Profil użytkownika
Tigeress
Zamieszcza historie od: | 4 maja 2012 - 22:45 |
Ostatnio: | 22 maja 2012 - 22:15 |
- Historii na głównej: 0 z 2
- Punktów za historie: 450
- Komentarzy: 2
- Punktów za komentarze: 1
zarchiwizowany
Skomentuj
(19)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia zasłyszana.
Częstochowa. Dom dziecka prowadzony przez zakonnice. Pan Andrzej pracował na budowie, nie wiem czy na terenie bidula czy gdzieś obok. Przychodzą dwie zakonnice na przerwie i grzecznie pytają czy mogłyby przyprowadzić na chwile grupkę chłopców. Oczywiście będą ich pilnowały. Dobra, dobra, nie ma sprawy niech przyprowadzą dzieciaki.
Chłopcy w wieku 7-10 lat na oko byli zachwyceni, że mogli z bliska zobaczyć koparkę i inne cuda na budowie. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie piekielna matka przełożona, czy kto tam. Ogólnie ona zarządzała bidulem. Wyskoczyła i zaczęła wrzeszczeć na siostry, które w pośpiechu zabierały dzieciaki. Chłopcy przerażeni, kilku w płacz, a piekielna jeszcze na nich wrzeszczy żeby się nie mazali. Pan Andrzej wkurzony krzyknął: ′Zamknij się pingwinie′. Piekielna w ryk, że piekło go czeka, że Boga w sercu nie ma, że szatan wcielony.
Inna historia również wiążąca się z tym domem dziecka.
Małżeństwo po 30-stce chciało zaadoptować rodzeństwo - młodszy chłopczyk i starsza dziewczynka. Chłopca dostali bez problemu z dziewczynka mieli poważne problemy. Bo matka przełożona powiedziała NIE i koniec. Po prostu dziewczynki nie odda. Pech dla niej bo trafiła na upartych ludzi, którzy pokochali oboje i za nic w świecie nie chcieli rozdzielać rodzeństwa. Na szczęście udało im się wywalczyć oboje dzieci.
Częstochowa. Dom dziecka prowadzony przez zakonnice. Pan Andrzej pracował na budowie, nie wiem czy na terenie bidula czy gdzieś obok. Przychodzą dwie zakonnice na przerwie i grzecznie pytają czy mogłyby przyprowadzić na chwile grupkę chłopców. Oczywiście będą ich pilnowały. Dobra, dobra, nie ma sprawy niech przyprowadzą dzieciaki.
Chłopcy w wieku 7-10 lat na oko byli zachwyceni, że mogli z bliska zobaczyć koparkę i inne cuda na budowie. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie piekielna matka przełożona, czy kto tam. Ogólnie ona zarządzała bidulem. Wyskoczyła i zaczęła wrzeszczeć na siostry, które w pośpiechu zabierały dzieciaki. Chłopcy przerażeni, kilku w płacz, a piekielna jeszcze na nich wrzeszczy żeby się nie mazali. Pan Andrzej wkurzony krzyknął: ′Zamknij się pingwinie′. Piekielna w ryk, że piekło go czeka, że Boga w sercu nie ma, że szatan wcielony.
Inna historia również wiążąca się z tym domem dziecka.
Małżeństwo po 30-stce chciało zaadoptować rodzeństwo - młodszy chłopczyk i starsza dziewczynka. Chłopca dostali bez problemu z dziewczynka mieli poważne problemy. Bo matka przełożona powiedziała NIE i koniec. Po prostu dziewczynki nie odda. Pech dla niej bo trafiła na upartych ludzi, którzy pokochali oboje i za nic w świecie nie chcieli rozdzielać rodzeństwa. Na szczęście udało im się wywalczyć oboje dzieci.
Dom dziecka prowadzony przez zakonnice
Ocena:
162
(284)
zarchiwizowany
Skomentuj
(17)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Przeglądając Piekielnych przypomniała mi się historia z piekła rodem.
Koleżanka mojej mamy pracuje w sklepie na obrzeżach miasta. Pewnego pięknego dnia ktoś podrzucił jej do sklepu kociaka na oko trzymiesięcznego. Po kilku dniach kiedy w końcu go złapała (bal się ludzi, kilka dni przesiedział schowany pod szafką) przywiozła do nas. Moja mama, która jest miłośniczka kotów, od razu go przygarnęła. Biedaczek był w opłakanym stanie, więc zabrałam go do weterynarza. Przyjeżdżam na miejsce, grzecznie czekam. Biorę kociaka na kolana i głaszczę. Po chwili wchodzi babcia [P]iekielna z pieskiem (czymś yorkopodobnym) a za nią wnuczka 8-10 lat. Babcia klapnęła kilka krzesełek ode mnie i wlepia te swoje małe oczka a to w mojego kotka, a to we mnie. Po chwili podchodzi do mnie z wnuczką.
