Cześć. Ok. pół roku temu zacząłem grać w znaną i lubianą przez polaków darmową strzelankę na Parze od Gameforge. I wiecie co? Czasami, aż szkoda się przyznawać do znania polskiego.

1. Najpierw mój ekwipunek(dla zrozumienia części historii):
a) RPK-74 i Deagle
b) SG 551 i Sig Sauer P226
c) UMP 45

I teraz główny wątek: non stop wyzywanie od używania którejkolwiek z ww. RPK- nie muszę celować, tylko full-auto(szkoda tylko, że są powtórki z zabójstwa i widać, że strzelam pojedynczo). SG- za celne. Tylko, że szybkostrzelność jest słaba i łatwo można zabić, ale co tam. Łatwiej wyzywać, niż celować, nie?
I UMP- za szybkostrzelne. Co z tego, że prawie się nie da nikogo trafić powyżej 10m.
2. Oskarżanie o haxy.

Rozumiem, że jak ktoś nie patrzy w ziemię jak ty, tylko chociaż celuje w tułów, to jest oszustem?

3. Dawaj tutaj, spuszczę ci wpie**ol.

Już było ok. 3 kozaków co mnie chcieli "sklepać". Ostatni wyzywał, jakobym był jeszcze na "garnuszku rodziców". Jak daję im adres(USA) to żebym się nie wygłupiał. Mam kumpla informatyka, w tej grze poznanego, i jak gramy razem to bez problemu może znaleźć IP, moderatorem zresztą będąc. I co? 2 z podstawówki, a "garnuszek"uczęszcza do liceum, które również 3 raz powtarza. Naprawdę, nie trzeba być super uzdolnionym, żeby was znaleźć po IP. A jak masz nazwisko właściciela, to Facebook zrobi resztę.

A ja? Wysyłam screeny do supportu.

Gry

Jak część szanownego ludu, czytam anonimowe. Postanowiłem dodać tam coś. Taka o, ciekawsza codzienność, z czego podobnych się tam roi, również jak na spotted. I patrzę po jednym dniu: usunięte przez administratora. Próbowałem jeszcze 7 razy, nie wyszło. W końcu wymyśliłem jakąś historyjkę, w h** nieprawdopodobną. Przeszło. Nawet ludzie wytykali, że nieprawdziwa. Co się dzieje z anonimowymi? Usunąć adminów! Wszystko od razu do poczekalni!

Ja vs Anonimowe

Wielu z was spotkało się kiedyś z cebulą lub niewychowanym młodym. Dziś odwrotnie.

1.Jechałem dzisiaj pociągiem, tam i z powrotem. Podczas jazdy w pierwszą stronę do mego niegdyś pustego dosiadł się Janusz z wąsem po 40 i z koszulką "I <3 NY"(to była zachodnia część stanów więc zdziwko tym bardziej). Pomijam smrodek, jaki był jego najlepszym kolegą, ale jak spróbował ZAPALIĆ PAPIEROSA w DREWNIANYM pociągu to wezwałem konduktora. Stawiał się, więc następny przystanek był jego ostatnim.

2. Jazda z powrotem. Już nie "drenwiany" pociąg, tylko "dzisiejszy". Znów pusty przedział (trochę szukania, ale jest) i gram na lapku w najlepsze. Przychodzi 2 gości, pytają czy mogą się dosiąść. Pewnie, czemu nie. Po 5 minutach zaczynają szeptać. Po czym:
-Kan I smok e-papieros there?(piszę że słuchu)
-Tak, ale nie w moją stronę.

Resztę czasu przegadaliśmy. Okazało się, że brakło im słów po prostu. Tak, byli z Polski.

Trochę kultury i pomyślunku, a znacznie lepiej wyjdzie ;).

Pociągi cebula i e-pet

Cześć. Widzę, że poprzednia historia w miarę się przyjęła, więc opiszę kolejną.

Mieszkam w USA. Jak wiadomo, broń tu powszechna. Po wielu trudach, udało mi się zdobyć pozwolenie/zezwolenie. Mam pistolet Sig Sauer P226,dla ciekawych(polecam, wygodny). Co jakiś czas chodzę na strzelnicę, z której korzysta policja. Mam małą umowę z właścicielem, mianowicie amunicję kupuję sam, by wychodzi taniej, ale płacę parę dolków miesięcznie więcej(tyle mają podatków, że szkoda gadać). No więc mam takie coś, że co miesiąc zmieniam broń, którą ćwiczę(a mają ich dużo) i dokupuję powiedzmy 150szt. amunicji, i tak co tydzień przez miesiąc, przerwa miesięczna i tak od roku. Jakoś mi starcza "piniędzy". Ostatnio sprzedawca w "hurtowni" z bronią zgłosił mnie policji, że kupuję za dużo amunicji i pewnie jestem terrorystą. Szkoda, że przy zakupie pokazywałem mu zezwolenie z opcją "handel i zaopatrywanie służb mundurowych"*. Tak, to moja praca. W końcu musieliście się dowiedzieć.

*Składają zamówienie, odbieram i rozwożę po posterunkach.

Handel bronią

Mieszkam w USA. Mniejsza dlaczego. Poza tym, wyglądam jak skinhead(z mięśniami włącznie), ale się tak nie zachowuję, jestem po studiach itd itp. Ostatnio miałem rozprawę sądową. Dlaczego, to zaraz się dowiecie.

Był to piekny, słoneczny dzień na południu USA. Szedłem przez miasto, jedząc hot-doga. Nagle ktoś krzyknął:"Stój!", wyciągnął broń i zaczął biec w moją stronę razem z kolegą. Cóż, instynkt obronny zadziałał. Powaliłem ich, przycisnąłem do ziemi i krzyknąłem, żeby ktoś wezwał policję. Cóż, jak się okazało, ci napaleńcy to byli tajniacy(w sensie bez munduru, nie wiem, jak to się nazywa). Że niby byłem podobny do poszukiwanego(to wcale nie tak, że sebsy wyglądają tak samo). Posądzili mnie o pobicie, ale zjeby nie zauważyły monitoringu.
Koniec? 100 tysięcy piechotą nie chodzi. Dziękować prawnikom

MAKE AMERICA GREAT AGAIN!