Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Yasmin

Zamieszcza historie od: 10 kwietnia 2012 - 11:40
Ostatnio: 10 grudnia 2012 - 22:07
  • Historii na głównej: 4 z 4
  • Punktów za historie: 2776
  • Komentarzy: 27
  • Punktów za komentarze: 211
 

#43176

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako młode małżeństwo postanowiliśmy spędzić pierwszą Wigilię z teściową, jako że jest samotna. Dużo wcześniej mało subtelnie zaczęła nam sugerować o jakim prezencie marzy - o złotym zegarku za minimum 350 zł. Nasza sytuacja finansowa była wtedy kiepska, bo i ja pracy nie miałam, i kredyt na mieszkanie był do spłacenia... Krótko mówiąc przekraczało to sporo nasz budżet.
Mąż chciał jednak sprawić mamie radość i kupił jej piękny naszyjnik z prawdziwych pereł - w dobrym sklepie, dosyć drogi.

Wigilia, czas rozpakowywania prezentów.
- A co to ma być? Perły? Przecież ja nie lubię pereł i nigdy tego nie założę! - powiedziała teściowa rozczarowanym tonem po otwarciu pudełka.

W ciszy, która zapadła, zapatrzyłam się na biżuterię, którą miała na sobie. Był to sznurek tanich plastikowych pereł. Nosiła go przez ostatnie trzy dni.
Straciłam jakoś do niej serce.

rodzinka

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 752 (842)

#39673

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wesele kuzyna.
Trzeba coś z włosami zrobić, żeby ładnie na zdjęciach wyglądać, umówiłyśmy się więc z mamą do jej ulubionej fryzjerki[F]. Przyszłyśmy nieco wcześniej, po 10 min mama na fotel, ja sobie czytam gazetki. Normalka. Przychodzi klientka[K]:

[K] Dzień dobry, ja do pani Eli umówiona byłam na balejaż.
[F] Niestety Eli dzisiaj nie ma...
[K] Ale jak to? przecież ja się dwa tygodnie temu umawiałam! Ja mam imprezę wieczorem! To może pani mnie chociaż uczesze?
[F] Niestety, mam już na dziś wszystko zajęte.

Sytuacja powtórzyła się parę razy, było kilka osób zupełnie z daleka, umówionych przez rodzinkę na czesanie na wesele. Jak wiecie, znalezienie wolnego terminu u fryzjera bez wcześniejszego umówienia w sobotę z rana to karkołomne przedsięwzięcie. Moja fryzjerka robiła co mogła, ale wiadomo że się nie rozdwoi.

A czemu Eli nie było w pracy?
Bo kupiła sobie wczasy Last Minute i poleciała z mężem do Tunezji, nie informując żadnej z umówionych klientek! Mimo że standardem jest podawanie nr tel. "na wszelki wypadek".
To się nazywa dbałość o klienta.

usługi fryzjer

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 578 (666)

#35849

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do historii http://piekielni.pl/29024, chciałabym się podzielić zakończeniem mojej znajomości z Modliszką.

Jak już wiecie, nie układało nam się do tego stopnia, że moja koleżanka z pokoju wyprowadziła się miesiąc wcześniej, żeby tylko nie widywać Modliszki.
Ja wyprowadziłam się z końcem czerwca i chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym koszmarze. Niestety, wciąż studiowałyśmy na tym samym kierunku.

No i w październiku Modliszka wyskoczyła z dodatkowymi, niezmiernie wysokimi rachunkami, które to przyszły i musimy je wspólnie zapłacić. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale samych rachunków pokazać mi nie chciała, bo niby już oddała właścicielce. Ok, to w takim razie zażądałam chociaż potwierdzenie przelewu (że faktycznie te pieniądze zapłaciła), ale oburzyła się, że to byłaby interwencja w jej prywatność. Cóż, na (nie)piękne oczy nie zamierzałam wykładać prawie 200 zł. I wtedy objawiła się piekielność Modliszki.

