Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Truskawax0

Zamieszcza historie od: 21 września 2022 - 21:04
Ostatnio: 28 lipca 2023 - 11:20
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 175
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 17
 

#90583

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jedna z ostatnich historii o piekielnej kasjerce przypomniała mi sytuację, z której dzisiaj się śmieję, ale która w tamtym momencie nieomal doprowadziła mnie do płaczu.

Poszłam do pewnej sieciówki odzieżowej (z gatunku tych najtańszych) celem dokonania zwrotu. Sklep w złotych tarasach (dla niewtajemniczonych - taka galeria handlowa w centrum Warszawy), więc ruch dosyć duży. Kieruję się w stronę kas i staję w kolejce.

A sytuacja wyglądała tak: otwarta była jedna kasa na końcu lady. Tam kasjerka obsługiwała jedną kobietę. Przy brzegu lady (bliżej początku kolejki i przy okazji mnie) stała druga kasjerka. Ona nie obsługiwała klientów, zajmowała się czymś innym, może metkowała ciuchy. Jeszcze jedna krzątała się za nimi.

Przede mną stała w kolejce jedna klientka. No właśnie - niby stała przede mną, była tam przede mną, ale tak naprawdę stała bardziej na uboczu opierając się o ladę. Wykłócała się o coś z "metkującą" kasjerką. Była bardzo nieprzyjemna, komentowała w sposób niewybredny pracę i tempo kasjerek. Z całej wymiany zdań wywnioskowałam, iż robi zwrot. Jednak jej pozycja całkiem na uboczu, przy ladzie (zamiast po prostu faktycznie w kolejce) sugerowała, że jej sprawa jest już "w toku". Jest to ważne dla dalszej części historii.

No więc stoimy tak sobie, ja mimochodem przysłuchuję się tej rozmowie, a w międzyczasie za mną zaczyna tworzyć się coraz większą kolejka.
Rozważałam przez chwilę włączenie się do dyskusji, ale baba brzmiała na tak niezrównoważoną, że autentycznie obawiałam się jej reakcji i uznałam, że nie ma co. Zamiast tego zaplanowałam sobie, że kiedy już zostanę obsłużona, powiem na odchodne kasjerce coś miłego, chociażby głupie "miłego dnia". Wiecie, nic nadzwyczajnego, ale zwykła ludzka uprzejmość, która mogłaby choć odrobinę zatrzeć złe wrażenie po tamtej klientce. Nienawidzę roszczeniowych osób, i choć nigdy nie pracowałam w handlu czy obsłudze klienta, zdaję sobię sprawę, jak ciężka jest to praca.

No więc trzecia kasjerka, która krzątała się za ladą przejęła pracę tej, która uczestniczyła w wymianie zdań. Tamta zaś podeszła do kasy na środku lady.

"Zapraszam kolejną osobę" - krzyczy patrząc prosto na mnie (!)

Następna jestem ja, fakt. "Ale zaraz, tamta awanturnica teoretycznie była przede mną" - myślę sobie - "Co prawda kompletnie nie wygląda, jakby czekała w kolejce, ale zaczekam w razie czego, dam jej podejść pierwszej".

I czekam tak, powiedzmy, ze 3 sekundy. W tym czasie kasjerka cały czas patrzy na mnie. Awanturnica słyszy, ale nawet nie drgnie. Znaczy, że moja kolej. Dobra, idę.

I tu, moi drodzy, popełniłam błąd. Błąd, który kosztował mnie komentarz od kasjerki brzmiący mniej więcej tak: "czego się wpycha, chyba kolejka obowiązuje. Nie widzisz, że przed tobą są inni? Co za chamstwo" wypowiedziany praktycznie najbardziej nienawistnym tonem, jaki można sobie wyobrazić. Wszystko oczywiście słyszał cały sznur klientów, którzy zdążyli ustawić się kolejce za mną.

