Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

TaGruba

Zamieszcza historie od: 25 kwietnia 2021 - 21:43
Ostatnio: 28 kwietnia 2021 - 23:15
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 26
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 45
 
zarchiwizowany

#87987

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielna tym razem jest ta strona!
Napisałam historię - https://piekielni.pl/87983
Po czym ludzie zaczęli pisać pod nią komentarze, świadczące dobitnie o tym, że nic z tej historii nie zrozumieli.
Więc założyłam konto i zaczęłam im odpisywać.
Ale moje komentarze w ogóle nie są widoczne!
W moim profilu je widać - pod historią nie!

Chciałam zgłosić ten bug poprzez formularz kontaktowy.
I teraz patrzę na maila, a tam wiadomość:

"This message was created automatically by mail delivery software.

A message that you sent could not be delivered to one or more of its
recipients. This is a permanent error. The following address(es) failed:"

(Całego nie cytuję, bo jest tam w treści też mój adres email)

Proszę, naprawcie ten błąd, bo jest frustrujący!

Nie wiem jak inaczej mam się z Wami skontaktować, niż w sposób, jaki to robię teraz!

Internet

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (27)
zarchiwizowany

#87997

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Płakać mi się już chce...

Opisałam tutaj ostatnio historię o tym, jak piekielne jest dla mnie wieczne słuchanie, że powinnam jeść mniej i więcej ćwiczyć, kiedy daję z siebie tyle, ile mogę - więcej nie mogę i nie chcę, bo zmuszanie się do większego rygoru byłoby dla mnie złe.

Chciałam, żeby ludzie zrozumieli jak niemiłe i piekielne jest takie wtrącanie się do czyjejś wagi. Zamiast tego dostałam... Wtrącanie się do mojej wagi.

Oczywiście poprzednią historię trochę uprościłam, ponieważ opisanie całej historii mojej otyłości i walki z nią byłoby za długie, ale mimo tego nie spodziewałam się takiego niezrozumienia i takiej nadinterpretacji.

Założyłam konto, by móc odpowiedzieć na komentarze, ale one się nie pojawiały. Czułam się jak osoba, która chce krzyczeć, ale ktoś ją knebluje.

Więc teraz tutaj powiem Wam, czemu jesteście piekielni:

- Podejmuję wysiłek fizyczny. Wybrałam bieganie, bo parę lat temu mój jeszcze-wtedy-nie-mąż zrzucił biegając 20kg w rok. Poza tym podczas biegania mogę słuchać muzyki, audiobooka albo fiszek niemieckich, więc nie czuję "zmarnowanego czasu". Wg Was nie mogę biegać. Nie mogę i już, bo sobie obciążę stawy. To nie tak, że biegam od wczoraj. Biegałam już regularnie w 2019, potem przyszła pandemia i się zapuściłam, teraz biegam od lutego. Nie jestem nowicjuszką.
Nie mogę iść na rower, bo go nie mam i nie będę mieć, dopóki nie będę mieć własnego mieszkania. Mieszkamy w kawalerce, nie mamy piwnicy ani nawet balkonu. Nie mam gdzie trzymać roweru. Rowerów miejskich w moim mieście nie ma. Zlikwidowali na koniec 2019.
Siłownia? Heloł, jest pandemia. Wszystko zamknięte.
Może jakiś aerobik? Super, tylko mam zaburzoną koordynację ruchową i większość ćwiczeń nie umiem poprawnie wykonać. Nigdy nie umiałam, nawet gdy jako dziecko byłam szczuplutka...
Tak więc dzięki za zniechęcanie mnie do tej jednej aktywności, którą robić mogę i którą nawet na jakiś tam sposób lubię.

- Twierdzenie jednej dziewczyny, że jestem uzależniona od jedzenia jak alkoholik od wódki. Super, tylko że fakt, że lubię jeść i przyznaję się do tego nie znaczy, że jem jak świnia w hurtowych ilościach. Pisałam o ograniczaniu kalorii. Zwykle wypada mi jeden cheat day na tydzień, gdzie spotykam się ze znajomymi i popiję trochę alkoholu i zjem chipsów. W domu ostatnio nie jem ich w ogóle. Słodycze ograniczam. Ale nie chcę rezygnować z tego w ogóle. Nie chcę żyć na samej marchewce i kurczaku. Nawet w tym głupim teście, przesłanym mi przez tę użytkowniczkę, wyszło mi, że nie odżywiam się nieprawidłowo. Ale trzeba założyć z góry, że jak ktoś lubi jeść to się opycha do oporu.
Dzięki za ocenianie kogoś w tak płytki sposób.

- Napisałam w historii, że słuchanie na około, że jestem gruba i muszę się więcej ruszać i mniej jeść mnie denerwuje i jest demotywujące. I że nie chcę od ludzi tego słyszeć. No to w komentarzach pojawiły się oczywiście osoby, które twierdzą, że skoro napisałam historię to chcę od Was jakichś porad. I oczywiście takie, które próbują mi kazać mniej jeść i więcej się ruszać, przez co obrzydzają mi każdą myśl o robieniu tego.
Dzięki za demotywowanie.

Dziękuję wszystkim, którzy próbowali odpierać te paskudne komentarze. Jeśli chodzi o badania na insulinooporność to w zeszłym roku miałam badania krwi pod tym kątem i oczywiście wszystko wyszło prawidłowo. Nie wiem czy jakiś wpływ na mój słaby metabolizm może mieć antykoncepcja hormonalna, ale z niej nie zrezygnuję, bo w tym momencie nie mogę mieć dziecka nawet jakbym chciała, bo biorę leki psychiatryczne, które mogą uszkadzać płód. BTW może te leki też mają jakiś wpływ, jakby kogoś interesowało - biorę Escitil.

I jeszcze raz podkreślam, nikogo nie proszę o złote rady co mam robić, a czego nie. Jeśli którego razu uznam, że obecny lekki rygor mnie przerasta to po prostu pozostanę sobie gruba i nic Wam do tego. Nawet Waszych składek na służbę zdrowia nie ruszę, bo leczę się tylko z prywatnego abonamentu.

Piekielni

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (24)

1