Pracowałyśmy swego czasu na recepcji w hotelu, ona tam została, ja czasem dorywczo przychodziłam. Pech chciał, że po tej kłótni wpadł mi weekend. Szef nieświadomy naszego konfliktu dał jej kasę dla mnie, a ona stwierdziła, że to w sam raz na jej rachunki i pieniędzy nie zamierzała mi oddać.
W finale to ja byłam piekielna: poszłam do szefa i zażądałam pieniędzy, on zadzwonił do niej... jej krzyków "w jakim świetle ty mnie teraz stawiasz?" nie zapomnę nigdy :D
We właściwym, moja droga.

Epilog: po tym incydencie Modliszka nagle znalazła rachunki. Dużo mniejsze niż mówiła. Oczywiście zapłaciłam.

Współlokatorzy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 626 (644)

#29024

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poczytałam parę historii o piekielnych współlokatorach, i postanowiłam podzielić się moimi traumatycznymi przeżyciami.

Po drugim roku studiów zostałyśmy z koleżanką we dwie do szukania mieszkania, reszta wyjechała/zakochała się/przerwała studia... Na szczęście koleżanka ze studiów (nazwijmy ją litościwie Modliszką) zaproponowała, że możemy zamieszkać z nią i jej chłopakiem, bo też akurat czegoś szukają. Wydawała się zawsze sympatyczna, a ja byłam wtedy bardzo naiwna jeszcze.

1) Szukanie mieszkania.
Modliszka znalazła sama, po co się mam przecież trudzić i wydawać kasę na bilety. Mieszkanie tanie, trzy pokoje- jeden podwójny i dwie jedynki. Zadzwoniła, okazja życia, musi od razu brać. Zgodziłam się bez oglądania, zakładając w swojej naiwności, że oni sobie dwójeczkę wezmą, a my z koleżanką po jedynce. Kiedy jednak pojechałam do mieszkania, okazało się, ze to ona z chłopakiem biorą jedynki, bo "ona nie lubi z kimś dzielić pokoju" (poprzednie dwa lata mieszkali w jednym). Dodatkowy bonus? Zapomniała wspomnieć przez telefon, że pokój podwójny, który nam pozostał, jest przechodni, i z niego wchodzi się do jej pokoju. Ok, niech jej będzie. Płacimy oczywiście wszyscy po 1/4 wartości wynajmu.

2) Modliszka i jej potrzeba prywatności.
Już w poprzednim punkcie uderzyło mnie jej podejście do chłopaka, ale to był dopiero początek. On mógł wchodzić do jej pokoju tylko na jej wyraźne żądanie i za przyzwoleniem. Aby nie było odstępstw, Modliszka wymontowała zewnętrzną część klamki do swojego pokoju. Pamiętam wiele poranków, kiedy jej chłopak stał w naszym przechodnim pokoju i skrobał w jej drzwi jak pies, żeby go wpuściła na porannego buziaka.Nie muszę chyba dodawać, jak żenujące to było dla naszej trójki. Dla niej nie.

3) Łóżkowa prywatność Modliszki.
Może i traktowała biedaka jak psa, ale czasami jej chłopak dostępował zaszczytu spania z Modliszką w jednym pokoju. Był to wyjątkowy przywilej, przyznawany rzadko i z niejasnych względów. Szczęśliwiec mógł wtedy przewlec materac ze swojego pokoju i ułożyć go wzdłuż jej łóżka. Od tego momentu mógł się cieszyć trzymaniem jej ręki przez całą noc. Modliszka nie lubiła dzielić z kimś łóżka, oj nie... I żeby nie było-z tego co mi wiadomo, oni nie zachowywali czystości przedmałżeńskiej, ona twierdziła, że mają "wspaniałe życie seksualne".

4) Szafkowa prywatność Modliszki.
Również w kuchni, Modliszka nie zamierzała dzielić się ze swoim chłopakiem niczym. Zarządziła, że szafkę i półkę w lodówce będzie miała ze mną, bo "on jej wyjada". Dzięki temu rozwiązaniu wyjadał częściej moje rzeczy.

Tyle na temat jej stosunku do biednego chłopaka, do naszych układów powrócę nieco później. Na pocieszenie dodam, że rok później zostawiła go i związała się z 60letnim dziadkiem, który funduje jej wycieczki zagraniczne. Biedny Bartek, mam nadzieję, że się pozbierał i spotkał wreszcie normalną dziewczynę. Był naprawdę fajnym chłopakiem :)

współlokatorzy

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 685 (751)

1