Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Wolves

Zamieszcza historie od: 18 marca 2013 - 20:11
Ostatnio: 13 czerwca 2013 - 18:20
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 991
  • Komentarzy: 39
  • Punktów za komentarze: 141
 
zarchiwizowany

#50856

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Myślałem że nic przez dłuższy czas nie napiszę jednak myliłem się..

Z mojej poprzedniej historii wiecie że siedzę w branży foto. Wtedy opisałem wam niektórych moich klientów ale w piątek przekonałem się że nie tylko klienci są piekielni. Dzisiaj opiszę o pani "fotograf"

A więc, w naszej parafii jest zwyczaj że po Pierwszej Komunii Świętej jest wycieczka dla dzieci przystępujących do tego sakramentu. Zawsze zostaje kilka miejsc dodatkowych więc wpisują się ludzie którzy ani pierwszy raz nie przystępowali ani nie są rodzicami owych dzieci. W tym roku przystępował mój kuzyn, a i wycieczka była na jurę (mieszkam blisko ale zebrać się na wyjazd tam nie mogę) zdecydowałem się jechać. Szczególnie że całodniowy wyjazd wraz z obiadem i wstępem na jakiś zamek wyniósł bardzo mało. Na początku co prawda padało ale potem już było bardzo ładnie

Jak wiadomo na takie wycieczki prawie każdy bierze aparat, tak było i tym razem. Przychodzę pod kościół, staję i czekam. Nie było jeszcze młodego z mamą więc stałem sam. Pierwszym punktem wycieczki jest zawsze msza święta w kościele w jakimś miejscu, tym razem była to mała parafia malowniczo położona na jurze. Ale wiadomo, żadne dziecko stać na przystanku i chodzić po jurze w gajerku nie będzie tak więc każdy miał na sobie jakiś dresik czy bluzki. Wtedy podjeżdża ona.. pani "[F]otograf". Staje na parkingu, wysiada z samochodu.
[F]: Czekaj jeszcze czekaj mamusia ci piękne zdjęcie zrobi !
Ustawia się i znowu krzyczy żeby dziewczynka wychodziła. I wychodzi. Dziewczynka ubrana w białą sukienkę, buciki na obcasie i wianek na głowie. Pani "fotograf" strzela foty, jedna za drugą. Dodatkowo krzyczy na dziecko żeby przyjmowała jakieś tam pozycje. No cóż nie moja sprawa, chce niech robi... ale niech nie powstrzymuje autobusu przed wjazdem na parking ! kierowca krzyczy, wrzeszczy, prosi ale pani nie reaguje. W końcu rodzice zaczęli się czepiać żeby się ruszyła. No ok wpuściła.. 3 autobusy stojące na ruchliwej ulicy i blokujące ruch. Pani wsiada pierwsza do najmniejszego autobusu, za nią przemoczona dziewczynka (padało wtedy. Pani miała płaszcz przeciwdeszczowy, aparat owinęła w specjalną folię a dziewczynka nie miała nic..) Wsiadam do innego autobusu. Jedziemy.

Jesteśmy na miejscu. Dzieci się w autobusach przebierają, potem ksiądz wpuszcza nas do kościoła i idzie przygotować się do mszy. W tym czasie fotografka obiega cały kościół strasznie błyskając fleszem. W tej chwili się cieszę że miała tak ubogi sprzęt. Ksiądz wychodzi i rozpoczyna. I właśnie teraz pani robi 2 kółka wokół kościoła fotografując wszystko co sie rusza, oraz to co sie nie rusza. Jako że jestem osobą wierzącą zdenerwowałem się bo ktoś przeszkadza. No ok trudno, zaciskam zęby czekam. Ksiądz wygłasza kazanie, a pani mówi głośno córce co ma robić, jak się uśmiechać i w ogóle co ma robić żeby na zdjęciu wyjść. Ksiądz zerka ze złością na panią "fotograf", podobnie jak większość ludzi. Dziewczynka zawstydzona się popłakała. Jakaś kobieta zwróciła uwagę mamusi, ta obdarzyła ją wściekły spojrzeniem i usiadła. Podczas wychodzenia potrąciła (jak się później dowiedziałem) syna pani która zwróciła jej uwagę. Młody upadł i sobie skaleczył rękę. Kiedy był czas na robienie zdjęć? właśnie teraz. Ksiądz dał wolną godzinę na zwiedzenie okolicy. Wyniosłem z kościółka kilka bardzo fajnych zdjęć nie przeszkadzając nikomu. Zdążyłem nawet wypić kawę i zwiedzić park.

