Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SiarczekStrontu

Zamieszcza historie od: 24 kwietnia 2016 - 12:45
Ostatnio: 15 kwietnia 2017 - 8:25
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 612
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 86
 

#75094

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka historia sprzed chwili.

Wracam MPK do domu. W autobusie dość sporo ludzi, niby kilka miejsc wolnych (głównie nasłonecznionych i tyłem do kierunku jazdy - "niekorzystnych"), ale trochę osób stoi.

Stoję przy drzwiach, niedługo mam wysiadać, a obok mnie siedzi chłopak, około 20-letni. Na przystanku wsiada kobieta (K) 50+ (ale przed 60tką). Trudno nazwać ją "osobą starszą" (moja mama by się o to obraziła, a wiek ma podobny). Chłopak, wpatrzony w telefon, ale mimo to wstaje i ustępuje jej miejsca mówiąc cicho "proszę". Następnie odchodzi gdzieś na koniec autobusu. K chwilę stoi, po czym siada i zagaduje do kobiety (K2) stojącej obok mnie (Wypowiedzi nie dosłowne, ale sens jest oddany).

K: Ani "proszę" nie powiedział, ani nic!
K2: Przecież powiedział...
K (przerywając): Jaka ta młodzież niewychowana, Ani "proszę", ani "przepraszam", ani "dziękuję"!
Jako, że trafiła na mój zły dzień (a dodatkowo obok było cały czas wolne "niekorzystne" miejsce, więc sam bym nie wstał) wtrąciłem się.
Ja: To jeszcze miał się prosić żeby pani siadła?
K: Nie wstają starszym! Niewychowani! I jeszcze nic nie powie i ja nie wiem czy mam siąść czy nie! (podkreślam - chłopak odszedł w inną część autobusu więc raczej nie miał zamiaru wracać na miejsce).
Ja: Przecież wstał. Co, młodzi mają się jeszcze prosić żeby pani usiadła? Niby dlaczego?
K: Bo ja jestem starej daty! I mi trzeba powiedzieć! Oni wcale nie wstają!
Ja: Kulturalny był to wstał, mógł nie wstawać.

Co dalej mówiła nie wiem, bo autobus stanął na moim przystanku i wysiadłem.
Czy to nie przesada i bezczelność, że już niektórym nie wystarcza ustąpić miejsca, lecz dodatkowo należy ich prosić by łaskawie usiedli?

#mpk #kultura_mlodych #kultura_starszych

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (347)
zarchiwizowany

#75097

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o moim niedawnym współlokatorze. Mieszkaliśmy w 3 osoby. Każdy z nas wynajmował osobny pokój w mieszkaniu ze wspólną kuchnią, łazienką, korytarzem i WC.

Ta historia będzie o Współlokatorze 2 (W2), wiek 25 lat. Typ: gangsta-siłownia-pan_świata/książe.

1) Nie sprzątanie. W ciągu 1,5 roku współdzielenia mieszkania W2 posprzątał 3 razy część wspólną (kuchnia, korytarz, łazienka, WC). Pomyślałbym, że nie wiedział nawet jak się sprząta, bowiem za każdym z tych 3 razy jedyne co zrobił to pookurzanie podłogi i umycie kuchenki. O wytarciu blatu, kurzy czy drzwiczek szafek nie było mowy. Sprzątać chyba jednak umiał, bo za każdym razem gdy porządkował swój pokój to wszystkie rzeczy (meble itp.) lądowały na korytarzu i były dokładnie myte.
Nie pomagało robienie listy tygodniowej (posprzątał raz), zwracanie mu uwagi (raz zadziałało, miał focha i przez tydzień nie mówił mi nawet cześć) ani próba niesprzątania dopóki nie zacznie mu to przeszkadzać - nie przeszkadzało mu wcale, a my się wykruszaliśmy, bo nikt nie chciał mieszkać w chlewie.
Inne piekielności dotyczące sprzątania:
- nie kupował środków czystości - z naszych korzystał z wielką chęcią.
- nie kupował gąbek/ściereczek do mycia, a świeżo kupioną przez jednego z nas wykorzystywał do wycierania swoich mebli, sztang i nie wiadomo czego jeszcze.
- składował w kuchni butelki po piwie. Raz wyniosłem 32 sztuki.
- nie zmywał naczyń (w tym wspólnych, najdłużej przez tydzień), ale sam miał pretensje gdy ktoś zostawił talerz rano w zlewie, a miał zamiar go pozmywać po powrocie z pracy.
- po kąpieli nie wycierał wody którą nachlapał na podłogę w łazience.
- jak już pozmywał (bo np. brakło mu talerzy) nie wycierał blatu obok zlewu. Najczęściej po jego zmywaniu blat "pływał", a woda spływała strumieniem na podłogę.

