Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

TyBucu

Zamieszcza historie od: 21 kwietnia 2013 - 19:39
Ostatnio: 31 marca 2014 - 1:34
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 484
  • Komentarzy: 16
  • Punktów za komentarze: 33
 

#49969

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnych sprzedawcach używanych pojazdów już było, to ja dodam coś o kupcach.

Pół roku temu sprzedałem samochód w Norwegii, Audi Coupe z '89r stan mocno używany, ale zadbany, jak tylko fundusze pozwalały. Właśnie zrobiłem w nim remont wnętrza, kupiłem kilka bajeranckich części, ale potrzebowałem czegoś nowszego i większego więc chciałem się go szybko pozbyć.

Jedynym mankamentem samochodu była pęknięta szyba czołowa, tak ok.20cm, ale przegląd przeszedł gdyż było to tylko powierzchowne pęknięcie, nie w polu widzenia.

Przyjechał młody kupiec, obejrzał autko dokładnie, opowiedziałem co było zrobione, co jest do zrobienia, nie ukrywając przy tym że samochód idealny nie jest, ale dlatego taki tani. Kupiec zadowolony, bierze. Umowa spisana, wypełniliśmy wniosek o przerejestrowanie (na dowodzie rejestracyjnym), pieniążki na konto, super.

Tak właściwie to ja powinienem się udać do wydziału komunikacji i oddać dowód, ale koleś z daleka przyjechał, więc nie będę go wysyłać w podróże z samymi dokumentami. Umówiliśmy się, że wniosek odda on. Sprzedałem już kilka aut i kilka kupiłem i w większości przypadków umowa była bardzo podobna.

Przyjechałem z powrotem do Polski, na dłuższy pobyt, z głową spokojną, że wszystko załatwione i mogę odpocząć. Myliłem się. Po 4 miesiącach dzwoni do mnie ubezpieczalnia, że mam nieopłaconą składkę. No jak to? Kombiaka przecież opłacałem przed wyjazdem. Ale chodziło o Coupe.

Okazało się że nowy "właściciel" nie przerejestrował samochodu, więc zadzwoniłem do niego. Rozmowa wyglądała tak:
Ja: Witam, czemu samochód nie przerejestrowany?
Kupiec: Nie no, bo ja go jednak nie chcę...
Ja: ??? Czy mógłbym wiedzieć dlaczego?
Kupiec: A no bo mi woda zalała wnętrze, nie poinformowałeś mnie o tym, więc żądam zwrotu pieniędzy.
Ja: A skąd ta woda naleciała? Przed sprzedażą wszystko było szczelne.
Kupiec: A no bo mi ta szyba bardziej pękła i przez nią mi się nalało wody. Dużo. Całe to ładne wnętrze zalało, a mi najbardziej na tym zależało.

Zamurowało mnie. Do tej pory walczę z ubezpieczalnią, wydziałem komunikacji i tym idiotą, by wszystko wyprostować i odzyskać pieniądze wtopione w ubezpieczenie i podatek drogowy...

zagranica

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 377 (483)
zarchiwizowany

#49581

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historyjka z czasów pracy na Shell-u.

Nocna zmiana, cisza, spokój. Typowa norweska dzielnica bogaczy. Na hali serwisowej kumpel (troszke wiekszy rozmiar kolesia, pochodzenia polskiego) wykorzystuje noc na podreperowanie swojego wozidła.

Grupka znanych lokalnych imprezowiczów wkracza na stacje. Nic nadzwyczajnego, plączący się język, miłe żarty, głupkowanie.

Obsługuje spragnionych jedzenia imprezowiczów, w tym czasie na stacje zawija limuzyna. Wysypuje sie nowobogacka młodzież,(taki typ można rozpoznać z daleka). Wyłamują prawie że powiedzieć drzwi wejściowe, bydło i hamstwo. Jeden z nowobogackich zaczepia dziewczyne wcześniejszych klientów, takie płytkie teksty podrywowe typu weź mi "mhm" mała.

Wybucha przepychanka, regał przewrócony, blokada drzwi i alarm, standardowa operacja. Wiem już że będzie zabawnie.
Przyzwyczajony pracować sam na nocnej zmianie, mam przygotowany pod ladą klucz "żabke" w rozmiarze "będziesz tym naprawiał ciężarówke?"

Krzycze że maja przestać, posprzatać i sie wynosić. Razem z tym kluczem wchodze między bójkowiczów, obwieszczając koniec kogutowania, nie pomogło, dostałem po "mordzie" i dalsze próby i nawoływania, wymachiwanie gigantycznym kluczem i odgrażanie sie nie pomogły.

Wtem wchodzi z zaplecza kumpel, wywołany hałasem który cieżko było pominąć, wołając standardowe "Co tu sie K*** dzieje?!"

Na magiczne słowo K, wszyscy zamarli, imprezowicze przenieśli sie w jeden róg stacji, w czasie gdy limuzynowicze uzupełniali regał. Ochrona zjawiła sie dopiero po 30 minutach.

uslugi

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (35)
zarchiwizowany

#49575

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jeszcze nie tak dawno temu pracowałem na stacji Shell.
Stacja niczego sobie, nawet była hala warsztatowa.
Przydzielony byłem jako mechanik/współpracownik i kończyłem nocną zmiane.

Auto miałem zaparkowane w hali, gdyż była zima, hala w nocy zamknięta, a perspektywa nagrzanego samochodu była luksusem przy panujących minusach. Otwieram brame, już wsiadam do samochodu a do warsztatu pakuje się starsza pani (ok. lat80) na takim śmiesznym skuterku elektrycznym.

SP- A ja przepraszam bo mam takie pytanie
Ja- tak?
SP- No bo ja wiem że wy tu macie warsztat. Ja tu ten skuterek zostawie, a wy zrobicie tak żeby on szybciej jeźdźił.

Babeczka nie dała się przekonać że to warsztat samochodowy,i że takie przeróbki niekoniecznie były by bezpieczne. Za żadne skarby nie dała się też wyprosić dopuki nie spełnimy jej życzenia. Zostawiła skuterek i poszła.

uslugi

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (65)

1