Po tej godzinie miał być czas na zdjęcia. Ksiądz załatwił wejście na taras. Dzieci się ustawiają, rodzice przychodzą robić zdjęcia. Cud miód po prostu.. Pani "fotograf" się oburza, że ona nie może pracować, że wszyscy jej przeszkadzają i w ogóle sami piekielni są wokół niej. Dopiero gdy poprosiłem o pozwolenie na fotografowanie w kościele równocześnie pokazując swoje obraziła się i zamilkła. Kilkoro rodziców mi podziękowało. Swoją drogą poza wnętrzem kościoła zdjęcia robić można ale nigdy małe nadciągnięcie nie zaszkodzi, a w tym wypadku pomogło :)

Przez resztę wycieczki postawiałem jej unikać. No ale w sumie to "profesjonalistka" i nie dało jej się nie zauważyć.
Biegała, słońce świeciło (dla zorientowanych, średni czas 1/80, f18, iso 100. Mówię o krajobrazach :) robiła zdjęcia z lampą. Dlaczego? o tym na końcu. Strasznie denerwowała wszystkich jej postawa. Każdy musiał unikać kontaktu z jej aparatem oraz ustępować miejsca żeby czasem nikt nie wszedł w kadr.

Ostatnim już dodatkowym punktem był jeszcze jeden kościół. Bardzo ubogi z zewnątrz ale bogaty w środku. Dodatkowo ciemny. Ksiądz poszedł załatwić coś z tamtejszym proboszczem a my mogliśmy rozejrzeć się po kościele. Pani ten czas poświęciła na ploty. Po 10-15 minutach przyszedł ksiądz i powiedział że na zakończenie wycieczki ksiądz proboszcz owej parafii nam o niej opowie a potem odmówimy litanię. Dzieci usiadły ksiądz zaczął opowiadać, żartował, rozmawiał z ludźmi, ogółem bardzo miła atmosfera. Zaczynamy modlitwę. I wtedy pani zaczęła błyskać fleszem. Jakby jej się aparat zaciął, obracała się i przez to niecałe 10 minut zrobiła ze 100 zdjęć. Błysk lampy i trzask migawki.. wyobraźcie sobie jakie to denerwujące kiedy chcemy sie skupić a tu coś błyska i trzaska.

Ironicznie dodam że ta pani.. uważa się za największą chrześcijankę stąpającą w naszej parafii.

Przepraszam za długość historii :)

Pani "fotograf" korzystała z "zielonego prostokącika" czyli trybu automatycznego lustrzanki. Oznacza to że bez jakiejkolwiek wiedzy przeszkadzała innym osobom które chciały wykonać jakieś zdjęcia. Na jakiej podstawie? pani miała lustrzankę... Dzisiaj dowiedziałem się że owa pani dzwoni do rodziców i pyta się ile zdjęć komu wydrukować, za sztukę woła 2 zł... oj jak mnie znienawidzi, akurat większość rodziców poprosiła mnie o zgranie moich zdjęć na płytę za darmo :)

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 233 (311)

#48508

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Napiszę wam o mojej pracy i piekielnych klientach. Jestem fotografem. Na początek przedstawię przybliżone moje stawki:
- pakiet podstawowy: kościół + 1 dzień do godz. 1.00 - 1000 zł. Oddaję wtedy 30 zdjęć w wersji papierowej i 300 na płycie
- pakiet pełny: kościół + 1 dzień do godz. 1.00 + plener = 1200 zł. Oddaję 40 zdjęć w wersji papierowej i 500 na płycie.
Do każdego pakietu można dobrać dodatkowy dzień za niską dopłatą zazwyczaj rzędu 100-200 zł. Wtedy klienci dostają więcej zdjęć.