2) Podkradanie. O ile Współlokator 1 podjadał dyskretnie, o tyle W2 potrafił zjeść mi kilka bułek (miałem wyliczone na następny dzień do pracy). Skąd wiem, że to on? Ja nie jadłem, a współlokatora 1 nie było wtedy w mieszkaniu. Oczywiście W2 wszystkiego się wypierał.
Dodatkowo dość szybko znikały nam kosmetyki. Dziwnie szybko co zauważyliśmy oboje z współlokatorem 1.
Problem rozwiązałem trzymając wszystkie kosmetyki i część żywności w pokoju.

3) Muzyka. Słuchał głośno muzyki. Bardzo głośno. I nie reagował na na prośby o ściszenie. Czasem jedynie co słyszałem w głowie to basy.

4) Pracował na zmiany. Czasem wychodził gdy jeszcze spaliśmy. Nie zamykał drzwi wejściowych, mimo wychodzenia w nocy.

5) Nie robił prania. Woził co dwa tygodnie do domu, do mamy. Przez te dwa tygodnie jego ciuchy leżały w łazience do czasu upomnienia. Wtedy znikały. Na dzień-dwa.

6) W ciągu 1,5 roku 3 razy zwolnili go z pracy. Wiecznie zalegał z czynszem (właściciel wypytywał nas kiedy on jest w domu by go zmusić do płacenia). Jednak zawsze miał pieniądze na zioło, fajki i piwo.

7) Mimo nalegań ciągle palił w kuchni.

8) Dwa razy przypalił sobie poduszkę gdy usnął z jointem/papierosem. Dobrze, że nie spalił bloku.

9) Nie kupował jedzenia. Przywoził z domu. Jak nawiózł z domu, to bez skrupułów zajmował nasze półki w lodówce.

10) Zostawiał otwarte lub uchylone okno gdy wyjeżdżał na weekend. Zimą. Nawet w czasie mrozów. Ściany mieliśmy cienkie, a drzwi wewnętrzne też szczelnością nie grzeszyły. Po korytarzu nieraz wiat hulał.

Na szczęście już z nim nie mieszkam. Nigdy więcej współlokatorów!

Edit.
Gdy się wyprowadziłem oskarżył mnie o kradzież widelca (!), choć nie brałem żadnych sztućców, nawet moje zostały w tamtym mieszkaniu.
Nie zadzwonił jednak do mnie sam. Poprosił o to W1. I W1 przekazał mi, że "on jest pewien, że ja mu ukradłem. Na 100%".
Gdy byłem ostatni raz w mieszkaniu oddać klucze, spotkałem go. Wtedy nie był taki pewny. Zapytał jedynie czy "Przypadkiem nie zabrałem jego łyżki (tak, teraz już łyżki)".
Odparłem, że ja nie jestem złodziejem.

Przypomniało mi się jeszcze coś.
Co jakiś czas mieliśmy sprawdzanie liczników, jak to bywa w blokach. Wtedy padło na kaloryfery. Każdy pokój miał osobny licznik, w łazience grzejnika nie było, w kuchni ustawiony na "0". W związku z tym każdy płacił za ogrzewanie, które sam zużył. Wiosną zwykle przychodził ktoś ze spółdzielni(?) i spisywał liczniki. Data była podana wcześniej, dodatkowo dostaliśmy informację o tym od właściciela, z prośbą by być wtedy w domu/zostawić klucz do pokoju komuś innemu. Ja mogłem nie mogłam być wtedy w domu więc zostawiłem klucz W1. W2 zapewnia, że będzie wtedy w domu. Na 100%.
Wyszedł podobno (relacja W1) około pół godziny przed planowanym sprawdzeniem (17-18). Wrócił ok. 19. Klucza nie zostawił. Miernik nie został sprawdzony. Czy tylko ja mam wrażenie, że to było celowe zagranie.

#współlokator

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 49 (125)

#72622

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja Lepsza Połówka postanowiła biegać. W związku z tym, że dystanse robiły się coraz większe, padła decyzja - kupuje buty do biegania.
Kwotę maksymalną wybrała, po rozmowie z bratem dowiedziała się, która marka najlepsza i w jakim sklepie mogłyby być, więc wybraliśmy się na wstępny rekonesans.

Chodzimy w galerii od sklepu do sklepu oglądając buty różnych marek i dochodzimy do zasugerowanego przybytku. Na wystawie buty wyglądające na sportowe. Luba podchodzi więc do obsługi i pyta:
- Czy macie buty do biegania marki A...?
Sprzedawca ze świętym oburzeniem (jak w ogóle mogliśmy o to zapytać):
- My nie mamy tu butów sportowych! Mamy lajfstylowe!
Cóż. Wyszliśmy.

Dowiedziałem się, że jest coś takiego jak buty lajfstylowe.

Człowiek wiele się jeszcze musi nauczyć.
Powtórzyło się to także w drugim sklepie.

Ps. Luba kupiła buty gdzie indziej i jest zadowolona.
Ps.2. Już wiem do czego są takie buty ;)

#zakupy #butysportowe #lajfstyl

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (209)

1