Piekielna: - Jaki ładny kotek. Można wziąć na rączki?
Ja: - To nie jest dobry pomysł. On bardzo boi się obcych. - odpowiadam grzecznie.
P: - Ale wnuczka chciała kotka wziąć na rączki i pogłaskać. - Babcia wskazała na dziewczę obok niej. Stanowczo odpowiadam, że nie dam kota. Piekielna miała do gdzieś i po prostu zaczęła mi wyrywać z rąk kota. Ja w pisk żeby przestała bo mu krzywdę zrobi, ale ona szarpie jak oszalała więc puszczam zwierzaka. Kociak momentalnie zaczął miauczeć i potraktował Piekielną pazurami. Wściekły babsztyl RZUCIŁ moim kotek o ścianę. Jestem osobą, która ma skłonności do agresji. Bezceremonialnie walnęłam Piekielnej w ryj i poleciałam biegiem do kociaka. Piekielna w ryk, zaczęła grozić mi policją, sądem. Ja całkowicie spokojnie odparłam, że na nagraniach z monitoringu wyraźnie będzie widać kto zaczął. Piekielna oburzona, wrzeszcząc coś o niewychowanych bachorach, wzięła psa, wnuczkę i wyszła. Dopiero wtedy skapnęłam się, że pracownicy patrzą na mnie z karpikiem na twarzy. Na szczęście kociakowi nic się nie stało, w odróżnieniu do Piekielnej którą następnego dnia spotkałam na zakupach z pokaźnym siniakiem na twarzy.
Koleżanka mojej mamy pracuje w sklepie na obrzeżach miasta. Pewnego pięknego dnia ktoś podrzucił jej do sklepu kociaka na oko trzymiesięcznego. Po kilku dniach kiedy w końcu go złapała (bal się ludzi, kilka dni przesiedział schowany pod szafką) przywiozła do nas. Moja mama, która jest miłośniczka kotów, od razu go przygarnęła. Biedaczek był w opłakanym stanie, więc zabrałam go do weterynarza. Przyjeżdżam na miejsce, grzecznie czekam. Biorę kociaka na kolana i głaszczę. Po chwili wchodzi babcia [P]iekielna z pieskiem (czymś yorkopodobnym) a za nią wnuczka 8-10 lat. Babcia klapnęła kilka krzesełek ode mnie i wlepia te swoje małe oczka a to w mojego kotka, a to we mnie. Po chwili podchodzi do mnie z wnuczką.
Piekielna: - Jaki ładny kotek. Można wziąć na rączki?
Ja: - To nie jest dobry pomysł. On bardzo boi się obcych. - odpowiadam grzecznie.
P: - Ale wnuczka chciała kotka wziąć na rączki i pogłaskać. - Babcia wskazała na dziewczę obok niej. Stanowczo odpowiadam, że nie dam kota. Piekielna miała do gdzieś i po prostu zaczęła mi wyrywać z rąk kota. Ja w pisk żeby przestała bo mu krzywdę zrobi, ale ona szarpie jak oszalała więc puszczam zwierzaka. Kociak momentalnie zaczął miauczeć i potraktował Piekielną pazurami. Wściekły babsztyl RZUCIŁ moim kotek o ścianę. Jestem osobą, która ma skłonności do agresji. Bezceremonialnie walnęłam Piekielnej w ryj i poleciałam biegiem do kociaka. Piekielna w ryk, zaczęła grozić mi policją, sądem. Ja całkowicie spokojnie odparłam, że na nagraniach z monitoringu wyraźnie będzie widać kto zaczął. Piekielna oburzona, wrzeszcząc coś o niewychowanych bachorach, wzięła psa, wnuczkę i wyszła. Dopiero wtedy skapnęłam się, że pracownicy patrzą na mnie z karpikiem na twarzy. Na szczęście kociakowi nic się nie stało, w odróżnieniu do Piekielnej którą następnego dnia spotkałam na zakupach z pokaźnym siniakiem na twarzy.
Ocena:
192
(260)
1
« poprzednia 1 następna »