Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Stworek

Zamieszcza historie od: 17 lutego 2016 - 23:51
Ostatnio: 13 maja 2019 - 1:16
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 614
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 58
 

#73034

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właśnie jestem na półmetku matur. Przedmioty rozszerzone - angielski, matma i fizyka, z czego z każdego liczyłam na nie mniej niż 80%. Nie poszło mi tak dobrze z matmy, ale matematyka rozszerzona w tym roku to materiał na inną historię. Zakończyłam edukację w technikum, z tytułem technika mechatroniki i między innymi uprawnieniami energetycznymi do 1kV. Tyle tytułem wstępu.

Zepsuła nam się ostatnio czujka w bramie - taka co wykrywa przejeżdżający samochód i zapobiega zamknięciu się na nim bramy. Normalnie zająłby się tym ojciec, ale że w najbliższym czasie nie będzie go w domu - padło na mnie.
Siedzę więc sobie na podjeździe i rozkręcam czujkę, żeby wymienić baterię. Kątem oka widzę, że zatrzymuje się przy mnie samochód i opuszcza się szyba, a zza niej jakiś mężczyzna, którego nie znam.

[M] Może ci pomóc, bo chyba sobie, hehe, nie radzisz?

A że akurat jedynie odkręcałam luźną śrubkę, co do trudnych nie należy, tylko spojrzałam na typa, nie wiedząc, o co mu chodzi.

[M] A bo kobieta to nie umie nawet śrubowkrętu dobrze w ręce trzymać. Jak cię popieści i korki je*ną to będziesz żałować.

I odjechał Alvaro.
A ja przestaję się dziwić, czemu z moimi papierami nikt mnie nie chce do pracy przyjąć. No bo przecież "śrubowkrętu" trzymać nie umiem, a uprawnienia i prawo jazdy na wózki to w chipsach znalazłam.

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 322 (364)

#71339

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Edukacja rzecz piękna, nie ukrywam. Ministerstwo Edukacji już mniej.

Jestem uczniem czwartej klasy technikum, jednego z tych promujących się byciem w pierwszej 10 rankingów szkół technicznych. Szkoła oferuje kierunek informatyczny, elektroniczny, elektryczny i mój - mechatroniczny.
Szkoła jak szkoła - są nauczyciele lepsi i gorsi, a poziom zależy głównie od tego, na kogo się trafi. Mimo wszystko zdawalność zarówno matury, jak i egzaminów zawodowych plasuje się zwykle dość wysoko.
No właśnie, zwykle.

Jestem rocznikiem doświadczalnym, idziemy nową podstawą programową, więc i egzaminy zawodowe mieliśmy zupełnie inne niż nasi starsi koledzy. Przede wszystkim rozdzielili egzamin na trzy kwalifikacje, kolejno montaż, naprawa i wreszcie programowanie systemów mechatronicznych. Każdy z egzaminów dzieli się na dwie części, praktyczną, gdzie trzeba uzyskać 75%, i pisemną (50%). Wygląda to tak, że zdanie praktyki i teorii daje nam dyplom o kwalifikacji, zebranie wszystkich trzech daje tytuł technika. W porównaniu z poprzednim systemem, gdzie pisało się jeden wielki moloch, a egzamin praktyczny odbywał się w dużej części na papierze, w założeniu to po prostu cud, miód i orzeszki.

Pierwszą kwalifikację zdawaliśmy gdzieś na początku 3 klasy. Zdaliśmy prawie wszyscy, z niewielkimi wyjątkami. Hitem był kolega, który nie zdał praktyki mając z niej 74%.

Gdzieś w połowie 3 klasy pisaliśmy drugi egzamin - naprawę systemów. I tu zaczęły się cyrki.