Pojawiają się klienci, którzy są spokojni, przyjmują stawki lub nie, ale są też "inni" :)

1. Cena.
[K]lient, [J]a
[K]: Coo? aż tyle? (w tym czasie następuje liczenie) przecież od 15 do 1 jest 10 godzin, zarabia pan 100 złotych na godzinę!
[J]: Ale proszę zauważyć że muszę też nad tymi zdjęciami posiedzieć w domu...
[K]: Znajdę kogoś kto mi cały ślub cyknie za 300 zł!
i zazwyczaj klient wychodzi. No cóż jego wybór.

A teraz napiszę co robi fotograf poza salą i kościołem...
W ciągu tych 10 godzin robię około 2000-3000 zdjęć. Wszystkie są w specjalnym formacie pozwalającym mi na łatwiejszą obróbkę w domu (raw). Wywołanie 1 rawki zajmuje około 1-2 minut. Zazwyczaj wywołuję 500 rawek. Daje to około 17 godzin. Ale to nie koniec. Z tych 500 trzeba wybrać 300 i poddać dalszej obróbce, dopiero na tym etapie robię retusz itd. Jedno zdjęcie średnio 5-10 minut (wprawa... na początku idzie wolniej). Daje to kolejne 25 godzin. Następnie drukuję zdjęcia i nagrywam na płytę, zajmuje mi to około godziny. A więc 10 godzin w dzień ślubu, + 17 godzin wywołania i 25 godzin obróbki daje nam 52 godziny. Doliczmy plener około 3 godzin. A więc na godzinę nie wychodzi 100 zł tylko 18 zł. Pomijając już tą godzinę nagrywania na płytę bo śpię wtedy :). Czy to 18 zł to nadal dużo? A więc na ślub zabieram 2 puszki, jedna za 800 zł druga za 6.000. Do tego 3 obiektywy, o cenach 2.400, 1.500, 800. Do tego lampa 1.200 zł. Sprzęt się też zużywa. Ludzie zrozumcie że jeśli chcecie profesjonalne zdjęcia to musicie w nie trochę włożyć bo moja praca to nie tylko pstryknięcie na odwal się zdjęcia.

2. Zadatek.
W celu zabezpieczenia biorę zadatek wynoszący 20% ceny. Klient jest zobowiązany w dniu podpisania umowy wpłacić zadatek który jest automatycznie odliczany z kwoty końcowej. Jest to dla mnie zabezpieczenie przed niezdecydowanymi parami młodymi. Jeśli młodzi zrezygnują to znalezienie kogoś na ten termin jest już prawie niemożliwe więc przynajmniej 200 zł z tego mam. Niestety młodzi nie rozumieją...
[K]: No jest taka i taka sytuacja, rozumie pan, zrywamy umowę
[J]: No tak tak, przykro mi.
[K]: Rozumiem że zwróci pan zadatek?
[J]: Nie, zadatek jest dla mnie swego rodzaju zabezpieczeniem.
I w tym momencie wywiązuje się kłótnia między klientem a mną, zazwyczaj twierdzą że to kradzież, że naciągam ludzi itp. Ludzie zrozumcie że jeśli rezygnujecie to ja jestem stratny 1000 zł a nie tak łatwo znaleźć nowych klientów

3. Termin.
[K]: To będzie x czerwca..
[J]: Ten termin jest już zajęty.
[K]: To pan przesunie, jestem pewien że pan nas jakoś wciśnie.
[J]: Nie ma takiej opcji, przykro mi. Mogę wpisać na listę oczekujących, jeśli termin się zwolni to pana wpiszę i poinformuję.
[K]: To ma k*rwa wtedy być!
I tak się zaczyna kolejna kłótnia. Rozmowy są naprawdę długie i nie ma sensu ich przytaczać. Tak jak mówiłem, są klienci którzy są spokojni ale i zdarzają się piekielni. Inną sprawą jest też czas kiedy klienci zamawiają usługę. Zamawiajcie śluby czy jakieś imprezy wcześniej bo dobrzy fotografowie terminy mają zajęte na rok do przodu.

Podsumowując... Dajcie żyć :) Każda praca jest dobra, nie liczcie od fotografa za "pińćset" zdjęć profesjonalnych i nie skąpcie bo zdjęcia ze ślubu to pamiątka na całe życie.

P.S. Obróbka zdjęć (a szczególnie rawów) tyle zajmuje ponieważ lubię to robić, a i potem klienci są bardziej zadowoleni.

uslugi

Skomentuj (94) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 618 (816)

1