprowadzać w dół bo zamkną się na innych jeszcze bardziej.

5) NIE PORÓWNUJ DO INNYCH.
To, ze Grażyna Kowalska spod piątki czy innego numeru mieszkania ma gorzej od tej osoby, nie znaczy, że trzeba ją do niej porównywać. Każdy jest inny. Więc jeśli ciśnie ci się na język takie porównanie, to dla dobra sprawy najlepiej nic nie mówi i zbądź milczeniem sprawę. Serwując teksty tego typu sprawiasz, że taka osoba czuje się odepchnięta, a łaknie kontaktu z życzliwym mu człowiekiem. Więc nie zdziw się, że na drugi dzień, po takim tekście ten ktoś jest oziębły. :)

Zapytacie się co jest piekielnego w tym co piszę zapewne. Piekielni są niedouczeni ludzie, którzy bagatelizują takie objawy i nawroty depresji czy lęków. Raczenie tekstami jak w historii #85825 jest tak powszechne jak promocje w marketach. Jednak z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że teksty te przybierają jeszcze bardziej piekielne formy niż zazwyczaj...

*Wyjaśnienie: Zakładam, ze Wam na tej osobie zależy. Jeśli nie to, zniknijcie z jej/jego pola widzenia jak najszybciej i nie podkopujcie jej już i tak zaniżonego postrzegania samej/samego siebie.
*Wylewanie swoich frustracji "bo inni mają gorzej" też nie przynosi żadnych rezultatów. No chyba, że chcecie faktycznie zgnoić osobę nerwicową/depresyjną, to droga wolna.

depresja

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (149)

#74242

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu jeździłam konno. W sumie kilkanaście lat stażu rekreacyjnej jazdy, ot tak, dla siebie. Przypomniało mi się, jak pewnego razu zdecydowałam się na dzierżawę, bo rekreacja i jeżdżenie w grupie mnie już nie satysfakcjonują. A zazwyczaj jak jeździłam to tylko ja sama z instruktorem lub trenerem.

Jako że była to moja pierwsza dzierżawa, nie wiedziałam wielu rzeczy. Ale jak to się mówi - człowiek musi się nauczyć na (cudzych bądź własnych ;)) błędach, by nie wdepnąć w bagno ponownie. Tak też było ze mną. Kobyła, którą wydzierżawiłam została zareklamowana mi jako konik spokojny, do jazdy rekreacyjnej z ambicjami do sportu. W czasie jazdy próbnej większej spiny ze strony właścicielki nie było, koń spokojny i do ogarnięcia - wydaje się, że okazja też świetna, bo cena dzierżawy niska. Okej, decyduję się. Podpisujemy umowę.

Po kilku dniach przyjechałam do stajni, by wziąć kobyłę próbnie na lonżę przed jazdą. Już na samym początku zaczęła się stawiać, bezczelnie wchodzić w strefę bezpieczeństwa (ku wyjaśnieniu - w jeździectwie zazwyczaj stosuje się zasadę, że koń lonżowany bez naszej zgody nie może wejść w naszą strefę, czyli do środka koła). Ustawienie jej do pionu zajęło mi półtorej godziny. Wiedziałam już, że będą cyrki. Ale OK, postanowiłam się nie poddawać, może to zły dzień. Ale jak się potem okazało nie był to zły dzień, tylko notoryczna niesubordynacja.

W ciągu miesiąca dzierżawy zostałam:
- Przeciągnięta na uwiązie przez pół pastwiska (nie odpuszczałam dla zasady)
- Podeptana niezliczoną ilość razy
- Kilkakrotnie przyciśnięta do ściany z premedytacją
- Przewieziona na padoku w dzikim szale. Gratis dostałam rodeo.
- Ugryziona, kopnięta...

Było tego jeszcze więcej. Po miesiącu koń jako tako funkcjonował wśród ludzi, ale nie szło jej ustawić do pionu całkowicie, gdyż niereformowalna właścicielka rozpuszczała ją i pozwalała praktycznie na wszystko, niszcząc przy okazji całą moją pracę. Po 4 tygodniach męczenia się odpuściłam i zrezygnowałam z dalszej dzierżawy.

Kobyła ponownie wylądowała w ogłoszeniach o dzierżawie jako.... koń idealny dla małego dziecka/ młodzieży z aspiracją do sportu. Podobno w ogłoszeniach wisi po dziś dzień, bo chętnych na wydzierżawienie jakoś nie ma...

A ja nigdy nie wezmę już niczego "pierwszego lepszego", nawet jeśli będzie reklamowane jako to najlepsze.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (204)

#36225

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szukam pracy.
Pewnego pięknego dnia dzwoni telefon, numer nieznany.
[P]racownica - Dzień dobry, czy rozmawiam z panią J.K
[J]a - Tak, o co chodzi?
[P] - Jakiś czas temu wysłała pani do nas CV, czy jest nadal zainteresowana pani pracą u nas?

I tutaj się zaczynają schody.

[J] - Przepraszam, ale wysyłam dużo cv ostatnimi czasy. Czy mogłaby pani mi przypomnieć o jaką firmę i zakres obowiązków wchodzi?
[P] - Ale proszę pani, pani się tego dowie na miejscu! Ja nie powiem pani przez telefon! Ktoś inny przedstawi ofertę.
[J] - A czy mogłaby pani chociaż podać nazwę firmy?
[P] - (cisza w telefonie)... Ja nie mogę powiedzieć! Jest zainteresowana? Nie? To do widzenia!

Teraz cały czas myślę, co to była za super hiper oferta...

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 513 (559)

1