Mnie zatkało. Cofnęłam się na swoje miejsce i próbowałam przeprocesować to, co właśnie się wydarzyło. Dopiero wtedy do kasy raczyła ruszyć awanturnica, która rzuciła mi jeszcze pogardliwe spojrzenie.

O ja, naiwna. Myślałam, że znajdziemy z obsługą nić porozumienia, tymczasem kasjerka zwyczajnie na mnie wylała frustrację spowodowaną wrednym klientem.

Uprzedzając komentarze, że przecież mogłam zwyczajnie zapytać, czy mogę podejść, i całej tej sytuacji by nie było. Ależ oczywiście! Teraz to wiem. Tylko wiecie - jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył. Nic nie usprawiedliwia takiego zachowania obsługi wobec klienta.

Tyle było z mojego miłego gestu w stronę biednej kasjerki.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (164)

#90572

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poczta Polska. Sama historia jest krótka, ale ja nie potrafię pisać pokrótce. Wybaczcie.

Wystawiam ostatnio na stronach O i V sporo ubrań, których już nie noszę.

Ludzie na platformach sprzedażowych to temat na oddzielną opowieść. Do tej pory jednak poza kilkoma mniejszymi piekielnościami handel szedł bezproblemowo. Zarówno obie strony transakcji, jak i przewoźnicy (a korzystam ze wszystkich dostępnych) spisywali się. Do czasu.

Pewna miła pani zakupiła u mnie letnie szorty za zawrotną cenę 5 złotych. *Tu możecie zapytać, po co w ogóle za tyle fatygować się z pakowaniem i wysyłaniem paczki. Ja uważam, że lepiej dać ciuchowi nowe życie i kupić sobie za to np. pączka, niż wyrzucać do śmieci, by trafił przedwcześnie na wysypisko.* Wracając - zbliżał się deadline wysyłki, więc zabrałam pakunek i poczłapałam na pocztę. Miałam też ze sobą drugą paczkę dla innej miłej osoby, która również zażyczyła sobie ten sposób wysyłki.

Na poczcie, jak to na poczcie - pół godziny oczekiwania nawet przy minimalnej kolejce, bo w godzinach szczytu pracuje tylko jedno okienko. Uff, udało się nadać. Zadowolona wracam do domu i zajmuję się swoimi sprawami.

Nagle, po ok. 3 godzinach od nadania dostaję powiadomienie brzmiące mniej więcej tak: "twoja przesyłka została dostarczona i oczekuje na odbiór".

Myślę sobie "wow, nasza poczta tak błyskawicznie dostarcza przesyłki? Niee, to chyba niemożliwe".

I wiecie co? Oczywiście, że k***a, niemożliwe.

Okazuje się, że poczta wysłała powiadomienie o tym, że paczka oczekuje na poczcie w mieście X, czyli tam, gdzie została nadana, zamiast trafić do miasta Y.

Niestety fałszywa informacja dotarła też do odbiorcy, w związku z czym musiałam świecić oczami i tłumaczyć się, że ja nadałam przesyłkę poprawnie, a to poczta musiała coś pomylić.

Telefon w dłoń i dzwonię. Najpierw do mojej lokalnej placówki. Pierwszego połączenia nie odbierają, drugie odrzucają. Najs.

Później infolinia Poczty Polskiej. Po kilku próbach połączenia i kilku minutach oczekiwania odzywa się konsultant. Opisuję sprawę, podaję numer przesyłki. Odpowiedź? Z paczką wszystko w porządku, jest w drodze do odbiorcy. System wygenerował błędne powiadomienie. Dwukrotnie, trzem osobom (bo oczywiście druga pani, do której wysyłałam paczkę, dostała taką samą mylącą informację). Aha.

I oczywiście, błąd zawsze może się zdarzyć, ale: z rozmowy z konsultantem wnioskuję, że nie jestem pierwszą ani jedyną osobą, której się to zdarzyło. Taka głupota idzie potem do kilku osób, które zachodzą w głowę, dlaczego ich zamówienie oczekuje na odebranie w mieście 400 km od ich domu...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 118 (132)

1