Po wejściu na salę naszym oczom ukazały się układy do naprawy, udające, zgodnie z opisem, maszyny do naklejania etykietek. Duże układy. Bezpieczniki, silnik fazowy, sterownik PLC, trzy siłowniki, zawory, 4 rodzaje czujników, przyciski, lampki. Masa kabelków, MASA. A na całość egzaminu 3 godziny!

Egzamin przewidywał odnalezienie 6 błędów w układzie, który nie działał zgodnie z opisem. Niektóre były w programie sterownika, który też krótki nie był!
Teoretycznie powinniśmy wziąć miernik i oblecieć każdy kabel poszukując braku łączności (jeden z błędów to właśnie "zepsuty" kabel), przejrzeć schemat elektryczny i sprawdzić, czy każdy przewód łączy się dokładnie tam, gdzie powinien, to samo z układem pneumatyki (bodajże 2-3 błędy). Następnie odpalić laptop, połączyć się ze sterownikiem, przeanalizować program zgodnie z opisem i znaleźć błędy w programie, naprawić je. Wyregulować zawory, aby siłowniki wysuwały się z odpowiednią prędkością (co wymaga włączenia układu ~6 razy, a cały cykl nieco trwał).

Poza samą naprawą, mieliśmy układ uruchomić przed komisją i odpowiednio załączać w trakcie czujniki (jeden np. metalowym narzędziem, inny jakimkolwiek przedmiotem, jeszcze inny trzeba było ręcznie wychylić), aby program przebiegł przez wszystkie możliwe "odnogi".
A na koniec do wypełnienia karta odpowiedzi. Tabelki, więcej tabelek! M.in. podać błędy, które znaleźliśmy, jak je znaleźliśmy i co daje naprawa tego konkretnego błędu. Następnie bodajże dwa pytania za dużą ilość punktów, z czego jedne dotyczyło bodajże konserwacji układu, a drugie doprowadziło do tego, że nie zdaliśmy. Wszyscy, poza jednym rodzynkiem.

Pytanie brzmiało, staram się cytować: "co należy zrobić po załączeniu układu". Przypominam, układ automatyczny, znaczy się, inteligentny. Działa sam. Po załączeniu należy patrzeć, czy równo etykiety przykleja i czy nie wywala kontrolka błędu. No, ale że zadanie za ok. 8 punktów (ktoś wyliczył, że dostając tu 0 mieliśmy 1 punkt zapasu, żeby zdać), to coś napisać trzeba, każdy wydukał koło połowy strony A4, czyli pół dostępnego miejsca.

Kiedy otrzymaliśmy wyniki pod koniec sierpnia, okazało się, że nikt nie zdał, wszyscy dostali tam 0. Pomyśleliśmy, że napisaliśmy głupoty, to trudno, będziemy pisać poprawkę.
ALE! Kilka miesięcy później skubnęliśmy się, że jednak jeden z naszych kolegów zdał! No to dopadliśmy rodzynka, który i najbłyskotliwszym z nas nie był, i wypytaliśmy o feralne pytanie. Kolega nasz na pytanie odpowiedział, a i owszem. Nawet całą kartkę zapisał! A co napisał? Ano, napisał JAK DZIAŁA UKŁAD. A że po starcie wysuwa się siłownik taki, co aktywuje czujnik taki, co powoduje... itd.

Kolega punkty dostał. Za odpowiedzenie na de facto nie to pytanie. Tak właściwie to za sparafrazowanie opisu do zadania.

A my właśnie jesteśmy w trakcie pisania poprawki. Układ jest mniejszy, dostosowany do czasu. Są tabelki, nawet więcej. Błędów jest 6. Tylko coś brakuje pytań po 8 punktów.



Dla smaczku mogę dodać, jak wyglądał egzamin elektryków:
Była sobie lampka. Bezpiecznik. Dwa przyciski. Podłączyć zgodnie ze schematem, aby przycisk S1 lampkę zapalał, a S2 lampkę wyłączał. Czas: 2-3 godziny.

CKE/technikum

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 260 (282)

1